Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście opuściło koszykarzy "Stalówki"

Piotr SZPAK <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>, Arkadiusz KIELAR <a href="mailto:[email protected]"

Miniona kolejka na długo zapisze się w głowach kibiców i zawodników naszych pierwszoligowych drużyn koszykarzy. W Stalowej Woli wszyscy zadają sobie pytanie, jak można było przegrać mecz ze Zniczem Pruszków, a w Tarnobrzegu zastanawiają się jak "Siarkowcy" wygrali w Poznaniu...

Stal uległa rywalom 92:94, natomiast Siarka wygrała po dogrywce 94:87. Obydwa spotkania cechowała wielka dramaturgia, w jego końcowych fragmentach.

CO ONI ZROBILI?

Koszykarzom Stali mecz ze Zniczem będzie się pewnie śnił po nocach. Na 30 sekund przed końcową syreną wygrywali 5 punktami, dokonując nie lada "sztuki" i przegrywając mecz na własne życzenie. Chociaż nieco "dopomogli" im sędziowie, odgwizdując w samej końcówce faul umyślny Rafałowi Partyce, którego nie było...

- Wygraliśmy mecz przy pomocy... Stali - komentował doświadczony rozgrywający Znicza, Jacek Rybczyński. - Ale w koszykówce różne rzeczy się zdarzają. Tym razem to nam się poszczęściło.

Wtórował Jacek Gembal, szkoleniowiec zespołu z Pruszkowa. - Ja zawsze powtarzam, że mecz kończy się po 40 minutach - mówił trener Znicza. - I nigdy nie wolno się poddawać za wcześnie. Cieszę się, że mój zespół wygrał w ostatniej chwili, bo Stal popełniła proste błędy.

TO NIE WINA SĘDZIÓW

Załamani byli, co zrozumiałe, "stalowcy". - Przegraliśmy na własne życzenie - przyznał Paweł Pydych, koszykarz "Stalówki". - Gramy nierówno, z jakichś przyczyn najpierw wychodzimy na kilkanaście punktów przewagi i ją tracimy. Sędziowanie? Jak można było odgwizdać Rafałowi Partyce faul umyślny, nie wiem. A dlaczego nie oddałem mu wcześniej piłki? Bo rywal mnie pchnął, szkoda, że tego akurat nie widzieli sędziowie.

Inny zawodnik Stali, Marcin Malcherczyk, po męsku przyznał jednak, że to nie przez arbitrów przegrał nasz zespół.

- Przegraliśmy wygrany mecz i to nie jest wina sędziów - komentował popularny "Marchewa". - Nie trafiliśmy parę razy spod kosza, nie zagraliśmy tego, co należy w obronie i stało się. Z takiego meczu mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski. Bo przed nami jeszcze spotkania z zespołami, które są wyżej notowane niż Znicz.

NIESAMOWITE RZUTY

Na 2,5 minuty przed zakończeniem meczu z Politechniką w Poznaniu, koszykarze tarnobrzeskiej Siarki przegrywali różnicą 11 punktów. Wtedy o czas poprosił trener gości Zbigniew Pyszniak.

- Powiedziałem do zawodników, by rzucali tylko za trzy punkty, że gramy vabank. Ci wyszli na boisko i "szukali" pozycji do rzutów zza łuku. Dwa razy trafił Piotrek Kardaś, raz Rafał Bochenek, to były to niesamowite rzuty. Na siedem sekund przed końcem znów wziąłem czas, mówiłem, że jak nie będziemy mieli pozycji do rzutu za trzy, to wtedy grajmy o dogrywkę. Udało się do niej doprowadzić, ale było nerwowo, sędziowie prowadzili mecz zbytnio po gospodarsku - dzielił się z nami wrażeniami szkoleniowiec Siarki Zbigniew Pyszniak.

Najlepszym zawodnikiem w Siarce był Rafał Bochenek, któremu, po narodzinach syna gra się coraz lepiej i poprowadził tarnobrzeżan do drugiego zwycięstwa z rzędu.

Zbigniew Pyszniak, trener koszykarzy Siarki Tarnobrzeg:

- Wreszcie szczęście nam dopisało. Skłamałbym, gdybym powiedział, że wierzyłem w wygraną, kiedy przegrywaliśmy 11 punktami. Ale chłopcy popisali się trzema trójkami i miejscowym zaczęły trząść się ręce. W kilku spotkaniach zabrakło nam fartu, teraz mieliśmy go w nadmiarze. Po meczu poznaniacy nie mogli uwierzyć, że go przegrali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie