Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola. Park Zimnej Wody będzie z częścią sportową i dziką naturą [ZDJĘCIA]

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Przez starorzecze Sanu biegnie nasyp wyłożony płytami betonowymi, w tym miejscu powstanie asfaltowa ścieżka rowerowa
Przez starorzecze Sanu biegnie nasyp wyłożony płytami betonowymi, w tym miejscu powstanie asfaltowa ścieżka rowerowa Zdzisław Surowaniec
Zielony teren po przebudowie powinien być piękniejszy niż przed przebudową. W innym przypadku nie ma sensu, aby go zmieniać – taką opinię ze studiów pamięta inspektor nadzoru terenów zielonych Milena Łabaj, pełnomocnik prezydenta Stalowej Woli do spraw projektowania zieleni miejskiej.

Dziś pani inspektor nadzoruje przywracanie miastu i zagospodarowanie do celów rekreacyjnych niezwykłego terenu, jakim jest Zapadlisko Zimnej Wody – dziki zakątek miasta rozciągający się przy skarpie od ulicy Staszica do ulicy Czarnieckiego. Płynie przez niego strumień, biegnie nasyp wyłożony płytami betonowymi. To starorzecze Sanu. Niestety zaniedbane, zaśmiecone dużą ilością odpadów, regularnie nawiedzane i niszczone przez wandali.

Miasto chce, aby powstał tu Park Zimnej Wody. Park ma mieć dwie atrakcje – teren „rekreacji czynnej” do uprawianie sportów i teren dziki, z niewielką ingerencją człowieka. Budowa Parki Zimnej Wody pochłonie 7,73 miliona złotych. Miasto dostało dofinansowanie w kwocie 4,4 miliona złotych. Prace prowadzi firma Park-M z Brzezna koło Starego Sącza, specjalizująca się z zakresu architektury krajobrazu.

W sportowej strefie, gdzie jest tor rolkarki, pojawi się pumptruck o długości blisko 200 metrów (to pofałdowany tor dla rowerzystów). Okalał go będzie ponad trzystumetrowy tor rolkarski. W strefie wejściowej do parku od ulicy Przestrzennej, po obu stronach schodów zaplanowano na skarpie pasmowe nasadzenia kolekcji róż w gatunkach rodzimych, naturalnie występujących w pobliskich Górach Pieprzowych nad Wisłą koło Sandomierza. Powyższe działanie stanowi formę ochrony gatunków poza ich naturalnym występowaniem (ochrona ex-situ).

Druga część parku będzie odkryciem unikalnego siedliska wierzbowo - topolowego znajdującego się w naturalnym zagłębieniu starorzecza Sanu. Dbając o naturalną retencję wody powstaną w tym miejscu dwa urokliwe stawy. Wokół stawów powstanie ponad półkilometrowa, naturalna ścieżka.  Na tej wysokości w strumieniu żyje stado bobrów, które już zbudowało tamę i spiętrza wodę.

Dwie strefy Parku połączy ścieżka rowerowa i asfaltowa długości 1 kilometra od ulicy Staszica, aż do ulicy Czarnieckiego. Ciekawostką jest to, że w rejonie planowanej trasy rowerowej pojawiły się mrowiska. - Zdecydowaliśmy by zabezpieczyć mrowiska poprzez wygrodzenie ich drewnianymi konstrukcjami w kształcie ostrosłupów. Niestety jedno z mrowisk zostało już rozgrzebane przez psa. Duże kopce zbudowane z gałązek i igliwia wskazują na to, że mogą to być mrówki z podrodzaju Formica, potocznie zwanych rudymi mrówkami leśnymi.  Jednoznaczna ocena gatunkowa będzie możliwa dopiero wiosną, dokona jej specjalista. Jeżeli nasze przypuszczenia się potwierdzą i okaże się że mamy do czynienia z gatunkiem mrówki chronionej, to będziemy wnioskować o przeniesienie mrowisk – informuje Milena Łabaj.

Przez wiele lat nikt nie zwracał uwagi na starorzecze Sanu. Teraz, kiedy dla celów inwestycji i realizowanych pomysłów, trzeba wyciąć drzewa, których część zagrażałaby upadkiem i zagrożeniem dla życia ludzi, podnoszą się głosy sprzeciwu.

- Według naszych szacunków w sumie na tych ośmiu hektarach znajduje się od 800 do 1 tysiąca egzemplarzy drzew i krzewów, których poza egzemplarzami gatunków zagrażających bezpieczeństwu oraz gatunków inwazyjnych, zagrażających rodzimej przyrodzie, nie zamierzamy usuwać – twierdzi inspektor nadzoru terenów zielonych Milena Łabaj. Z różnych przyczyn przeznaczono do usunięcia 300 sztuk egzemplarzy drzew i krzewów objętych inwentaryzacją szczegółową, 91 wymagało uzyskania decyzji zezwalającej na usunięcie. Ostatecznie wycięto tylko 38 z 91 drzew widniejących na decyzji.

- Od początku zakładaliśmy, że drzewa będą usuwane etapami, pomiędzy którymi będą nasadzane nowe drzewa i krzewy. Od początku zakładaliśmy, że nie wszystkie te drzewa będą musiały być usunięte w ogóle. Ostateczne decyzje o usunięciu poszczególnych drzew podejmujemy na bieżąco w terenie, a same drzewa są monitorowane. Decyzja administracyjna na wycinkę nie stanowi nakazu (poza skrajnie niebezpiecznymi przypadkami), decyzja daje tylko prawo wycinki. Na ten moment kończymy pierwszy etap wycinek – stwierdza pani inspektor.

- Ktoś zapyta dlaczego tak dużo wycinek, dlaczego nie można przeprowadzić procesu inwestycyjnego bez usunięcia ani jednego drzewa – pyta pani inspektor i odpowiada: - Można, ale nie przy tak rozbudowanym programie i przy takich założeniach. Wycinki wynikają w dużej mierze z faktu, że cały program rekreacji czynnej koniecznie chcieliśmy zmieścić w tej części dotychczas pielęgnowanej, o charakterze parkowym i sportowym. Celowo nie rozproszyliśmy całego programu w obrębie całego terenu zagospodarowania, chcieliśmy ochronić wartości cenniejsze, zachować naturalny charakter miejsca, wyciągnąć maksimum potencjału, aby to miejsce stało się ulubionym zakątkiem do wypoczynku.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stalowawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto