Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinne piekło w Rudniku nad Sanem

Zdzisław Surowaniec
Kobieta z poranioną ręką, z dokumentami potwierdzającymi pobicie jej i psa.
Kobieta z poranioną ręką, z dokumentami potwierdzającymi pobicie jej i psa. Zdzisław Surowaniec
Kobieta z Rudnika nad Sanem, która przed dziesięcioma dniami skarżyła się w redakcji "Echa Dnia" na złe traktowanie przez sąsiadów, jest bardzo konfliktową osobą i trudno jej pomóc - potwierdzają pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Jak o tym napisaliśmy, kobieta mieszka samotnie z psem. I właśnie przed dwoma tygodniami pies został pobity przez sąsiadów, po prostu skopany. Lekarz weterynarii stwierdził otarcie skóry, złamanie prawej kości kończyny i obrzęk jelit.

STŁUCZONA PIERŚ

Dzień wcześniej została dotkliwie pobita także kobieta i to nie był pierwszy raz. Pobili ją sąsiedzi, czyli - jak mówi - bratowa z synami. Ma od lekarza potwierdzenie, że doszło do stłuczenia klatki piersiowej i prawej dłoni. - Zostałam skopana jak pies - płakała. Twierdziła, że nie ma pomocy od prokuratury, sądu i policji. - Prokuratura nie chce ich nawet tymczasowo aresztować - żali się. Zresztą nie ma się czemu dziwić - kobieta nie ma żadnych świadków na to, że sąsiedzi ja pobili.

Kobieta cierpi na różne choroby, ma astmę, skrzywiony kręgosłup, a jej stan pogarsza zespół psychoorganiczny. Ma tylko rentę socjalną. - Nikt mi nie pomaga - płacze.

MA OPIEKUNKĘ

W tej sprawie skontaktowała się z nami dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudniku nad Sanem Władysława Binkowska. Zapewniła, że ośrodek zapewnił kobiecie wsparcie nie tylko finansowe w postaci stałego zasiłku, ale także opiekunkę, która przychodzi każdego dnia na dwie godziny. - Ale ona nie daje sobie pomóc - zapewnia dyrektorka.

Jak opowiada, kobieta wyzywa sąsiadów, a jej pies jest wyjątkowo agresywny. Ma w domu menażerię zwierząt i z jej mieszkania roznosi się fetor. Nikogo nie wpuszcza do środka, nawet opiekunkę. Prawdopodobnie nie bierze leków, które by stonowały jej zachowanie. - Jeżeli nawet dostałaby nowe mieszkanie, to szybko skłóciłaby się ze wszystkimi. Ona może mieszkać tylko sama tylko na bezludziu - uważa dyrektorka.

Burmistrz Rudnika nad Sanem nie daje żadnej nadziei na szybkie znalezienie nowego lokalu dla kobiety. Konflikt więc trwa i jego końca nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie