Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Trybuła, Człowiek Roku 2018 Północnego Podkarpacia: - Mam odwagę i moc, realizuję cele

Wioletta Wojtkowiak
Wioletta Wojtkowiak
Przedsiębiorcza. Po mamie, która zawsze powtarzała, żeby nie dać sobie dmuchać w kaszę. Pracowita. Nie potrafi odpocząć, kiedy ma coś do zrobienia. Pasję łączy z pomaganiem. Lubi się angażować i widzieć tego efekty. Poznajcie Renatę Trybułę, Człowieka Roku 2018 Północnego Podkarpacia.

Do naszej bohaterki pasuje powiedzenie „Jeśli twoja praca jest pasją, to nie przepracujesz ani jednego dnia”. Jej zdjęcia cieszą oczy młodych par i młodych rodziców. Była fotosistką na planach zdjęciowych kilku filmów. Jest autorką ujęć w teledysku Jacka Stachurskiego i Mateusza Mijała „Za to co mam” oraz twórcą sesji zdjęciowej do charytatywnego kalendarza wydanego przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu.

Fotografuje i filmuje, pod wodą i w powietrzu. Z aparatem fotograficznym nie rozstaje się od dzieciństwa. Ze swojej pasji uczyniła zawód. Od wielu lat prowadzi własną firmę, a niedawno otworzyła fundację, która prowadzi w Gorzycach Klubik MiMi z myślą o małych dzieciach, które mogą twórczo spędzić tutaj czas. Bo spośród wielu ról, w których się spełnia, najważniejsza jest ostatnio rola matki. Renata jest szczęśliwą mamą dziesięciomiesięcznej Hani. Daje przykład jak można łączyć pasję z biznesem, a przy tym pomagać. I za to właśnie została doceniona w naszym plebiscycie. Patrząc na tę młodą, energiczną kobietę niejeden zadaje sobie pytanie: Jak ona to robi?

Zahartowało mnie dzieciństwo

Fotografią interesowała się już jako gimnazjalistka. - Mama prowadziła w Gorzycach sklep fotograficzny. Pozwalała mi przebierać w akcesoriach, aparatach, pomagać przy pakowaniu zdjęć do odbioru dla klientów. To była praca, którą wykonywałam jako dziecko już z pasją, podobno nie liczyłam wtedy czasu. Inne dzieci bawiły się gdzieś tam pod blokiem, a ja z mamą w sklepie... Ale to było naprawdę fajne, szczególnie, że mama prowadziła biznesy odkąd jestem na świecie. Uczyłam się od niej od berbecia i do dzisiaj pomaga mi to w różnych sytuacjach, chociaż chciałabym nie raz zapytać mamę o poradę - wspomina Renata Trybuła.

Jest samoukiem, nie ukończyła szkoły filmowej, ani kursów fotograficznych. Wszystko co ma, zawdzięcza sobie i swojemu uporowi. Zahartowało ją dzieciństwo i tak zwane życiowe zaspy, przez które musiała przebrnąć razem z mamą. Do pewnego momentu wychowywała się w pełnej rodzinie. Miała tatę, mamę, szczęśliwe dzieciństwo, ale nagle zabrakło tego jednego elementu układanki.

- Na początku drogi studenckiej. Byłam na obozie rekrutacyjnym, kwalifikującym mnie do grupy studentów wiążących przyszłość z policją. Robiłam to wówczas dla taty, jeszcze wtedy nie miałam świadomości, że powinnam przyszłość zaplanować dla siebie. I nagle tata oznajmił, że nas zostawia. Zaczęła się ostra walka na starcie w dorosłość. Ja i mama miałyśmy ciężkie chwile do przeżycia. W sumie ta szkoła uratowała mnie od takiego skrajnego załamania. Tam było mnóstwo treningów: judo, boks, pływanie, wspinaczka i nurkowanie, które akurat praktykowałam od piętnastego roku życia. Wszystko to pozwoliło mi wyładować emocje - mówi Renata Trybuła.

Zamiast roztrząsać domowe kłopoty uciekała w świat fotografii: - Chyba stąd we mnie potrzeba uwieczniania ludzi, ich uczuć, szczęśliwych emocji, które są tu i teraz. Bo fotografia to historia, którą tworzą emocje i ludzie.

Dlatego lubi ślubne sesje. Już na studiach fotografowała zawodowo. Jednym ze szczęśliwych przypadków na jej drodze doskonalenia warsztatu był program “Taniec z gwiazdami”. W 2008 roku za kulisy zaprosiła ją koleżanka pracująca w jednym z działów organizacyjnych programu. Dla młodej artystki była to doskonała okazja, żeby utworzyć swoje portfolio. Pracę tancerzy i gwiazd uwieczniała przez kilka odcinków. To był impuls do ciężkiej pracy. - Byłam takim orzeszkiem wśród innych turbo fotografów - mówi. Studia nie pozwoliły jej na dalsze wyjazdy do Warszawy, ale jej zdjęcia zostały zauważone i docenione.

Pewien ślubny portal zaprosił ją na targi jako fotografa gwiazd. Miała opowiadać o pracy, a tymczasem podpisała kilkanaście umów na sesje ślubne... Z aparatem i kamerą często udaje się w zagraniczne plenery. Jej specjalnością są nietypowe ujęcia, wymagające odwagi. Adrenalina to jej żywioł. Nurkowanie, wspinaczka, canyoning, jazda konna? Proszę bardzo. - Pasji mam jeszcze więcej. Będę miała co zaszczepiać w moim dziecku i tak jak moja mama pozwolę jej smakować tego bardzo ciekawego świata - uśmiecha się mama malutkiej Hani.

Angażuje się na sto procent i zawsze cieszy się, kiedy robiąc fotografie może pomóc innym. Dzięki niej powstał kalendarz, w którym urzędniczki i urzędnicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie pozują w stylu pin-up. W ten sposób udało się zebrać fundusze na wakacje dla dzieci z rodzin zastępczych. Rozgłos akcji nadały media ogólnopolskie. W telewizyjnym studio ona i bohaterki akcji opowiedziały o jej szczytnym celu.

Przedsiębiorcza mama

- Pomaganie jest fajne. Bardzo dużo osób potrzebuje pomocy i jeśli mogę, jeśli mnie na to stać siłami czy też finansowo, to zawsze pomagam. Nie liczy się pora dnia. Dobro wraca, po prostu, a ja czuję to bardzo często. Chociażby to, że mam piękne zdrowe dziecko, wspaniałą rodzinę, spokojny dom i dobrych znajomych. To są najważniejsze wartości, a to że ktoś chce zrobić coś na złość, czy postawić przeszkodę zupełnie mi nie przeszkadza - mówi Renata Trybuła. - Kiedy wyznaczam sobie cele, staram się je osiągać. Mam odwagę i moc.

Kiedy zaszła w ciążę, wiedziała, że dynamiczny tryb życia musi ograniczyć. Miała jednak plan jak pogodzić macierzyństwo z pasją, a jednocześnie dać pracę innym. Szansą na to był projekt rzeszowskiego Regionalnego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej. Tak powstała Fundacja MiMi, która prowadzi w Gorzycach klubik dla dzieci. Można tu zostawić dziecko pod opieką, a ponadto zamówić w studio noworodkową sesję zdjęciową.

- Przez wiele miesięcy szkoliłam się i obmyślałam strategię rozwoju, biorąc mocno pod uwagę trudną lokalizację, ale że uwielbiam cokolwiek tworzyć i daje mi to niezły power to pomyślałam, że wyjdę na przeciw potrzebom mieszkańcom miejscowości, w której mieszkam i w której się wychowałam. U nas ciężko jest rozkręcić jakiś innowacyjny pomysł, start był ciężki, zobaczymy co przyniesie jutro. Mamy wspaniałe animatorki i to ich zasługa, że to miejsce tętni życiem - mówi prezes fundacji.

Chociaż zawodowo czasem buja w obłokach, twardo stoi na ziemi. Jest przedsiębiorcza. Po mamie. - Mówiła, żeby nigdy nie dać sobie dmuchać w kaszę, że jak trzeba wziąć wiertarkę, to trzeba wziąć wiertarkę i wszystko inne robić intuicyjnie. Niekoniecznie czytając instrukcję. Nie marudzić, że to nie kobiece albo, że paznokcie połamię. Zresztą na tyle długich nigdy nie miałam. Właściwie wolałam bawić się z chłopakami - przymyka oko.

Wprawdzie nikomu wcześniej tego nie mówiła, ale przyznaje, że uwielbia w sobie tę zręczność do wykonywania prac domowych. Nie chodzi o gotowanie: - Ja biorę wiertarkę, wyrzynarkę, i po prostu robię to. Najbardziej precyzyjnie jak potrafię. Mój narzeczony jest ze mnie dumny, chociaż czasami ze sobą rywalizujemy, ale potem są powody do śmiechu.

ZOBACZ TAKŻE:
Renata Trybuła, Człowiek Roku 2018  Północnego Podkarpacia oraz Robert Pasieczny

Wielka gala „Człowiek Roku 2018”. Statuetki, dyplomy i śpie...

Zobacz także:Flesz. Matematyka do poprawki, czy nie będzie już obowiązkowa na maturze? NIK alarmuje, że poziom fatalny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie