Do naszej bohaterki pasuje powiedzenie „Jeśli twoja praca jest pasją, to nie przepracujesz ani jednego dnia”. Jej zdjęcia cieszą oczy młodych par i młodych rodziców. Była fotosistką na planach zdjęciowych kilku filmów. Jest autorką ujęć w teledysku Jacka Stachurskiego i Mateusza Mijała „Za to co mam” oraz twórcą sesji zdjęciowej do charytatywnego kalendarza wydanego przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu.
Fotografuje i filmuje, pod wodą i w powietrzu. Z aparatem fotograficznym nie rozstaje się od dzieciństwa. Ze swojej pasji uczyniła zawód. Od wielu lat prowadzi własną firmę, a niedawno otworzyła fundację, która prowadzi w Gorzycach Klubik MiMi z myślą o małych dzieciach, które mogą twórczo spędzić tutaj czas. Bo spośród wielu ról, w których się spełnia, najważniejsza jest ostatnio rola matki. Renata jest szczęśliwą mamą dziesięciomiesięcznej Hani. Daje przykład jak można łączyć pasję z biznesem, a przy tym pomagać. I za to właśnie została doceniona w naszym plebiscycie. Patrząc na tę młodą, energiczną kobietę niejeden zadaje sobie pytanie: Jak ona to robi?
Zahartowało mnie dzieciństwo
Fotografią interesowała się już jako gimnazjalistka. - Mama prowadziła w Gorzycach sklep fotograficzny. Pozwalała mi przebierać w akcesoriach, aparatach, pomagać przy pakowaniu zdjęć do odbioru dla klientów. To była praca, którą wykonywałam jako dziecko już z pasją, podobno nie liczyłam wtedy czasu. Inne dzieci bawiły się gdzieś tam pod blokiem, a ja z mamą w sklepie... Ale to było naprawdę fajne, szczególnie, że mama prowadziła biznesy odkąd jestem na świecie. Uczyłam się od niej od berbecia i do dzisiaj pomaga mi to w różnych sytuacjach, chociaż chciałabym nie raz zapytać mamę o poradę - wspomina Renata Trybuła.
Jest samoukiem, nie ukończyła szkoły filmowej, ani kursów fotograficznych. Wszystko co ma, zawdzięcza sobie i swojemu uporowi. Zahartowało ją dzieciństwo i tak zwane życiowe zaspy, przez które musiała przebrnąć razem z mamą. Do pewnego momentu wychowywała się w pełnej rodzinie. Miała tatę, mamę, szczęśliwe dzieciństwo, ale nagle zabrakło tego jednego elementu układanki.
- Na początku drogi studenckiej. Byłam na obozie rekrutacyjnym, kwalifikującym mnie do grupy studentów wiążących przyszłość z policją. Robiłam to wówczas dla taty, jeszcze wtedy nie miałam świadomości, że powinnam przyszłość zaplanować dla siebie. I nagle tata oznajmił, że nas zostawia. Zaczęła się ostra walka na starcie w dorosłość. Ja i mama miałyśmy ciężkie chwile do przeżycia. W sumie ta szkoła uratowała mnie od takiego skrajnego załamania. Tam było mnóstwo treningów: judo, boks, pływanie, wspinaczka i nurkowanie, które akurat praktykowałam od piętnastego roku życia. Wszystko to pozwoliło mi wyładować emocje - mówi Renata Trybuła.
Zamiast roztrząsać domowe kłopoty uciekała w świat fotografii: - Chyba stąd we mnie potrzeba uwieczniania ludzi, ich uczuć, szczęśliwych emocji, które są tu i teraz. Bo fotografia to historia, którą tworzą emocje i ludzie.
Dlatego lubi ślubne sesje. Już na studiach fotografowała zawodowo. Jednym ze szczęśliwych przypadków na jej drodze doskonalenia warsztatu był program “Taniec z gwiazdami”. W 2008 roku za kulisy zaprosiła ją koleżanka pracująca w jednym z działów organizacyjnych programu. Dla młodej artystki była to doskonała okazja, żeby utworzyć swoje portfolio. Pracę tancerzy i gwiazd uwieczniała przez kilka odcinków. To był impuls do ciężkiej pracy. - Byłam takim orzeszkiem wśród innych turbo fotografów - mówi. Studia nie pozwoliły jej na dalsze wyjazdy do Warszawy, ale jej zdjęcia zostały zauważone i docenione.
Pewien ślubny portal zaprosił ją na targi jako fotografa gwiazd. Miała opowiadać o pracy, a tymczasem podpisała kilkanaście umów na sesje ślubne... Z aparatem i kamerą często udaje się w zagraniczne plenery. Jej specjalnością są nietypowe ujęcia, wymagające odwagi. Adrenalina to jej żywioł. Nurkowanie, wspinaczka, canyoning, jazda konna? Proszę bardzo. - Pasji mam jeszcze więcej. Będę miała co zaszczepiać w moim dziecku i tak jak moja mama pozwolę jej smakować tego bardzo ciekawego świata - uśmiecha się mama malutkiej Hani.
Angażuje się na sto procent i zawsze cieszy się, kiedy robiąc fotografie może pomóc innym. Dzięki niej powstał kalendarz, w którym urzędniczki i urzędnicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie pozują w stylu pin-up. W ten sposób udało się zebrać fundusze na wakacje dla dzieci z rodzin zastępczych. Rozgłos akcji nadały media ogólnopolskie. W telewizyjnym studio ona i bohaterki akcji opowiedziały o jej szczytnym celu.
Przedsiębiorcza mama
- Pomaganie jest fajne. Bardzo dużo osób potrzebuje pomocy i jeśli mogę, jeśli mnie na to stać siłami czy też finansowo, to zawsze pomagam. Nie liczy się pora dnia. Dobro wraca, po prostu, a ja czuję to bardzo często. Chociażby to, że mam piękne zdrowe dziecko, wspaniałą rodzinę, spokojny dom i dobrych znajomych. To są najważniejsze wartości, a to że ktoś chce zrobić coś na złość, czy postawić przeszkodę zupełnie mi nie przeszkadza - mówi Renata Trybuła. - Kiedy wyznaczam sobie cele, staram się je osiągać. Mam odwagę i moc.
Kiedy zaszła w ciążę, wiedziała, że dynamiczny tryb życia musi ograniczyć. Miała jednak plan jak pogodzić macierzyństwo z pasją, a jednocześnie dać pracę innym. Szansą na to był projekt rzeszowskiego Regionalnego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej. Tak powstała Fundacja MiMi, która prowadzi w Gorzycach klubik dla dzieci. Można tu zostawić dziecko pod opieką, a ponadto zamówić w studio noworodkową sesję zdjęciową.
- Przez wiele miesięcy szkoliłam się i obmyślałam strategię rozwoju, biorąc mocno pod uwagę trudną lokalizację, ale że uwielbiam cokolwiek tworzyć i daje mi to niezły power to pomyślałam, że wyjdę na przeciw potrzebom mieszkańcom miejscowości, w której mieszkam i w której się wychowałam. U nas ciężko jest rozkręcić jakiś innowacyjny pomysł, start był ciężki, zobaczymy co przyniesie jutro. Mamy wspaniałe animatorki i to ich zasługa, że to miejsce tętni życiem - mówi prezes fundacji.
Chociaż zawodowo czasem buja w obłokach, twardo stoi na ziemi. Jest przedsiębiorcza. Po mamie. - Mówiła, żeby nigdy nie dać sobie dmuchać w kaszę, że jak trzeba wziąć wiertarkę, to trzeba wziąć wiertarkę i wszystko inne robić intuicyjnie. Niekoniecznie czytając instrukcję. Nie marudzić, że to nie kobiece albo, że paznokcie połamię. Zresztą na tyle długich nigdy nie miałam. Właściwie wolałam bawić się z chłopakami - przymyka oko.
Wprawdzie nikomu wcześniej tego nie mówiła, ale przyznaje, że uwielbia w sobie tę zręczność do wykonywania prac domowych. Nie chodzi o gotowanie: - Ja biorę wiertarkę, wyrzynarkę, i po prostu robię to. Najbardziej precyzyjnie jak potrafię. Mój narzeczony jest ze mnie dumny, chociaż czasami ze sobą rywalizujemy, ale potem są powody do śmiechu.
ZOBACZ TAKŻE:- Renata Trybuła Człowiekiem Roku 2018 Północnego Podkarpacia! Oto wszyscy laureaci
- Przeżyjmy to jeszcze raz - wielka gala „Człowiek Roku 2018”. Statuetki, dyplomy i śpiewająca pani sekretarz [ZDJĘCIA]
Zobacz także:Flesz. Matematyka do poprawki, czy nie będzie już obowiązkowa na maturze? NIK alarmuje, że poziom fatalny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?