Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola. Nie ma pieniędzy na przeniesienie krzyża. Wkroczy komornik?

Zdzisław Surowaniec
Krzyż, pomalowany teraz na brązowo, stoi trzy lata.
Krzyż, pomalowany teraz na brązowo, stoi trzy lata. Zdzisław Surowaniec
W poniedziałek minęły trzy lata, od kiedy na Kokoszej Górce w Stalowej Woli stanął na miejskiej działce pięciometrowy krzyż, uznany za samowolę budowlaną. Nie wiadomo kiedy firma, która wygrała przetarg na rozbiórkę krzyża, wykona zlecenie.

2009 rok

Od 28 lutego 2009 roku, czyli od kiedy krzyż został postawiony na miejskiej działce bez zgody władz miasta, prezydent domaga się jego usunięcia. Nie przyjął propozycji spotkania w celu przedyskutowania problemu, kierowanej przez biskupa sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza. Argumentuje, że do kiedy istnieje łamanie prawa i samowola budowlana, nie będzie się spotykał ze stroną kościelną.

Krzyż stanął przed trzema laty przy okazji odprawiania Drogi Krzyżowej ulicami Stalowej Woli. Poświęcił go biskup Edward Frankowski, a krzyż miał wskazywać, w którym miejscu stanie kościół.

SAMOWOLA BUDOWLANA

Po ponad dwóch latach odwołań i sądów, krzyż został uznany za samowole budowlaną, stanął bowiem bez zgody władz miasta. Przetarg na przeniesienie krzyża do kościoła Opatrzności Bożej wygrała firma z Jarosławia, ma za wykonanie zlecenia dostać cztery tysiące złotych. Jest tylko jeden problem - powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nie ma tych pieniędzy. Zwrócił się o nie do księdza Jerzego Wrachował, który odpowiada za postawienie tego znaku wiary chrześcijańskiej na Kokoszej Górce. Będą pieniądze, będzie przeniesienie.

- Jeżeli ksiądz Warchoł nie wpłaci tych pieniędzy, zwrócę się o ich ściągnięcie do Urzędu Skarbowego - powiedział inspektor Marian Pędlowski. Dopiero kiedy interwencja komornicza nie przyniesie rezultatu, można się będzie starać o pieniądze na rozbiórkę od Skarbu Państwa i znowu domagać się ich zwrotu od księdza. A to może potrwać kilka miesięcy.

GRZYWNA DLA KSIĘDZA

Wcześniej Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Stalowej Woli przekazał do Urzędu Skarbowego tytuł wykonawczy, celem ściągnięcia od księdza Jerzego Warchoła grzywny 5 tysięcy złotych. Grzywna miała przymusić księdza Jerzego Warchoła do zabrania krzyża z miejskiej działki, postawionego bez zgody właściciela terenu czyli miasta. Ksiądz kary nie zapłacił, krzyża nie ruszył.

Inspektor skierował także do Sądu Rejonowego w Stalowej Woli wniosek o ukaranie księdza Jerzego Warchoła za to, iż "mimo zastosowania środka egzekucji administracyjnej, nie stosuje się do wykonania obowiązku, zawartego w ostatecznej decyzji administracyjnej".

CODZIENNA MODLITWA

Jednak strona kościelna ma za nic wyroki sądów i decyzje urzędników. - Ten krzyż został poświęcony. W nim znajdują się lęki i nadzieje mieszkańców Stalowej Woli. Dlaczego ma więc być przeniesiony? - powiedział biskup Edward Frankowski w artykule "Kościół nie zapłaci za profanację" jaki ukazał się w "Naszym Dzienniku".

Przed kilkoma tygodniami prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak zadeklarował, że przekaże 10 tysięcy złotych na przeniesienie krzyża do kościoła Opatrzności Bożej, a potem dobierze się do kościelnej kasy za pośrednictwem komornika. W intencji mieszkańców i rządzących miastem odprawiane są co tydzień mszę w kościele świętego Floriana, grupa wiernych modli się także codziennie przy krzyżu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie