Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siarka Tarnobrzeg zremisowała z Elaną Toruń. Punkt, który trzeba uszanować

Kamil Jóźwik
Po dwóch porażkach w fatalnym stylu, piłkarze tarnobrzeskiej Siarki zremisowali z wiceliderem rozgrywek, świetnie spisującym się beniaminkiem z Torunia.

Siarka Tarnobrzeg – Elana Toruń 2:2(1:1)

Bramki: 0:1 Mariusz Kryszak 35, 1:1 Maksymilian Sitek 45, 1:2 Filip Kozłowski 56, 2:2 Kamil Radulj 67

Siarka: Krupa – Głaz (29. Sitek), Nadolski, Duda, Kubowicz – Drobot (68. Świderski), Płatek (62. Ropski), Maik Ż, Radulj (83. Galara), Janeczko Ż – Gębalski Ż

Elana: Mrozek – Andrzejewski, Urbański, Kołodziejski, Dobosz – Kościelniak (85. Stąporski), Kryszak Ż, Stefanowicz, Kraska Ż – Wołkowicz (77. Lenkiewicz), Kozłowski (90. Stryjewski)

Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice)

Siarkowcy do sobotniego spotkania przystąpili w możliwie najsilniejszym składzie. Po urazie do gry wrócił Dawid Kubowicz, a po przymusowej pauzie za kartki – Mateusz Janeczko. Doceniając siłę ofensywną rewelacyjnego beniaminka trener Włodzimierz Gąsior postanowił zabezpieczyć tyły i zagęścić środek pola, a do ataku desygnować osamotnionego Adriana Gębalskiego.

W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy szybko narzucili swój styl gry i dłużej utrzymywali się przy piłce. Pod bramką Krystiana Krupy do poważniejszych spięć jednak nie dochodziło aż do 32 minuty, gdy golkiper Siarki efektownie obronił groźne uderzenie z rzutu wolnego. 180 sekund później musiał już jednak wyjąć piłkę z siatki. Torunianie przeprowadzili akcję prawym skrzydłem, a zakończył ją strzałem z najbliższej odległości Mariusz Kryszak.

Na to, że piłkarzom Siarki jeszcze do przerwy uda się doprowadzić do wyrównania niewiele wskazywało. Udało się i to w najlepszym możliwym momencie, tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra. Gębalski odebrał piłkę rywalowi, przebiegł kilkanaście metrów i wyłożył ją Maksymilianowi Sitkowi (kwadrans wcześniej zmienił kontuzjowanego Jakuba Głaza), a ten zdobył swoją pierwszą bramkę na drugoligowych boiskach.

Początek drugiej połowy – wyrównany, ale prowadzenie ponownie objęli gracze beniaminka. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, z kilku metrów piłkę do bramki Krupy wpakował Filip Kozłowski. Nie mając nic do stracenia, trener Gąsior postanowił wówczas postawić wszystko na jedną kartę i dokonać dwóch roszad mających wzmocnić siłę ataku jego zespołu. Co prawda ani Krzysztof Ropski ani Łukasz Świderski na listę strzelców się nie wpisali, ale Siarkowcy dość szybko wyrównali stan rywalizacji. Swojego piątego gola w tym sezonie zdobył, precyzyjnym strzałem z 12 metrów Kamil Radulj.

Punkt z wiceliderem Siarkowcy powinni uszanować, bo w ostatnich 20 minutach dwukrotnie dopisało im szczęście. Najpierw po strzale Kozłowskiego (słupek), potem po główce Daniela Kraski (poprzeczka).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie