Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad zarzuca sąsiadowi, że wybudował szambo na przyłączu, przez co woda zupełnie mu obrzydła. Spór nie ma końca

Wioletta WOJTKOWIAK [email protected]
- Nie piję tej wody, brzydko wygląda i pachnie - mówi Henryk Ortyl.
- Nie piję tej wody, brzydko wygląda i pachnie - mówi Henryk Ortyl. W. Wojtkowiak
Chyba nikt już nie pamięta, kiedy to się zaczęło. W Kaczakach, w gminie Baranów Sandomierski, mieszkający płot w płot sąsiedzi żyją z sobą jak pies z kotem, w nieustannym konflikcie. Na dodatek każda ze stron ma się za pokrzywdzoną.

Najbardziej niepokorny i rozżalony w tym sporze jest Henryk Ortyl. To on w wyjaśnienie i obronę swoich spraw próbuje od przeszło roku włączyć różne instytucje.

Ma żal do urzędników gminy i pracowników Gminnego Zakładu Użyteczności Publicznej, który odpowiada za dostarczenie wody. Dowodem są pisma, które pozostały bez odpowiedzi.

Twierdzi, że policjanci, których chciał zainteresować innym problemem - drogi dojazdowej - tylko wzruszyli ramionami. Emeryt szuka pomocy nawet w ogólnopolskiej telewizji, jak na razie bez powodzenia. Nie oddaje spraw do sądów, bo mówi, że nie ma na to cierpliwości i pieniędzy.

Uważa, że wszyscy sobie kpią z jego kłopotów. A przez sąsiadów ma ich przynajmniej kilka. Gnijący płot, brudna woda, zastawiony przejazd na podwórko…

NIE CHCĘ TEGO PIĆ

Pierwszy i najpoważniejszy kłopot i powód sąsiedzkiego konfliktu to woda. W styczniu ubiegłego roku sąsiad Henryka Ortyla, były sołtys, wybudował na swojej posesji szambo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zbiornik z nieczystościami ulokował blisko przyłącza wody.

- Nad moją rurą - denerwuje się Ortyl. Dokładnie pamięta, że to przyłącze pociągnął przez podwórko sąsiada do swojego domu dwadzieścia lat temu. Na własny koszt.
Sąsiada oskarża o to, że wtedy go oszukał. Chciał się podłączyć, a nie zapłacił za to tyle, na ile się umawiali. Dziś twierdzi, że szambo w tym miejscu wykopał specjalnie, na złość. Nikt mu nic nie zrobi, bo ma znajomości.

- Od tamtej pory woda zmieniła się - twierdzi mężczyzna. - Ma nieprzyjemny zapach i dużo zielonkawego nalotu. Nie chcę pić brudnej wody! Dzieciom, gdy przyjeżdżają, boję się wodę podawać. Już na sam widok tego szamba robi mi się niedobrze. Wodę do picia przywożę od kolegi z Rozalina w pięciolitrowych baniakach.

- Będę walczył o swoje zdrowie - postanowił Henryk Ortyl i zaalarmował Gminny Zakład Użyteczności Publicznej, który odpowiada za dostarczanie wody.
Po opisie sytuacji przez telefon usłyszał, że gorzej to nie może wyglądać i chwycił się tego zdania, jak deski ratunku. Widział, że pracownicy pojechali do sąsiada, rozmawiali, coś oglądali. I na tym koniec.

Kierownik Gminnego Zakładu Użyteczności Publicznej tłumaczy, że kontrole nie dowiodły nieprawidłowości. Andrzej Figiel: - Nie ma szans, żeby coś wydostawało się z szamba.

KTO TU KOMU ZATRUWA ŻYCIE?

Gospodarz i były sołtys nie rozmawiają z sobą od lat. Adam Byczek dokładnie wie, za co obraził się sąsiad, ale prosi, by o tym nie wspominać, bo dotyczy to rodzinnych relacji jego sąsiada. Powiedział mu prywatnie kilka słów i od tamtej pory zamiast sąsiada ma wroga.

- Nie jestem aż tak złośliwym człowiekiem, za jakiego ma mnie Henryk. - Chociaż na takie oczernienia i wyzwiska, jakimi mnie obrzuca, już dawno powinienem zareagować.

Były sołtys nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o wodociąg i szambo, na które uzyskał pozwolenie.

- Jeśli już, to raczej sąsiad dopiął się do mojej rury, bo nitka wodociągu biegnie wzdłuż przy granicy mojej posesji. Przyłącze Ortyla idzie w poprzek mojej działki. Szambo mam wybudowane półtora metra obok przyłącza, ale niczego nie zanieczyszcza - dowodzi Byczek.

Wczoraj zaoferował, że jest gotowy zgłosić się do sanepidu, żeby sprawdzono jakość wody płynącą z kranu sąsiada:- Żeby raz na zawsze się to skończyło.
Najbliżsi sąsiedzi Henryka Ortyla skarżą się, że z każdym wchodzi w zatargi: - To człowiek konfliktowy, który szuka dziury w całym. Z nikim w otoczeniu nie żyje w zgodzie. Niszczył nam bocianie gniazda, wytruł psy. Drugiemu nie da przez swoją drogę dojechać do domu.

- To moja droga. Dlaczego na niej mają parkować jakieś obce samochody i zastawiać wjazd na moje podwórko? Niech sobie sąsiad swoją drogę zbuduje - odpiera Ortyl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie