Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk nauczycieli 2019: dużo emocji i bardzo poważne groźby. Protest ma rozpocząć się 8 kwietnia

Dorota Kowalska
Sławomir Broniarz w specjalnym oświadczeniu pisze, że „to ostatni dzwonek, aby zadbać o edukację”
Sławomir Broniarz w specjalnym oświadczeniu pisze, że „to ostatni dzwonek, aby zadbać o edukację” marek szawdyn/polska press
Atmosfera wokół sporu nauczycieli z rządem jest coraz gorętsza i trudno oprzeć się wrażeniu, że obie strony ją podgrzewają.

Nauczyciele zwierają szeregi i wydaje się, że nie zamierzają ustąpić ani na krok. „Teraz determinacja środowiska jest ogromna, bo dzisiaj jest to już przede wszystkim protest o godność i o lepszą przyszłość edukacji” - napisał w niedzielę, w specjalnym oświadczeniu Sławomir Broniarz, szef ZNP.

MEN zapowiada, że kwietniowe egzaminy odbędą się zgodnie z planem, ale nauczyciele nie rezygnują ze swoich żądań

Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się podwyżki o tysiąc złotych od stycznia tego roku. W szkołach, w których wszczęto spór zbiorowy i w których nie doszło do porozumienia w sprawie podwyżki płac, trwa referendum strajkowe. Jeśli weźmie w nim udział połowa uprawnionych i większość opowie się za najostrzejszą formą protestu, czyli strajkiem, nauczyciele nie pojawią się na lekcjach. Bezterminowy strajk ma rozpocząć się 8 kwietnia. I może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami. 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się rozpocząć matury.

„Ogłosiliśmy strajk z 35-dniowym wyprzedzeniem, by dać rządowi czas na spełnienie postulatów i rozwiązanie problemów, o których mówią nauczyciele i pracownicy niebędący nauczycielami” - czytamy dalej w oświadczeniu Broniarza.

Szef ZNP zwraca uwagę, że nauczyciele nie usłyszeli od rządu „żadnych nowych propozycji poza obraźliwymi wypowiedziami” i „próbą pokazania, że protestujących pedagogów można zastąpić osobami spoza szkoły”.

Według prezesa ZNP systemowi oświaty grozi zapaść, nie z powodu planowanego strajku, lecz z powodu niskich pensji i zbyt małych nakładów państwa na edukację.

„W szkołach i przedszkolach zaczyna brakować nauczycieli, ponieważ są zmuszeni podejmować pracę poza oświatą. Robią to, bo nie są w stanie utrzymać swoich rodzin z nauczycielskich pensji. To już ostatni dzwonek, by zadbać o edukację” - tłumaczy związkowiec.

Realne zarobki wielu nauczycieli z woj. śląskiego. Sprawdź, ile zarabiają nauczyciele w zależności od stażu pracy, stopnia czy placówki, w której uczą >>>

Ile zarabia nauczyciel? Realne pensje nauczycieli z dowodów ...

O Broniarzu głośno jest jednak od soboty, kiedy to pojawił się w studiu Radia ZET.

„Strajk to nie wszystko, mamy w ręku potężny oręż jakim jest promocja uczniów, jeśli go wykorzystamy, to edukacji grozi kompletny kataklizm” - mówi Broniarz. Prezes ZNP w wywiadzie z Maciejem Sztykielem odpowiada też minister edukacji Annie Zalewskiej: „chcemy spotkania z premierem”.

Słowa prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego spotykały się z falą krytyki.

„Ta deklaracja, która padła dzisiaj ze strony pana Broniarza, jest uważam deklaracją skandaliczną i pokazującą jednoznacznie, że nie chodzi tutaj o żadne dobro oświaty, tylko chodzi o działanie polityczne” - stwierdził w TVP Info Wojciech Starzyński prezes Fundacji „Rodzice Szkole”. Zaznaczył, że nauczyciele mają prawo do strajku, ale nie może odbywać się kosztem zablokowania możliwości zdania przez uczniów egzaminów.

Także politycy partii rządzącej ruszyli do ataku.

„Nauczyciele po zaborach odbudowywali Polskę, w czasie okupacji prowadzili tajne nauczanie, a po wojnie bronili młodzież przed komunizmem. Teraz Broniarz i część ZNP wysługując się opozycji nawołują do wysadzenia w powietrze polskiej szkoły. Czy nauczyciele na to pozwolą?” - napisał na Twitterze wicemarszałek Ryszard Terlecki.

Z kolei szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk stwierdził, że nie wie czy zablokowanie promocji uczniów do wyższych legalne oraz dodał, że „traktowanie przez nauczycieli dzieci jako zakładników jest niedopuszczalne”.

Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego próbował tłumaczyć Broniarza, stwierdził, że jego wypowiedź została jako „wyrwana z kontekstu”.

„Nie chcę mówić, że jest to rodzaj manipulacji” - powiedział wiceszef ZNP.

Dodał, że niektóre media wyolbrzymiają sprawę i przedstawiają ją „niezgodne z tym, jakie były intencje wypowiedzi”.

Do radiowej wypowiedzi Sławomira Broniarza odniosło się także Ministerstwo Edukacji Narodowej po raz kolejny zapewniając, że tegoroczne egzaminy w szkołach odbędą się zgodnie z harmonogramem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. „Groźba ZNP utrudnienia promocji dla wszystkich uczniów, których jest w Polsce 4,5 miliona oraz próba paraliżu systemu polskiej oświaty, jest działaniem wyjątkowo nieodpowiedzialnym, dla którego nie ma usprawiedliwienia. Czas egzaminów i zakończenia zajęć oraz promocja uczniów to najistotniejsze momenty w życiu szkoły. Zaznaczamy, że najważniejsze jest dobro uczniów i ich prawo do nauki. Z wielkim niepokojem i niedowierzaniem zauważamy, że dla liderów ZNP nie ma to jednak żadnego znaczenia” - oświadczyło MEN.

Resort powtórzył, że udało się zrealizować już cześć obiecanych podwyżek nauczycielskich wynagrodzeń, a kolejna transza zostanie wypłacona od września 2019 roku.

Ale nie wszyscy wierzą w zapewnienia Ministerstwa Edukacji Narodowej, że egzaminy odbędą się normalnie. Nic nie wskazuje na to, że nauczyciele zrezygnują ze swoich żądań. Tym bardziej, że mogą liczyć na mocne wsparcie. I tak członkowie Ogólnopolskiego Porozumienia Rad Rodziców popierają zapowiedziany na 8 kwietnia strajk nauczycieli. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w marcu przez Instytut Badań Pollster dla „Super Expressu”, także prawie połowa Polaków trzyma w sporze z MEN stronę nauczycieli. Na pytanie: „Czy popierasz strajk nauczycieli, którzy walczą o podwyżki?” 47 proc. badanych odpowiedziało „Tak”. Inne zdanie ma 37 proc. respondentów. 16 proc. Polaków nie ma w tej kwestii zdania.

Sytuacji nie poprawia postawa niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy zaogniają sytuację. Media i nauczyciele do dziś wypominają Markowi Suskiemu stwierdzenie, że między pensją nauczyciela dyplomowanego a posła jest niewielka różnica, bo poseł zarabia 8000 zł, a nauczyciel 5000 zł. Potem wprawdzie Marek Suski posypał głowę popiołem, ale słowo: „przepraszam” nie padło.

„Jest mi niezmiernie przykro, że moje słowa wypowiedziane w Radiu Radom, które wyjęte z kontekstu stały się treścią artykułu w Superekspresie, uraziły wielu nauczycieli. Uprzejmie informuję, że nie było to moją intencją. Osobiście bardzo cenię i poważam zawód nauczyciela” - napisał na Twitterze szef gabinetu politycznego premiera. „Sam przez rok pracowałem w szkole, a moja małżonka jest nauczycielem dyplomowanym. Wiem ile trudu i miłości poświęcała swoim wychowankom. Wszystkich, którzy z powodu mojej wypowiedzi poczuli się urażeni, w tym również moją żonę, serdecznie przepraszam” - dodał polityk.

Wcześniej błysnął Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzej Dudy, który stwierdził, że „nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie. W związku z powyższym także te transfery, które są dzisiaj dokonywane np. dla polskich rodzin - 500 plus, też dotyczą nauczycieli”.

On też za swoje słowa przepraszał, ale niesmak jednak pozostał. Tym większy, że w między czasie rząd złożył kolejne obietnice wyborcze, na które znalazł w budżecie pieniądze. Nie ma ich jednak dla nauczycieli.

Źródło:
TVN 24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Strajk nauczycieli 2019: dużo emocji i bardzo poważne groźby. Protest ma rozpocząć się 8 kwietnia - Portal i.pl

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie