Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowski szpital ogranicza przyjęcia chorych

Ewa KURZYŃSKA
Ograniczenia sprawią, że w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie będzie można wykonać mniej ablacji, czyli nowoczesnych zabiegów leczących z arytmii serca.
Ograniczenia sprawią, że w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie będzie można wykonać mniej ablacji, czyli nowoczesnych zabiegów leczących z arytmii serca. Krzysztof Kapica
Choć mamy dopiero początek września Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie przekroczył kontrakt z NFZ aż o 16 milionów złotych. Szef lecznicy zabiega w funduszu o zwiększenie umowy, ale szanse na dodatkowe pieniądze są niewielkie.

- Dlatego z bólem serca podejmuję decyzję o ograniczeniu zabiegów i przyjęć planowych do naszego szpitala. Przepraszam za to pacjentów, ale nie mam innego wyjścia - uzasadnia Janusz Solarz, dyrektor rzeszowskiego Szpitala Wojewódzkiego nr 2, jednego z największych na Podkarpaciu.

Ograniczenia na
oddziałach zabiegowych

Ograniczenia obejmą oddziały zabiegowe, m.in. ortopedię, ortopedię dziecięcą, neurochirugię, chirurgię oraz jedyną w regionie kardiochirurgię. Liczba zabiegów, badań i hospitalizacji planowych spadnie nawet o 20 proc. Wydłużą się kolejki na operacje. Na wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego trzeba będzie czekać... ponad dwa lata!
- Musimy podjąć tak drastyczne kroki, by uniknąć dalszego zadłużania szpitala. To trudne, tym bardziej, że pacjenci chcą się u nas leczyć, ale z braku pieniędzy nie możemy im pomóc. Choć mamy potrzebny sprzęt i świetny personel - mówi Solarz.

Inni też ograniczają

Rzeszowska "dwójka" to nie pierwszy szpital na Podkarpaciu, który ogranicza przyjęcia. Wcześniej takie kroki podjęto m.in. w Jaśle, Mielcu i Tarnobrzegu.
- Tak naprawdę, dzieje się tak w prawie każdym szpitalu w regionie. Pracownicy izb przyjęć mają stosowne instrukcje od dyrektorów. Tylko nie każdy mówi o tym głośno - zdradza szef jednego z podkarpackich szpitali, zastrzegając sobie anonimowość.

Szefowie lecznic mieli nadzieję, że na Podkarpacie trafi część z 860 milionów złotych z tzw. funduszu zapasowego NFZ. Dotychczas pieniądze z tej puli przeznaczono dla siedmiu województw, m.in. mazowieckiego i dolnośląskiego. Dlaczego? Bo obdarowane regiony skarżyły się, że są stratne na nowym podziale pieniędzy, według którego zaplanowano budżet funduszu na przyszły rok.
- Nie zostawimy tak tej sprawy i będziemy protestować - denerwuje się Zbigniew Strzelczyk, prezes komitetu w Podkarpackiej Służbie Zdrowia, zrzeszający m.in. szefów szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie