Tradycje karnawałowych orszaków są w okolicy Hlinecka w województwie pardubickim w Czechach Wschodnich kultywowane od wieków, a wywodzą się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich. I nic, ani zakazy i nakazy cesarza Franciszka Józefa, ani komunistyczne próby wypierania przeszłości, nie pomogły. Zawsze na koniec karnawału w kilku wioskach koło Hlinecka pojawia się bardzo barwny, rozśpiewany, rozradowany orszak. A co ciekawe – jego zasady, obsada, kostiumy i kolejność są ściśle przestrzegane.
Role Turków tylko dla kawalerów
Maski hlineckie żegnają stare, witają nowe. Mówią zimie do widzenia, oczekują na wiosnę. Do tego pożegnania mieszkańcy takich wiosek jak: Studnice, Hamry, Vortova, Blatno przygotowują się od wielu tygodni. Wyjmują z kufrów kostiumy, w których występowali ich ojcowie, dziadowie, pradziadowie. Cerują dziury, dopinają nowe frędzle, układają setki bibułkowych różyczek. Dzielą się rolami, choć większość z nich przyjmuje się na lata. Z jednym wyjątkiem – Turków, których mogą odgrywać wyłącznie nieżonaci mężczyźni. Warto dodać, że w tradycyjnym orszaku idą wyłącznie mężczyźni.
Sadza na twarzy na szczęście
Kogo oprócz przystojnych Turków możemy zobaczyć w pochodzie odbywającym się w wioskach pod koniec karnawału? Na przedzie idą laufer z żoną, rozbrykane kobyłki chętne do wszelkich psikusów, Żyd, niedźwiedź, kominiarze, „słomiani” czyli nasze chochoły. Wszyscy coś symbolizują i mają do wykonania specjalne zadania. Turcy na przykład tańczą, a podczas tańca skaczą wysoko. Im wyżej, tym odwiedzane gospodarstwo będzie miało lepszy rok. Chochoły rozdają źdźbła słomy – im dłuższe, tym lepiej będą chowały się zwierzęta. A jak kominiarz posmaruje nas sadzą, szczęście i powodzenie mamy murowane.
Powitanie z pączkami i śliwowicą
Dawniej orszaki zbierały się rankiem we wtorek przed środą popielcową. Teraz, aby mogło w nich brać udział jak najwięcej osób, wioski organizują je zazwyczaj w ostatnie soboty karnawału. Jeden przygotowywany jest w skansenie „Wesołe Wzgórze” na terenie Gór Żelaznych. W sobotę 27 stycznia inscenizację zaprezentowali mieszkańcy Studnic. Towarzyszyła im orkiestra dęta grająca żywe czeskie utwory.
Aby chodzić od chałupy do chałupy, musieli jednak, zgodnie z tradycją, uzyskać zgodę od starosty i starościny. W rolę starościny wcieliła się sama dyrektorka skansenu, etnografka Ilona Vojancova. To między innymi dzięki niej zwyczaj „Masopustu na Hlinecku” w 2010 roku został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Starostowie przyjęli członków orszaku, poczęstowali ich pączkami i tradycyjną śliwowicą i już rozpoczęła się zabawa. Wspólne tańce, smaganie gości przez niesforne kobyłki zaplecionymi w warkocz sznurami, smarowanie twarzy sadzą i rozwodnioną rudą glinką. I tak przez cały dzień. Bo każde domostwo czeka.
Kulminacją jest symboliczne zarżnięcie kobyłki, czemu towarzyszy i wypominanie „grzechów” danej wioski i śpiew i tańce. A przy okazji można spróbować tradycyjnych potraw czeskich związanych ze świniobiciem.
- W orszaku biorę udział już po raz 48 – zdradził nam jeden z „Kobylaków” Petr Laštivka, 53-latek ze Studnic. – Dbam o strój, staram się jak najlepiej wcielać w rolę. Dlaczego? Bo tak robił mój pradziad, dziad, ojciec. Mam nadzieję, że ja i moi koledzy znajdziemy następców.
Informacje na temat kolejnych orszaków masek na: www.skanzen-vysocina.cz/cs
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny
ZOBACZ TAKŻE: Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?