Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staruszkiem się nie czuję - 76-letni prezes Klubu Tenisa Stołowego Tarnobrzeg cały czas imponuje tężyzną fizyczną

Piotr SZPAK
Grzegorz LipiecGodzina pływania o szóstej rano w tarnobrzeskim basenie działa na pana Romana bardzo pobudzająco.
Grzegorz LipiecGodzina pływania o szóstej rano w tarnobrzeskim basenie działa na pana Romana bardzo pobudzająco.
Mający 76 lat prezes Klubu Tenisa Stołowego Tarnobrzeg Roman Kulczycki cały czas imponuje tężyzną fizyczną. Jest wielkim patriotą.

W roli spikera

Przynajmniej raz w tygodniu daje swoim mięśniom niezły wycisk.



Przynajmniej raz w tygodniu daje swoim mięśniom niezły wycisk. Grzegorz Lipiec

Przynajmniej raz w tygodniu daje swoim mięśniom niezły wycisk.
(fot. Grzegorz Lipiec)

W roli spikera

Prezes Kulczycki przez wiele lat pełnił nie tylko funkcję prezesa, ale i spikera na meczach tenisistek stołowych tarnobrzeskich drużyn. Teraz rzadziej chwyta za mikrofon, ale na przykład w tygodniu poprzedzającym Wielkanoc prowadził "spikerkę" podczas meczów mistrzyń Polski z AZS Łomża i AZS Wrocław. Kibice usłyszeli znajomy im od wielu lat głos.

Kiedy większość rówieśników prezesa tarnobrzeskiego klubu jeszcze śpi ten już idzie na pływalnię Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Punktualnie o szóstej wchodzi z innymi osobami do wody i pływa przez 45 minut, czasami godzinę. - Pokonuję w wodzie kilometr i wtedy wiem, że żyję - uśmiecha się.

Roman Kulczycki jest w Tarnobrzegu postacią bardzo popularną. Nie kryje swych prawicowych poglądów, stara się mówić to co myśli choć życie nauczyło go tego, że czasami lepiej jest zacisnąć język.

WEZWANY DO GABINETU

Urodził się w Nowy Sączu, ale już jako dwulatek przyjechał z rodzicami do Rozwadowa, obecnej dzielnicy Stalowej Woli. Tam mieszkał w czasie drugiej wojny światowej, doskonale pamięta Niemców, równie dobrze pamięta Rosjan. Kiedy wojna się kończyła miał osiem lat, niby mało, ale w pamięci coś tam pozostało. Przełom w jego życiu nastąpił kiedy w 1949 roku przeprowadził się do Tarnobrzega. Tu kończył edukację. Chodził do szkoły, w której obecnie znajduje się siedziba Urzędu Miasta i prezydenta Tarnobrzega. W obecnej sali konferencyjnej tarnobrzeskiego magistratu pisał maturę. Później przez wiele lat pracował w Siarkopolu. To były inne czasy. Rozkwitem tego gigantycznego zakładu oraz miasta rządziła wtedy Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. I ta partia wymyśliła sobie, że każda sekcja działająca w Klubie Sportowym Siarka będzie miała swego przedstawiciela zakładowego.

- Wezwano mnie do gabinetu sekretarza i usłyszałam: - Będziesz kierownikiem drużyny tenisistek stołowych. Pomyślałem sobie, no to jak mam być to będę i wziąłem się za działalność, ale było to bardzo trudne. Pamiętam, że był to 1987 rok, drużyna była słaba, ale właśnie wtedy przyszedł do Tarnobrzega młodziutki trener Zbigniew Nęcek. Szybko się dogadaliśmy i dogadujemy się do dziś. Bez Zbyszka nie byłoby tych sukcesów, ech, gdzie tam sukcesów, nie byłoby już pewnie tenisa stołowego w Tarnobrzegu - mówi.

PŁYWALI W WIŚLE

Prezes KTS był, jest i jak mówi będzie nadal wielkim entuzjastą sportu. Nie ogranicza się tylko do dziania w nim, sam aktywnie uczestniczy. Dwa razy w tygodniu o godzinie szóstej rano wchodzi do niecki tarnobrzeskiego basenu. Kiedyś, kiedy sił miał nieco więcej pływał pięć, nawet sześć razy w tygodniu.

- W 1972 roku otworzyli piękny kryty basen w Tarnobrzegu. Od tamtej pory chodziłem pływać codziennie, ale z kumplami pływaliśmy nie tylko na basenie. Mieliśmy i mamy w naszym mieście wspaniałą rzekę Wisłę. I pływaliśmy własnej w niej. Nikt się nie bał, nikt nie panikował tylko skakało się do wody i pływało. Kilku gości w naszym mieście jeszcze to pamięta - wspomina prezes.

Pan Roman nie tylko pływa, obowiązkowe są jego rowerowe wycieczki. Ulubiona trasa prowadzi wokół Jeziora Tarnobrzeskiego. Ale to nie wszystko! Największym hitem jest muskularne ciało dziarskiego prezesa tarnobrzeskiego klubu. Bicepsy nie są jedynie pozostałością po młodzieńczych latach. Cały czas dostają wycisk. Byliśmy świadkiem jak w naszym redakcyjnym pomieszczeniu pan Roman zrobił bez większego wysiłku 70 pompek. Skalę trudności podwyższył sobie opierając się o wykładzinę nie na dłoniach tylko na… kostkach u rąk! Kto kiedyś to robił doskonale wie jakie to trudne.

Wielki patriota

Roman Kulczycki (pierwszy z prawej) ze swoją żona Alicją (z chorągiewką) podczas uroczystości 71 rocznicy powstania Armii Krajowej, które odbyły się

Roman Kulczycki (pierwszy z prawej) ze swoją żona Alicją (z chorągiewką) podczas uroczystości 71 rocznicy powstania Armii Krajowej, które odbyły się na Cmentarzu Wojskowym przy ulicy Targowej w Tarnobrzegu. Grzegorz Lipiec

Roman Kulczycki (pierwszy z prawej) ze swoją żona Alicją (z chorągiewką) podczas uroczystości 71 rocznicy powstania Armii Krajowej, które odbyły się na Cmentarzu Wojskowym przy ulicy Targowej w Tarnobrzegu.
(fot. Grzegorz Lipiec)

Wielki patriota

Roman Kulczycki to wielki patriota i znawca historii. Hymn i godło naszego kraju to dla niego świętość, nie przepuści żadnej uroczystości patriotycznej. Jest szczęśliwy kiedy podczas obchodów różnych rocznic widzi przed pomnikami i tablicami kibiców Siarki, wie, że Ci młodzi ludzie będą pamiętać o tych, którzy za nas przelewali swoją krew oddając życie.

TATRZAŃSKIE WĘDRÓWKI

Pasją pana Romana są też wycieczki po górach. Kilka razy w roku wyjeżdża do Zakopanego. Ma ułatwione zadanie to w centrum stolicy Polskich Tatr mieszka jego córka, która jest właścicielem pensjonatu, a jej mąż artystą rzeźbiącym góralskie szafy, o którym pisaliśmy przed kilku laty na naszych łamach.

- Zięć jest zdolny, a jaki z niego grzybiarz! Idzie w góry i przynosi taaaaakie prawdziwki, że trudno uwierzyć. Ja kocham Zakopane. Z żoną Alicją przeszliśmy "Zakopiec" wszerz i wzdłuż. Kiedyś kiedy sił było troszkę więcej to śmigaliśmy pieszo na Kasprowy Wierch. Teraz już byśmy z Kuźnic na końcowy kolejki nie weszli, ale są mniejsze górki po których chodzimy. Robimy sobie marszobiegi do Doliny Białego, na Stążyską, chodzimy Pod Reglami i do Olczy - mówi.

Prezes tenisistek stołowych KTS Tarnobrzeg uwielbia też inne dyscypliny sportu. Jest wielkim fanem piłki nożnej i ubolewa, że piłkarze Siarki mogą długo nie pograć w drugiej lidze, bardzo lubi siatkówkę i jest na każdym meczu drugoligowych siatkarek Anser Siarki. Kiedy nie ma meczów wtedy zaprasza żonę na spacer na Kamionkę, gdzie mają piękną działkę.

- Tam zawsze jest co robić, a ja muszę robić, muszę być w ruchu, nie usiedziałbym w jednym miejscu - śmieje się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie