Zwłoki 37-latka znalazł jego bezdomny kolega, w miejscu, w którym obaj często koczowali. Jak relacjonował, po obchodzie miasta wrócił w to miejsce i zobaczył, że jego kolega już tam leży.
- Położyłem się na materacu, aby nie przeszkadzać. Myślałem, że śpi. Stały koło niego dwa otwarte piwa - mówił. - Podszedłem, żeby zobaczyć czy coś w nich jeszcze jest. Kiedy je podnosiłem, zauważyłem, że kolega dziwnie wygląda. Sprawdziłem mu tętno. Nie żył.
Opowiadał, że wybiegł na pobliską ulicę, próbując zatrzymać kogoś by pożyczyć telefon i zadzwonić na policję, jednak nikt nie chciał mu dać telefonu - Nikt mi nie wierzył, jak to opowiadałem. Jeden mężczyzna powiedział, że zanim zadzwonimy na policję, musi sprawdzić czy na pewno to prawda i tak też się stało - relacjonował mężczyzna.
Na miejsce, gdzie znaleziono zwłoki, przyjechała karetka pogotowia ratunkowego i patrol policji. Lekarz potwierdził zgon mężczyzny. Policjanci zabezpieczyli miejsce, na miejsce wezwano grupę policyjnych techników i dyżurującego tego dnia prokuratora. Policja zabezpieczyła ślady i dokonała oględzin, wszystko to ma na celu określenie, czy do śmierci 37-latka ktoś się nie przyczynił.
Bezdomny, który znalazł zwłoki, mówił, że 37-latek tez był bezdomny, choć czasami nocował u koleżanki. W kryzys alkoholowy popadł po utracie pracy, bywało, że nie trzeźwiał przez kilka dni. Cierpiał na padaczkę alkoholową, w ostatnich dniach miał dwa ataki.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?