W najbliższych dniach transport 70 czworonogów z mieleckiego schroniska ma trafić do naszych zachodnich sąsiadów.
- Obawiamy się, że przynajmniej część z nich trafia nie do niemieckich domów, ale na potrzeby badań laboratoryjnych, albo jako pomoce naukowe do szkół weterynaryjnych i klinik - czytamy dalej w liście do prezydenta - Nie brakuje opinii, że jest to masowy i dochodowy biznes, prowadzony tylko pod szyldem działalności charytatywnej.
Fundacja Dobermann Nothilfe działa z mieleckim schroniskiem od ponad dwóch lat.
- Nasza współpraca rozpoczęła się jeszcze za czasów poprzedniego kierownika Andrzeja Skowrona. A skontaktowały nas z nią nasze wolontariuszki - tłumaczy Izabela Janus, kierownik schroniska.
Jak zapewnia stowarzyszenie prowadzące ochronkę dla zwierząt wszystkie psy, które wywożone są do Niemiec trafiają do rodzin. Nie jest to pierwszy transport zwierząt zagranicę. W tym roku już jeden się odbył. - Nie pozwolilibyśmy by nasze zwierzęta trafiły na badania. - zapewnia kierowniczka schroniska - Poprzednio nasze czworonogi trafiły do kochających rodzin. Mamy mnóstwo zdjęć w ich nowych domach. Nie czerpiemy z tego tytułu również żadnych korzyści. Sami opłacamy transport i przygotowanie zwierząt do wywozu.
Nad transportem zwierząt czuwa również Powiatowy Lekarz Weterynarii Roman Tomas - Przewóz zwierząt za granicę musi spełniać odpowiednie normy. Poprzedni wyjazd odbył się bez problemu. Psy są zaczipowane, szczepione i maja swoje paszporty.
Władze miasta, do którego wystosowano list nie mogą nic zrobić z tą sytuacją. - Nie mamy żadnego wpływu na decyzje, które zapadają wewnątrz schroniska. Nie jesteśmy organem prowadzącym. Poprosimy jednak o szczegółowe informacje dotyczące przewozu zwierząt - mówi Krzysztof Urbański, rzecznik prezydenta Mielca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?