Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepić, czy nie szczepić dzieci? Mity i fakty na temat szczepionek i szczepienia

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Wydaje mi się, że tak. Ludzie mają dziś łatwy dostęp do informacji. Są w stanie zdobywać informacje, których nie byli świadomi i dlatego należy rozmawiać o szczepionkowych mitach i faktach. To ważne, bo gdy ktoś, kto nie ma wykształcenia medycznego, uzyska dostęp do specjalistycznej wiedzy medycznej, bardzo często nie umie poprawnie zinterpretować wiedzy, którą dostaje. A gdy nie ma możliwości, by te informacje skonsultować, ludzie tworzą własne wyobrażenia. Nie zawsze poprawne. Należy też zwrócić uwagę, że bardzo wiele informacji w internecie wprowadza  w błąd lub jest nieprawdziwych. Jest olbrzymia ilość nieweryfikowanych informacji, sensacyjnych doniesień, czy fake newsów.
Wydaje mi się, że tak. Ludzie mają dziś łatwy dostęp do informacji. Są w stanie zdobywać informacje, których nie byli świadomi i dlatego należy rozmawiać o szczepionkowych mitach i faktach. To ważne, bo gdy ktoś, kto nie ma wykształcenia medycznego, uzyska dostęp do specjalistycznej wiedzy medycznej, bardzo często nie umie poprawnie zinterpretować wiedzy, którą dostaje. A gdy nie ma możliwości, by te informacje skonsultować, ludzie tworzą własne wyobrażenia. Nie zawsze poprawne. Należy też zwrócić uwagę, że bardzo wiele informacji w internecie wprowadza w błąd lub jest nieprawdziwych. Jest olbrzymia ilość nieweryfikowanych informacji, sensacyjnych doniesień, czy fake newsów. pixabay.com
Rozmowa na temat mitów i faktów szczepionkowych z dr n med. Markiem Alifierem z Zakładu Immunologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

Czy w XXI wieku trzeba rozmawiać o mitach i faktach dotyczących szczepionek?

Wydaje mi się, że tak. Ludzie mają dziś łatwy dostęp do informacji. Są w stanie zdobywać informacje, których nie byli świadomi i dlatego należy rozmawiać o szczepionkowych mitach i faktach. To ważne, bo gdy ktoś, kto nie ma wykształcenia medycznego, uzyska dostęp do specjalistycznej wiedzy medycznej, bardzo często nie umie poprawnie zinterpretować wiedzy, którą dostaje. A gdy nie ma możliwości, by te informacje skonsultować, ludzie tworzą własne wyobrażenia. Nie zawsze poprawne. Należy też zwrócić uwagę, że bardzo wiele informacji w internecie wprowadza w błąd lub jest nieprawdziwych. Jest olbrzymia ilość nieweryfikowanych informacji, sensacyjnych doniesień, czy fake newsów.

A potem słychać opinie, że szczepionki mogą np. powodować autyzm u dzieci?

Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to jest bezpośredni wynik dostępu do informacji. Wydaje mi się, że nie, ale proszę spojrzeć na to w taki sposób: każdy rodzic, który ma dziecko z zaburzeniami ze spektrum autyzmu szuka wytłumaczenia, przyczyny tego, co się stało. Wydaje się, że na fali artykułu dr Wakefielda wielu rodziców uwierzyło, że szczepienia są przyczyną autyzmu i w ten sposób próbują tłumaczyć chorobę własnego dziecka. Szukanie wytłumaczenia nie jest niczym złym. Tak robi każdy, kogo dotknęło nieszczęście czy choroba. Ważne jest, aby to nie przysłoniło pozytywów, które ze szczepieniami są związane. Ważne, by nie spowodowało fałszywego wrażenia, że szczepienia są szkodliwe.

Takie teorie lansują raczej grupy antyszczepionkowe. Ale słyszymy też np. takie, że nie będę się szczepił przeciw grypie, bo to wirus stary i gdzieś daleko zbadany. Jak więc mnie ta szczepionka teraz ochroni?

Prawdą jest, że wirus grypy ma niesamowitą zdolność mutacji. Co roku firmy farmaceutyczne próbują dopasować daną szczepionkę do najbardziej prawdopodobnych szczepów wirusa, które wystąpią w danym sezonie. Zwykle takich szczepów wirusa, zawartych w aktualnych szczepionkach, jest kilka. Ale prawdą jest też, że gdyby nie szczepionki, zachorowalność na grypę byłaby dużo wyższa. W niektórych krajach, np. w USA, osoby, które pracują w opiece medycznej, często nie są dopuszczane do pracy (w sezonie grypowym) jeśli nie zaszczepią się przeciw grypie.

U nas sporo ludzi twierdzi, że dzieci, które nie są szczepione na odrę, nie powinny być przyjmowane do żłobków czy szkół.

Takie głosy się pojawiają. Jednak ja, mówię szczerze, nie jestem przekonany czy to ma wystarczające uzasadnienie prawne. To może trochę trącić dyskryminacją, by uzależniać dostęp do przedszkola i żłobka w zależności od szczepienia. Prawdą jednak jest, że dzieci nieszczepione mogą znacznie łatwiej zachorować same na choroby, przed którymi dobrze chronią szczepionki. Znany mi jest przypadek ze Stanów Zjednoczonych, kiedy w szkole, do której chodziły dzieci zaszczepione było też jedno dziecko - nieszczepione z powodów immunologicznych (ponieważ szczepione być nie mogło). Ale do tej szkoły zapisali dziecko rodzice - zaciekli przeciwnicy szczepień. Ojciec dziecka, które nie mogło być szczepione pozwał do sądu rodzica przeciwnika szczepień. I dziecko przeciwników obowiązkowych szczepień, wyrokiem sądu, musiało opuścić szkołę. Po to, by nie stwarzało zagrożenia dla dziecka, które z przyczyn medycznych nie mogło być szczepione i nie miało naturalnej obrony przed chorobami, którym można zapobiec dzięki szczepieniom.

Ale to Stany Zjednoczone i inny system prawny, w ramach którego obywatel procesować się można chyba o wszystko. Jakoś u nas, takiej rozprawy w naszym sądzie nie widzę.

Tak. Tam jest inny system prawny i inny sposób podejścia do orzecznictwa. Warto jednak zwrócić uwagę, że właśnie taki sposób myślenia ma na celu wzięcie w obronę te osoby, które nie są w stanie uzyskać ochrony immunologicznej za pomocą szczepień. Łagodnie mówiąc, to nieco inny sposób myślenia niż ten, który mamy obecnie w Polsce. U nas cały czas myśli się takich sprawach, jak wolność indywidualnego wyboru rodzica czy wolność wyboru postępowania dotyczącego tego, co chcemy zrobić z własnym dzieckiem. Taki rodzaj myślenia „wolnościowego”. Natomiast w krajach takich jak USA jest trochę inaczej. Ważne jest również to, że szczepiąc siebie, w pewnym, dość istotnym stopniu, chronimy też innych. Nie zawsze o tym pamiętamy.

Bo my nie bierzemy pod uwagę, że nasze dziecko - to owszem jednostka i indywidualność - ale nie żyjąca na pustyni tylko w pewnej społeczności, np. w żłobku.

To prawda. Proszę popatrzeć na polską tradycję liberum veto... Tu się nic nie zmieniło. A tak na poważnie, to umiejętność empatycznego podejścia nie tylko do własnych dzieci, ale też do innych dzieci, spowodowałaby też inne traktowanie, inny odbiór obowiązku szczepień. Rodzice często nie zdają sobie sprawy z tego, że fakt masowego nieszczepienia doprowadziłby do możliwości wystąpienia epidemii, która dotknęłaby także ich dziecko. To, że większość społeczeństwa jest szczepiona, chroni także dzieci nieszczepione. I starajmy się utrzymać tę większość, także dlatego, by dzieci nieszczepione lub te, które z przyczyn medycznych nie mogą być szczepione, nie miały zbyt dużych szans by zachorować na choroby zakaźne, przed którymi szczepienia chronią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szczepić, czy nie szczepić dzieci? Mity i fakty na temat szczepionek i szczepienia - Kurier Poranny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie