1 mln 420 tys. zł
MZK za kompaktor firmy Bomag zapłaci 1 mln 420 tys. 35 zł brutto. Kompaktor z Huty Stalowa Wola kosztowałby 799 tys. 500 zł brutto. Oferta HSW byłaby więc tańsza o 620 tys. 535 zł.
Jak pisaliśmy w środowym "Echu Dnia" grupa radnych PiS zwołała nadzwyczajną sesję po tym, jak Miejski Zakład Komunalny wybrał w przetargu kompaktor służący do zagęszczania odpadów na komunalnym wysypisku śmieci nie od oferującej taki produkt Huty Stalowa Wola tylko od Bomaga - niemieckiej firmy specjalizującej się w produkcji walców drogowych.
ZABLOKOWAŁY HUTĘ
Zdaniem radnych warunki przetargu na samym starcie zablokowały możliwość złożenia oferty przez Hutę Stalowa Wola, a warunki spełniła tylko jedna firma - Fayat Bomag Polska z siedzibą w Warszawie. Tylko ona złożyła ofertę i wygrała przetarg. MZK za dostawę kompaktora zapłaci firmie Bomag 1 mln 420 tys. 35 zł brutto. "Nie jest tajemnicą, że kompaktor HSW z lepszymi warunkami gwarancyjnymi kosztowałby 799 tys. 500 zł brutto. Oferta HSW byłaby więc tańsza o 620 tys. 535 zł!" - stwierdzili radni.
Prezes MZK Mariusz Piasecki przypomniał, że Miejskiemu Zakładowi Komunalnemu przed dwunastu laty został wciśnięty na siłę kompaktor z huty. Ówczesny prezydent Alfred Rzegocki wziął go od HSW jako rekompensatę długów, jakie miała spółka wobec miasta. Maszyna okazała się bardzo zawodna, wiele zespołów w niej się psuło. Przez dwanaście lat maszyna była bezużyteczna przez dwa lata, a koszt napraw sięgnął kwoty 122,5 tys. zł. Poza tym ugniatała śmieci niezbyt efektywnie, co miało wpływ na to, że niecka ze śmieciami szybko się wypełniła.
MÓGŁ KAŻDY
Prezes porównał kompaktor z HSW do Bomagu i wyszło, że kompaktor Bomagu wykonałby tę samą pracę przy oszczędności czasu do sześćdziesięciu procent. Kompaktor HSW zagęszcza o czterdzieści procent słabiej. - W przetargu mógł brać udział każdy od Uralu po Pireneje. Huta zaproponowała, aby dać takie warunki, które sprawią, że to ona wygra przetarg - mówił prezes. W końcu HSW nie wzięła udziału w przetargu.
Prezydent Andrzej Szlęzak, bardzo wrażliwy na wszelkie nieprawidłowości przy przetargach, powiedział, że "nie ma żadnych podstaw do kwestionowania decyzji MZK". Bardzo emocjonalne było wystąpienie Bartosza Kopyty, pełnomocnika zarządu HSW. Powiedział, że HSW produkuje kompaktory od 2008 roku, a ten, który używa MZK to prototyp Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Maszyn Ziemnych i Transportowych, a nie huty. Zarzucił prezesowi Piaseckiemu błędy w rozumowaniu i manipulację. Zapewnił, że kompaktory z HSW pracują w wielu krajach świata i świetnie sobie radzą.
BICIE PIANY
Dyskusja była gorąca, ale jej efekt był do przewidzenia - było to bicie piany i licytacja kto jest większym przyjacielem HSW, co ma swoją cenę przed wyborami. Wyniki przetargu są bowiem nie do ruszenia, bo zachowane zostały wszelkie wymogi.
Na pewno zebranym pozostanie w pamięci refleksja prezesa Piaseckiego, który najpierw przypomniał słowa Szekspira, że "zapach róży pozostaje na ręce, która ją rzuciła", a zaraz potem przedstawił współczesną dosadną wersję tej lirycznej wypowiedzi: - Warto o to zadbać, nawet kosztem tego, że jest się obrzucanym gównem przez osoby, które dziś kreują się na jedynych słusznych obrońców publicznych pieniędzy. Robią oni widowisko, zbijając polityczny kapitał na zasadzie "ciemny lud to kupi". Mam nadzieję, że zapach gówna przylgnie na stałe do osób, które tak ochoczo nim rzucają.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?