Stal Stalowa Wola – Radomiak Radom 0:0
Stal: Frątczak – Waszkiewicz, Jopek Ż**Ż**CZ, Janiszewski, Sobotka – Żyliński (65. Nowak), Stelmach (69. Stasiak), Mroziński, Dadok Ż, Trąbka (56. Mistrzyk Ż) – Dziubiński (68. Łętocha)
Radomiak: Haluch – Klabnik Ż, Świdzikowski Ż (82. Suchanek), Grudniewski – Wawszczyk, Kaput (84. Sokół), Makowski, Szuprytowski, Jakubik – Bruno Luz (61. Leandro), Mikita (61. Rolinc)
Sędziował: Rafał Rokosz (Siemianowice Śląskie)
Od pierwszej minuty z debiutantem
Poza gwałtowną obniżką formy swoich podopiecznych, problemem trenera Krzysztofa Łętochy przed sobotnim pojedynkiem było kilka wymuszonych absencji w składzie. Nieco poważniejsza, niż pierwotnie przypuszczano, kontuzja wykluczyła po raz kolejny z występu Michała Kitlińskiego. W przeciwieństwie do derbowego spotkania z tarnobrzeską Siarką szkoleniowiec zdecydował się posadzić na ławce rezerwowych swojego syna Sebastiana, a do gry w ataku desygnować Adriana Dziubińskiego. A popularny „Dziubek” ostatnimi czasy wyjątkowo lubił występować przeciwko Radomiakowi. Zdobył trzy z czterech goli swojego zespołu w dwóch starciach ubiegłego sezonu.
Przeciwko ekipie „Zielonych” nie mógł także zagrać Kacper Czajkowski, który musiał odpokutować karę za czerwoną kartkę z meczu z Siarką. Aby utrzymać wymaganą liczbę młodzieżowców w składzie, trener Łętocha wystawił do gry od pierwszej minuty 19-letniego Szymona Jopka, absolutnego debiutanta na drugoligowych boiskach. Jak się później okaże, nie była to najlepsza decyzja...
Rozkręcali się powoli, emocje w końcówce
Pierwsze 20 minut spotkania na „Izo Arenie”, choć toczone w niezłym tempie, było w wykonaniu obu zespołów niezwykle chaotyczne, mnożyły się straty i niedokładne podanie, a spięć podbramkowych nie było prawie wcale.
Dużo więcej emocji przyniósł dopiero ostatni kwadrans tej części gry. Pierwszą stuprocentową sytuację do objęcia prowadzenia stworzyli sobie goście, ale Patryk Mikita nie wykorzystał błędu defensywy Stali i przegrał pojedynek „sam na sam” z Dorianem Frątczakiem. Po chwili znowu w roli głównej wystąpił golkiper „Stalówki” efektownie broniąc uderzenie z 18 metrów Rafała Makowskiego.
Hutnicy dostrzegając coraz większe zagrożenie ze strony rywala także przeszli do odważniejszych ataków. Wreszcie uaktywnił się Dziubiński, który w 37 minucie pokonał nawet Artura Halucha, ale znajdował się na pozycji spalonej. Kilkadziesiąt sekund wcześniej bramkarz Radomiaka kapitalnie obronił uderzenie napastnika Stali.
Przewaga liczebna Radomiaka niezauważalna
Już siedem minut gry po przerwie rozpoczęły się kłopoty Stali. Za bezsensowny faul w środku pola drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Jopek i gospodarze zmuszeni byli radzić sobie z faworyzowanym rywalem w dziesiątkę.
Na boisku przewagi liczebnej gości widać jednak nie było. Radomiak, owszem, miał optyczną przewagę, dłużej utrzymywał się przy piłce, ale bramce Frątczaka poważniej nie zagrażał. Podopieczni Krzysztofa Łętochy nastawili się, co zrozumiałe, na obronę bezbramkowego remisu i kontrataki. Kilka z nich było dość składnych i przy odrobinie szczęścia choć jeden mógł się zakończyć powodzeniem.
Piłkę meczową mieli jednak radomianie. W 89 minucie piłka po strzale Dominika Sokoła trafiła w słupek.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TEŻ: 60 SEKUND BIZNESU - BRAKUJE RĄK DO PRACY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?