(fot. D. Łukasik)
Czy to, na czym siedzimy, może być jeszcze ładniejsze, wygodniejsze i bardziej oryginalne? Projektanci wciąż wymyślają nowe wzory wszelkiego rodzaju siedzisk, które, nawet jeśli nie grzeszą wygodą, to przynajmniej zaskakują formą.
(fot. D. Łukasik)
Krzesło, fotel czy taboret należą do tego gatunku mebli, że oprócz wyglądu zawsze zwracamy uwagę na wygodę. Nikt nie wyobraża sobie zakupu takiego elementu wyposażenia pokoju bez "przymierzenia się". Mimo to wielu projektantów wnętrz we Frankfurcie zdawało krzyczeć: "Zapomnijcie o wygodzie! Liczy się efekt". I efekt rzeczywiście był, z wygodą nieco gorzej. W pogoni za nową formą niektórzy twórcy z trudem zachowali podstawową zasadę, że krzesło ma cztery nogi. Zresztą takie... ośmionożne też pokazano w tym roku podczas targów Tendence Lifestyle. A osiem nóg zamontowano w nim po to, aby wezwany pilotem mebel mógł sam przyjść do nas z drugiego końca pokoju.
Pozostałe modele wszelakich siedzisk wypadały na tym tle dość klasycznie, choć w porównaniu z tym, co widzimy w naszych polskich sklepach, i tak wyglądały, jak dalekiej przyszłości. Głównie za sprawą materiałów. Projektanci i tropiciele najnowszych tendencji generalnie odrzucają meble w formie, jaką znamy z naszych domów. Gdybyśmy chcieli wszystko to, co pokazują na targach przenieść do naszych mieszkań, zapewne szybko popadlibyśmy w obłęd, bo nadmiar tak ekscentrycznego wzornictwa może zaszkodzić. Ale jeden taki akcent, jak choćby bujane krzesło z barwionego bambusa i na dole strony czy wielobarwne wesołe pufy mogą być idealną kropką nad "i".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
