Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola. Pracownicy sądu chcą podwyżek do bardzo niskich wynagrodzeń

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Około czterdziestu pracowników sądu pikietowało i protestowało podczas przerwy w pracy
Około czterdziestu pracowników sądu pikietowało i protestowało podczas przerwy w pracy Zdzisław Surowaniec
Podczas przerwy śniadaniowej około 40 pracowników Sądu Rejonowego wyszło przed budynek. Dołączyli do ogólnopolskiego protestu pracowników wymiaru sprawiedliwości.

W ręku trzymali transparenty z napisami: „Bez nas sąd nie funkcjonuje”, „Dość głodowych pensji”, „Za dużo pracy za mało płacy”, „Prestiżem nie da się nakarmić dzieci”.

Podobnie jak w całej Polsce protestujący domagają się podwyżek płac w wysokości 1000 złotych brutto. Przypomnieli ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze jego opinię, że „sprawnie działający system sądownictwa to jeden z fundamentów demokratycznego państwa i w ogromnej mierze zależy od odpowiedzialnej i wymagającej pracy wykonywanej, na co dzień przez pracowników sądów”.

W Stalowej Woli protest ma na razie łagodną formę, rozprawy odbywają się planowo a urzędnicy przychodzą do pracy. Może się to jednak w najbliższym czasie zmienić jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości nie podejmie kroków które będą satysfakcjonujące. Protestujący wyjaśniają, że przez ostatnie 10 lat do 2016 roku ich płace były zamrożone. Nie uwzględniono nawet waloryzacji. W 2017 roku miały miejsce wyrównania płacowe ale nie były to podwyżki. - Wszyscy nasi pracownicy są wykształceni, ukończyli studia prawnicze, ekonomiczne, psychologiczne. Nasza praca jest odpowiedzialna. Nie jesteśmy paniami które przekładają tylko papiery na biurku - mówi Dorota Dąbrowska, przewodnicząca związków zawodowych.

Urzędnicy mają wsparcie sędziów, prezesów sądów, stowarzyszeń sędziowskich. - Po 40 latach pracy, w tym 20 latach w sądzie ze względu na zamrożone płace będę mieć 1400 złotych emerytury na rękę - mówiła jedna z kobiet.

Wśród manifestujących są protokolanci, pracownicy sekretariatów, administracji, księgowości, biur podawczego i obsługi interesanta. Protest ma potrwać do 21 grudnia, potem nie wyklucza się ostrzejszych form - przejść na zwolnienia lekarskie. - Pan minister potrafi powiedzieć, że zarabiamy po 4 tysiące! Kto? - pytała jedna z kobiet. Inna ujawniła, że po 20 latach pracy zarabia 1800 złotych „na rękę”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie