Mieszkańcy obawiają się, że budowana przez panią chlewnia zasmrodzi całą okolicę. Mają rację?
Kluczowe słowa to „obawiają się”. Odpowiem od razu - takie obawy są zdecydowanie na wyrost. Ręce mi opadają, gdy czytam w mediach zarzuty, że odór będzie ciągnął się do Tarnobrzega a nawet Stalowej Woli! Generalnie takie stawianie sprawy uważam za bardzo krzywdzące, a wręcz zauważam celowe zastraszanie opinii publicznej, bo przekaz mieszkańców naszej gminy opiera się na… sama nawet nie wiem na czym. Ilu z nich prowadzi nowoczesną hodowlę? Ilu zadało sobie trud żeby taką hodowlę poznać? Ilu pojechało zobaczyć współczesne budynki inwentarskie? Ja w takich byłam. I na zewnątrz, i w środku i wiem, że uciążliwość zapachowa takiego budynku nie przekracza uciążliwości jaka występowała w naszych wsiach wtedy, gdy w każdym domu był inwentarz. Obawy mieszkańców gminy opierają się na wyobrażeniu o starych, często mało sprawnych technicznie budynkach. Czasy jednak się zmieniły.
Czasy się zmieniły, ale nie powie pani chyba, że prawie dwa tysiące świń pachnie...
Ależ oczywiście, że ja tego nie mówię. Pachnie dopiero produkt finalny - szynka, kiełbasa, boczek. Produkcja żywności, szczególnie wieprzowiny, ma swój specyficzny „zapach”. Jednak produkując odpowiedzialnie, można go zminimalizować do nieuciążliwego dla otoczenia. To nie jest tak, że robię coś nielegalnego lub na złość otoczeniu. Są przepisy, normy, regulacje i moja inwestycja jest według nich przygotowywana. Poza tym około 2000 sztuk jest dziś raczej standardem nowoczesnego gospodarstwa, a nie olbrzymią fermą. Mniejsza produkcja jest po prostu nieopłacalna, jeśli chcemy być konkurencyjni w skali Europy.
Co to znaczy produkując odpowiedzialnie?
To znaczy, że począwszy od budynku opartego na najlepszych światowych wzorcach, poprzez stosowanie odpowiedniego żywienia, które ogranicza powstawanie na przykład amoniaku, aż po stosowanie nowinek w postaci efektywnych mikroorganizmów, zmniejszających odorowość gnojowicy. Wszystko pod pełnym nadzorem organów kontrolnych ochrony środowiska, weterynarii. W moim projekcie są przewidziane ekrany zieleni, które oddzielą inwestycje od otoczenia. Odpowiedzialnie to znaczy zgodnie ze sztuką i najnowszymi standardami, z poszanowaniem środowiska i najbliższego otoczenia.
Nie mogła znaleźć pani innego pomysłu na biznes?
To co chcę robić, to uczciwa, ciężka i potrzebna praca. Nie wiem czy pan wie, ale 30 procent wieprzowiny przyjeżdża do Polski z zagranicy. Również duża część warchlaków jest importowana, między innymi z Danii. Nasze uzależnienie jest tak duże, że nie mamy samowystarczalności w produkcji wieprzowiny, czyli nie zapewniamy sobie bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Polska miała kiedyś pogłowie sięgające 22 milionów świń, teraz jest około 11 milionów.
Ale to nadal nie zmienia faktu, że dla mieszkańców dwóch Dymitrowów, pani inwestycja kojarzy się ze smrodem.
Nie wiem na jakiej podstawie. Ten smród, jak pan to nazwał, pozostanie w obrębie działki. Mieszkańcy nie mają powodów do obaw. Przecież my też tu mieszkamy i chcemy żyć w zgodzie z mieszkańcami okolicznych wsi. Wybraliśmy lokalizację z dala od zabudowań, poza wsią. Patrząc wstecz to każdy dom w naszych wsiach kiedyś miał swój inwentarz. Część była ubijana na własne potrzeby, reszta sprzedawana. Teraz producentów żywności w zasadzie nie ma. Ktoś musi się sprofesjonalizować i przejąć tę produkcję, a żywność produkuje się przecież na wsi. Uznałam, że mogę to być ja i miałam nadzieję, że tak się stanie.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Flesz. Regionalny Puchar Polski, Król Twittera w V lidze, Odra bardziej hiszpańska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
