Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Ginekolog z Tarnobrzega winny śmierci dziecka podczas porodu

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Zapadł prawomocny wyrok na tarnobrzeskiego położnika. Gdyby zdecydował o wykonaniu natychmiast cesarskiego cięcia, do tragedii by nie doszło.

Znany tarnobrzeski ginekolog - położnik Ryszard Sz. wskutek zaniedbań nieumyślnie spowodował śmierć dziecka w czasie porodu. Tak uznał Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydając prawomocny wyrok w tej sprawie. Lekarz skazany został na rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na trzy lata.

Sąd odwoławczy rozpoznając apelację obrońcy oskarżonego, w części dotyczącej uznania winy i wymiaru kary wyrok Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu utrzymał w mocy. Zmienił natomiast orzeczenie na korzyść oskarżonego w punkcie dotyczącym zapłaty każdemu z rodziców dziecka po 10 tysięcy złotych tytułem częściowego zadośćuczynienia. Sąd rejonowy bowiem popełnił błąd, gdyż w dacie popełnienia przestępstwa przepisy prawa karnego nie przewidywały takiej formy "rekompensaty". O zapłatę przez lekarza zadośćuczynienia za śmierć dziecka rodzice będą się mogli ubiegać przed sądem cywilnym i niewątpliwie pieniądze zostaną im przyznane.

NIE POWIADOMILI

Cała sprawa miała swój początek blisko sześć lat temu, a prokuratura wszczęła śledztwo dopiero po naszej publikacji. Tarnobrzeski szpital, gdzie dziecko zmarło w czasie porodu, nie powiadomił bowiem prokuratury o tym fakcie.

Był 14 grudnia 2006 roku, kiedy to 23-letnia wówczas mieszkanka Złotej (powiat sandomierski), spodziewając się dziecka zgłosiła się na oddział ginekologiczno-położniczy szpitala w Tarnobrzegu. Badanie KTG (monitorowanie czynności serca płodu z jednoczesnym zapisem czynności skurczowej macicy) z godziny 21.40 wskazywało, że z dzieckiem pani Izabeli może dziać się coś złego - oscylacja była zawężona. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem, położna zaniosła wydruk badania na blat obok dyżurki. Lekarz powinien przeanalizować wydruk i natychmiast podjąć działania. Z wydruku wynikało bowiem ewidentnie, że życie dziecka w łonie matki jest zagrożone.

W czasie śledztwa prokurator ustalił, iż lekarz widział wydruk dopiero o godzinie 22.10 a powtórzenie badania KTG zlecił dopiero pół godziny później (godzina 22.40). Tak też się stało. Wtedy na wydruku z KTG już prawie nie było drgań - dziecko umierało. Dopiero wówczas podjęto natychmiastowe działania - badanie USG i cesarskie cięcie. Było za późno, chłopiec nie żył.

DZIECKO MOGŁO ŻYĆ

Ginekolog - położnik został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, za co grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Proces ruszył w kwietniu 2010 roku, ale konieczność skonfrontowania kilku specjalistycznych opinii biegłych lekarzy sprawiła, że sprawę odraczano na wiele miesięcy. W końcu w listopadzie ubiegłego roku zapadł nieprawomocny, a teraz prawomocny już wyrok sądu.

W ocenie sądu, który opierał się na opinii biegłych, wina lekarza nie budzi najmniejszych wątpliwości. Według ustaleń sądu lekarz nie zapoznał się z wynikiem badania KTG z godziny 21.40, bezpośrednio po wykonaniu tego badania i nie wydał polecenia bezzwłocznego wykonania testu oksytocynowego OCT (to zapis KTG stosowany w przedporodowym nadzorze płodu) oraz nie zdecydował o natychmiastowym wykonaniu cesarskiego cięcia. Gdyby wszystko przebiegło tak, jak powinno, szanse uratowania dziecka były duże - uznali biegli, a w oparciu o ich opinie także sąd. W wyniku zaniedbań doszło do ostrej wewnątrzmacicznej zamartwicy płodu i w konsekwencji śmierci dziecka.

Skazany lekarz już nie pracuje w tarnobrzeskim szpitalu, jednak nie ma to związku z toczącym się przeciwko niemu postępowaniu sądowemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie