Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prześladował ludzi opozycji. Dziś ochrania obiekty kościelne i miejskie!

Ewa RYCHLIŃSKA [email protected]
Na bramie wjazdowej na plac I Liceum Ogólnokształcącego Collegium Gostomianum w Sandomierzu zawieszono tabliczkę informującą, która firma ochrania szkołę. 1983 roku Pachnik zajmował się operacyjnie między innymi i nauczycielami pracującym w tej szkole.
Na bramie wjazdowej na plac I Liceum Ogólnokształcącego Collegium Gostomianum w Sandomierzu zawieszono tabliczkę informującą, która firma ochrania szkołę. 1983 roku Pachnik zajmował się operacyjnie między innymi i nauczycielami pracującym w tej szkole.
Tydzień temu przedstawiliśmy wspomnienia byłych sandomierskich opozycjonistów, pamiętających z tamtych czasów oficera Służby Bezpieczeństwa, a dziś przedsiębiorcę Tadeusza Pachnika. Dzisiaj ciąg dalszy tej niezwykłej historii.

Tadeusz Pachnik, były oficer Służby Bezpieczeństwa, obecnie właściciel firmy ochroniarskiej, dzisiaj pilnuje szkoły, urzędy, a nawet instytucję kościelną. Przeszło dwadzieścia lat temu pilnował interesów Służby Bezpieczeństwa. Firma ochroniarska byłego oficera Służby Bezpieczeństwa z Sandomierza ochrania między innymi Muzeum Diecezjalne. Także I Liceum Ogólnokształcące w Sandomierzu, gdzie przez lata uczyła zmarła w 2000 roku Alicja Lyro, działaczka opozycyjna, którą jako funkcjonariusz prześladował. Centrum monitoringu i biuro agencji Argus mieści się w dawnym internacie Zespołu Szkół Spożywczych w Sandomierzu, niedaleko dworca autobusowego. W tej szkole w latach 80. pracował Piotr Jakubiak.

Za to, że walczył o wolną Polskę, organizował wśród nauczycieli związek Solidarność, został przez Służbę Bezpieczeństwa aresztowany, wyrzucony z pracy i wykluczony z zawodu nauczyciela. Groźbami zmuszono go do wyjazdu z Polski. Z dokumentów wynika, iż między innymi Tadeusz Pachnik represjonował Jakubiaka.

MAMY AKTA

Kielecka delegatura Instytutu Pamięci Narodowej udostępniła nam obszerne akta osobowe Tadeusza Pachnika. Z dokumentów wynika, że funkcjonariusz bezpieki w latach 80. zajmował się głównie inwigilacją opozycji. Za tropienie nielegalnej poligrafii i "rozpoznanie kanałów kolportażu biuletynów podziemnych struktur Solidarności" w 1984 roku bezpieka dwukrotnie nagrodziła go pokaźną kwotą.
Dotarliśmy do Ligii Kurasiewicz, byłej opozycjonistki, emerytowanej nauczycielki języka polskiego w II Liceum Ogólnokształcącym w Sandomierzu, której esbecja poważnie dała w kość. Cenzura kneblowała jej usta, gdy uczyła prawdziwej historii Polski. Nauczycielkę w 1982 roku internowano i wyrzucono z pracy. Po stanie wojennym Pachnik sprawdzał, czy Kurasiewiczowa nadal trudni się zakazaną antypaństwową działalnością. Według akt, esbecja dała jej spokój w 1985 roku. Mimo tego, jak mówi emerytowana 80-letnia nauczycielka, nadal zajmowała się nielegalną działalnością.

Maria Teresa Prochowska-Frańczak, również emerytowana nauczycielka i była opozycjonistka, Tadeusza Pachnika pamięta. Została aresztowana za rozpowszechnianie zabronionej, niepodległościowej prasy, była przesłuchiwana osobiście przez Pachnika w Lublinie, bo tam siedziała przez cztery i pół miesiąca w areszcie śledczym. - Przez pół dnia opowiadał mi o księżach, jacy oni są niemoralni, że Służba Bezpieczeństwa wśród kleru ma współpracowników. Wyśmiewał praktyki religijne i wmawiał mi romans z księdzem Sytą, bo duchowny wstawiał się za mną w prokuraturze. Straszył, że moje dzieci nie dostaną się na studia - wspomina dzisiaj 72-letnia emerytka, niemalże ze łzami.

Skontaktowaliśmy się też z Piotrem Jakubiakiem, założycielem w 1980 roku związku zawodowego Solidarność Ziemi Sandomierskiej. Esbecja zmusiła go groźbami do wyjazdu za granicę. Jakubiak o przeszłości nie chciał rozmawiać.

MNÓSTWO TELEFONÓW I LISTÓW

Tymczasem po publikacji pierwszej części artykułu dzwonili do nas ludzie, wiedzący o minionej epoce dużo. Przede wszystkim wspominali Pachnika i jego działalność przed 1989 rokiem. Anonimowo, a niektórzy jawnie przekazywali nam imiona i nazwiska osób, które, zdaniem rozmówców, miały być na usługach bezpieki. Te osoby, jak mówią, do dziś pracują w wielu sandomierskich urzędach. Nasi rozmówcy twierdzą, że dysponują dokumentami na ich tajną działalność wobec bezpieki.

TADEUSZ PACHNIK Z AKT

Tadeusz Pachnik karierę funkcjonariusza rozpoczął od pracy w Milicji Obywatelskiej, do której zgłosił się sam. Założył mundur na początku lat 70. "W 1962 roku równocześnie z nauką podjąłem pracę w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Starachowicach, gdzie pracowałem jako formierz-odlewnik, ślusarz samochodowy, technolog konstruktor, starszy inspektor BHP" - pisał Pachnik w podaniu, ubiegając się o posadę milicjanta. Do 15 lipca 1974 roku młody milicjant pracował w Komendzie Miasta i Powiatu w Starachowicach, następnie do 31 maja 1975 roku jako dzielnicowy w Komendzie Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Sandomierzu.
Tadeusz Pachnik do Służby Bezpieczeństwa trafił w 1980 roku, najpierw do Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Dwa lata później awansował do pionu V, zajmującego się gospodarką. "(…) W Cementowni Ożarów prowadzi pracę operacyjną, gdzie pozyskuje nowe osobowe źródła informacji".

Od 1983 roku Pachnik pracował w pionie III Służby Bezpieczeństwa, zajmującym się walką z działalnością antyrządową. Chodzi między innymi o inwigilację opozycji politycznej w zakładach pracy. W tym czasie do wielu obowiązków Pachnika należała "ochrona operacyjna" szkolnictwa i oświaty, służby zdrowia i przemysłu. Poza tym dość mocno rozpracowywał solidarnościowe środowiska nauczycielskie pod kątem "propagowania wrogich poglądów przeciwko Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i antypaństwowych treści" oraz kolportażu ulotek.

APARAT BEZPIECZEŃSTWA CZEKAŁ…

"Zwracam się z prośbą o przeniesienie mnie z wydziału dochodzeniowo-śledczego do Wydziału III A Służby Bezpieczeństwa. Pragnę nadmienić, iż działalność Wydziału III A odpowiada mojemu przygotowaniu zawodowemu oraz zainteresowaniu. Jestem przekonany, że praca na tym odcinku da mi pełną satysfakcje, co znajdzie odbicie w postaci osiąganych dobrych wyników" - napisał Pachnik do Służby Bezpieczeństwa. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa mogli liczyć na przywileje przede wszystkim płacowe. Dostawali pensję zdecydowanie większą od przeciętnego wynagrodzenia milicjanta, robotnika, kierowcy czy urzędnika.

Pachnik trafił do Wyższej Szkoły Oficerskiej imienia Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie. W 1982 roku został mianowany inspektorem Wydziału V Służby Bezpieczeństwa Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Cały czas uczył się w Legionowe. "(…) W początkowym okresie studiów był podchorążym mało zdyscyplinowanym, co wyrażało się w częstym spóźnianiu z przepustek i urlopów. (...) Po wprowadzeniu podwyższonej gotowości bojowej w grudniu 1981 roku samowolnie oddalił się z miejsca zakwaterowania i udał się do domu. (…) Brał bezpośredni udział w likwidowaniu strajków na terenie zakładów pracy w Warszawie oraz przywracaniu ładu i porządku publicznego na ulicach stolicy oraz w innych akcjach, gdzie wykazywał dość dużą aktywność. (…) Może być dobrym, samodzielnym pracownikiem Służby Bezpieczeństwa" - czytamy w opinii Szkoły Oficerskiej pod Warszawą.

7 lipca 1983 roku Tadeusz Pachnik uzyskał dyplom ukończenia studiów "w zakresie prawno-administracyjnym oraz ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego".

ESBECJA NAGRADZA

Od 1983 roku struktury Służby Bezpieczeństwa przestały podlegać Milicji Obywatelskiej. Bezpieka powędrowała pod parasol Urzędu Spraw Wewnętrznych. Tadeusz Pachnik w tym samym roku trafił do Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Sandomierzu. Pracował w pionie III. Rok później w marcu do kieszeni esbeka trafia nagroda cztery tysiące złotych. Potem kolejna z takim uzasadnieniem: "(…) Funkcjonariusze SB RUSW w Sandomierzu zrealizowali szereg przedsięwzięć, mających na celu likwidację punktów nielegalnej poligrafii oraz rozpoznanie kanałów kolportażu biuletynów podziemnych struktur Solidarności (…) Przyczynił się (Pachnik - przyp. aut.) do rozbicia grupy osób, byłych działaczy Solidarności z Sandomierza, kolportujących nielegalne wydawnictwa". Służba Bezpieczeństwa znowu doceniła, tym razem awansując Pachnika na kolejne stanowisko i wręczając 6 tysięcy złotych nagrody.

- Nie rozbili żadnej grupy. Nadal funkcjonowaliśmy, lecz byliśmy o wiele ostrożniejsi - komentuje Ligia Kurasiewicz.

Podporucznik nie cieszy się bezwzględnym zaufaniem niektórych przełożonych. W 1985 roku w aktach pojawiają się o nim negatywne opinie: "Polecenia przełożonych dotyczące realizacji zadań służbowych w sprawach oraz pracy z osobowymi źródłami informacji wykonuje nieterminowo i opieszale. (…). Jego natarczywość, nieumiejętne zachowanie w kontaktach z ludźmi powodują trudności w uzyskiwaniu informacji w zakresie jego zadań służbowych".

Pachnik prosi szefa bezpieki w Tarnobrzegu o przeniesienie do stolicy województwa. "Zwracam się z prośbą o przeniesienie mnie ze Służby Bezpieczeństwa RUSW w Sandomierzu do wydziału operacyjnego WUSW w Tarnobrzegu. Atmosfera wytworzona wokół mojej osoby stwarza sytuacje, które w niewątpliwy sposób przeszkadzają mi w dobrym wykonywaniu moich obowiązków. Przyczyn tej sytuacji nie potrafię wyjaśnić. Jednocześnie pragnę dodać, że na terenie Sandomierza jestem znaną osobą z działalności społecznej, co w przytoczonej wyżej okoliczności nie ułatwia mi pracy w RUSW" - pisze Pachnik do przełożonych, którzy nie przystali na prośbę.

NIE LUBILI?

Rok 1986 to dla oficera Pachnika czas postępowań dyscyplinarnych. W maju ukarano go upomnieniem. Kilka miesięcy później otrzymał "surową naganę". "Podjął się załatwienia zakupu cementu w Cementowni Ożarów dla swoich znajomych. (…) Pobyt ppor. Pachnika Tadeusza w Cementowni Ożarów, związany z nabyciem reglamentowanego w tym czasie cementu, mógł wywołać wśród dyrekcji i części załogi nieprzychylne komentarze pod adresem naszego resortu. (…) Ponadto w trakcie postępowania dyscyplinarnego ppor. Pachnik Tadeusz wykazywał niesubordynację wobec przełożonego i prowadzącego postępowanie, wypowiadając się na ich temat ironicznie i złośliwie, w sposób lekceważący. Groził im także, że się zemści".

W teczce osobowej szefowie wyższego szczebla piszą, że Pachnik popadł w konflikt z pracownikami i bezpośrednimi przełożonymi. W jednym z przypadków sprawa oparła się nawet o Sąd Honorowy, bowiem "w kwietniu 1986 roku pomówił (Tadeusz Pachnik - przyp. aut.) sierżant Urszulę Pasek, sekretarkę-maszynistkę SB RUSW w Sandomierzu, o posłanie swoich dzieci do uprawiania kultu religijnego". Sąd Honorowy uznał esbeka winnego zarzucanego mu czynu.

Od każdej negatywnej opinii Pachnik składał odwołanie. W końcu Służba Bezpieczeństwa uznała, uwzględniając jego zażalenia, iż Pachnik, jak podają akta, należycie wywiązywał się ze swoich obowiązków w pionie III. "W latach 1984-1985 pozyskał 12 jednostek tajnych współpracowników, realizował 18 spraw operacyjnych oraz prowadził 11 podteczek do spraw obiektowych. (…) W chwili obecnej (1986 rok - przyp. autor) posiada 9 jednostek tajnych współpracowników i 1 kontaktów operacyjnych, z którymi na przestrzeni 1985 roku odbył 90 spotkań, uzyskując informacje operacyjne, na podstawie których sporządził 89 wyciągów do własnych spraw i innych jednostek pionów SB i MO. W 1984 roku współpracował z 15 TW, które częściowo zostały przekazane do innych pionów SB, a 4 jednostki zostały wyeliminowane. Posiadana przez niego sieć spełnia wymogi w zakresie zabezpieczenia ochranianych przez pion III środowisk".

W maju 1987 roku Tadeusza Pachnika przeniesiono do grupy VI Służby Bezpieczeństwa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Sandomierzu, gdzie pracował do 16 stycznia 1990 roku. Do końca kwietnia 1990 roku powierzono mu obowiązki referenta w Wydziale Kryminalnym.

Instytut Pamięci Narodowej, zgodnie z ustawą z 2006 roku o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów, nie udostępnił 26 stron, które dotyczyły przebiegu służby Pachnika w 1990 roku. Wyjaśniono nam, że Instytut Pamięci Narodowej nie może obracać tymi dokumentami, gdyż zostały wytworzone w okresie, którego działanie instytutu nie obejmuje - po 10 lipca 1990 roku. Jedynie ze spisu zawartości teczki możemy sądzić, że w 1990 roku Tadeusz Pachnik złożył wniosek o przyjęcie do służby w policji. Ostatecznie zwolniono go ze Służby Bezpieczeństwa 30 lipca 1990 roku.
"Uprzejmie informuję, że pan Tadeusz Pachnik posiada jedną koncesję z dnia 12 września 2000 roku na wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie usług ochrony osób i mienia oraz wpis do rejestru działalności regulowanej w zakresie usług detektywistycznych z 2006 roku" - pisze Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

MÓWI PACHNIK

Co dziś o swojej przeszłości ma do powiedzenia Tadeusz Pachnik? W telefonicznej rozmowie oświadczył, że w czasie swojej pracy w Służbie Bezpieczeństwa był funkcjonariuszem wydziału dochodzeniowo-śledczego i zajmował się ściganiem przestępców. Nigdy nie prześladował Kościoła ani kleru, nie walczył też z Solidarnością. Ma czyste ręce, bo cały czas był uczciwy i zwalczał wszelkie nieprawidłowości, także wśród milicjantów, za co był nieraz atakowany. Od 12 lat prowadzi solidnie firmę i to może się nie podobać różnym ludziom ze sfer gospodarczych. Atakują go i pomawiają o różne nieprawości, po to, żeby mu zaszkodzić.

- Nie po to uczciwie zarabiam na chleb i działam społecznie, żeby ktoś mnie teraz oczerniał. Możecie pisać, co chcecie, ale sprawdźcie wszystko po trzynaście razy, bo jak to będzie nieprawda, spotkamy się w sądzie - powiedział Tadeusz Pachnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie