Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sklep uwodzi klientów promocyjną ceną 1,99 złoty, a potem i tak nie wydaje jednego grosza

Grzegorz LIPIEC
- W moim sklepie nie dochodzi do sytuacji, w których nie wydajemy całej reszty - mówi Alfred Martyniak z Tarnobrzega.
- W moim sklepie nie dochodzi do sytuacji, w których nie wydajemy całej reszty - mówi Alfred Martyniak z Tarnobrzega. Grzegorz Lipiec
Ile razy w ciągu tygodnia zdarza się nam, że ekspedientka mówi, że grosza odda przy okazji lub też następnym razem? Ile razy słyszymy, że nic nie kupimy, jeśli nie mamy drobnych pieniędzy? Właśnie tak wśród sklepikarzy prezentuje się maksyma "Klient nasz pan".

Te praktyki handlowców są w Polsce już nagminne, a im więcej płacimy za towar, tym bardziej możemy być pewni, że nie dostaniemy brakującej końcówki. Jakie prawa ma klient? Czy rzeczywiście sprzedawca może nam odmówić przyjęcia banknotu motywując to brakiem możliwości wydania reszty?

OBOWIĄZEK WYDANIA

Kupujemy bilet autobusowy, który kosztuje 2,40 złotego. Niestety, nie mamy drobnych pieniędzy, więc wręczamy kioskarzowi banknot 50-złotowy. Zamiast z biletem możemy odejść od okienka "z kwitkiem", bo pan stwierdzi, że nie ma jak wydać i poprosi o drobne. Często też dochodzi do sytuacji, w której ekspedient wyda resztę, ale bez jednego lub dwóch groszy, w zależności od końcówki.
Tymczasem mało który klient zdaje sobie sprawę z tego, że sprzedawca ma obowiązek wydać nam całą resztę, co do grosza. Kiedy nie ma jak wydać, to właśnie sprzedawca powinien pójść "rozmienić" pieniądze.

Brak drobnych to nie jedyny element, który doprowadza do nieporozumień między sprzedawcą a klientem. Czasem mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, kiedy klient chce zapłacić garścią drobnych, a sprzedawca nie może odmówić przyjęcia zapłaty w bilonie, nawet bardzo drobnym, ponieważ jest to pełnoprawny środek płatniczy.
Niechęć do przyjmowania drobnych przez sprzedawców można zrozumieć w sytuacji, kiedy przy kasie ustawia się duża kolejka, a przeliczenie bilonu zajmuje sporo czasu. Z drugiej strony jednak sprzedawcom powinno zależeć na pozyskiwaniu drobnych, szczególnie takich o nominale 1 grosza, biorąc pod uwagę, że bardzo często produkty na półkach mają cenę z końcówką 99 groszy. Wtedy zwykle słyszymy: "Będę dłużna grosik".

IDŹMY NA ZACHÓD

Co o wydawaniu "grosika" sądzą sami handlowcy oraz osoby odpowiedzialne za obrót pieniędzmi?
- U mnie nie ma problemu z przyjęciem bilonu albo pełną wypłatą reszty - mówi Alfred Martyniak, właściciel osiedlowego sklepiku w Tarnobrzegu. - Zebrany bilon albo trafia do banku, albo opisany i przeliczony, rozmieniamy w innych sklepach. Końcówki nie są wydawane w sklepach wielkopowierzchniowych, gdzie niemal każdy towar ma cenę kończącą się na "9".
- Na pewno w wielu polskich sklepach słyszymy na co dzień, że ekspedientka odda tego jednego grosza przy okazji. W zachodnich krajach Unii Europejskiej w dużym hipermarkecie czy też małym sklepie osiedlowym zawsze reszta jest wydawana co do eurocenta - wyjaśnia Janusz Kropornicki, bankowiec.
Jak dodaje, sklepy niechętnie zwożą bilon do banków, ponieważ za jego dostarczenie płaci się dosyć sowitą prowizję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie