Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radom. Cztery ekstremalne dni

Piotr Kutkowski
Nurkowanie i wspinaczka to z punktu fizjologii  dwa przeciwieństwa – mówił w Radomiu Jan Kwiatoń
Nurkowanie i wspinaczka to z punktu fizjologii dwa przeciwieństwa – mówił w Radomiu Jan Kwiatoń Piotr Kutkowski
O tym, jak polskiej wyprawie himalaistycznej udało się pobić rekord świata w głębokości nurkowania na dużych wysokościach i dlaczego Krzysztofowi Kasprzakowi nie udało się zdobyć zimą Korony Gór Polskich - tego wszystkiego można było się dowiedzieć uczestnicząc w radomskim Przeglądzie Ekstremalnym. Szkoda, że skorzystało z tego niewiele osób.

W czwartek, piątek i sobotę organizatorzy przeglądu, imprezy robionej bez budżetu i tworzonej pasją Marii Orzechowskiej, Krzysztofa Szymca oraz Jakuba Mitka, zaprezentowali filmy o tematyce górskiej, rowerowej i sportach w ekstremalnych.

Tej tematyce poświęcone były także spotkania w Wyższej Szkole Handlowej. Bohaterem pierwszego z nich był Krzysztof Kasprzak, który wraz bratem Dariuszem próbował w styczniu 2009 roku w ciągu 14 dni wejść na 28 szczytów stanowiących tak zwaną Koronę Gór Polskich. Do zdobycia zabrało dwóch wierzchołków, a zadecydowały o tym względy pogodowe.

NURKOWANIE EKSTREMALNE

Sukcesem zakończyła się natomiast w 2007 roku polska ekspedycja "Tilicho Lake and Peak". Jej uczestnicy pojechali z zamiarem zdobycia himalajskiego siedmiotysięcznika o tej nazwie, a także zejścia 30 metrów pod wodę w jeziorze położonym na wysokości blisko 5 tysięcy metrów.
- Nurkowanie i wspinaczka to z punktu fizjologii dwa przeciwieństwa - mówił w Radomiu Jan Kwiatoń, kierownik wyprawy - Podczas pobytu na dnie Rowu Mariańskiego czy eksploracji kosmosu ciało człowieka w 100 procentach chronione jest od wpływu czynników zewnętrznych. W himalaizmie i nurkowaniu, szczególnie nurkowaniu na dużych wysokościach człowiek nie izoluje się całkowici od środowiska, podlegając jego działaniu.

Wyprawa miała pionierski charakter, ponieważ nikt przed Polakami nie nurkował tak głęboko na tej wysokości. Próby takie czyniły armie kilku krajów i bywało że kończyły się tragicznie

- Granicę 30 metrów, jako teoretyczną granicę bezpiecznego nurkowani wyznaczyli polscy naukowcy, oni też opracowali odpowiednie wskazówki, jak to zrobić. Tak naprawdę jednak było to wszystko eksperymentem a nasi nurkowie - królikami doświadczalnymi - twierdził Jan Kwiatoń.

Wyprawa musiała borykać się z różnymi przeciwnościami. Duże opady śniegu i wielka ilość lawin spowodowały, że podjęto decyzję o rezygnacji z próby wejścia na szczyt,
jednak jej główny cel - bezpieczne, podwodne zejście na 30 metrów został osiągnięty.

KOLEJNA PRÓBA?

Pobicie rekordu było bezprecedensowym wyczynem, ale jak zdradził Jan Kwiatoń w tych dnia zapadnie decyzja, czy podjęta zostanie kolejna próba. Tym razem nurkowania na głębokość 45 metrów, choć naukowcy określili, że 35 metrów jest wartością krytyczną.

Temu niezwykłemu spotkaniu towarzyszyły pokaz filmu i zdjęć z wyprawy. Czego zabrakło? Jedynie frekwencji.
W niedzielę, ostatnim dniu przeglądu zorganizowano spacer po Radomiu, a w roli przewodnika wystąpił Łukasz Zaborowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Radom. Cztery ekstremalne dni - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie