Michała Szczytyńskiego w Tarnobrzegu zna i lubi wiele osób. Pochodzi z usportowionej rodziny. Tata Zbigniew grał i trenował koszykarzy tarnobrzeskiej Siarki, młodszy brat Tomasz strzela już gole dla czwartoligowej drużyny tarnobrzeskiego klubu.
W minioną sobotę Michał znów zagrał w tarnobrzeskiej hali, ale nie jako "Siarkowiec", tylko zawodnik Resovii Rzeszów. I to rzeszowianie mieli powody do radości, bo wygrali 87:84.
* Ty, jako "Siarkowiec" z krwi i kości, cieszyłeś się z porażki Siarki? - zapytaliśmy Michała.
- I to bardzo, bo ja teraz jestem zawodnikiem Resovii. Ta wygrana sprawiła mi wiele satysfakcji.
* Wyglądało jednak jakbyś "spalił" się w tym spotkaniu psychicznie.
- To był trudny mecz dla mnie, bo na trybunach było bardzo dużo znajomych kibiców, rodzina i przyjaciele. Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że ci, którzy nie chcą bym grał w Siarce mylą się. W ataku może nie grałem rewelacji, ale w obronie harowałem jak mogłem, miałem kilka ważnych przechwytów i chyba przyczyniłem się do naszej wygranej.
* Nie zwątpiliście, kiedy pod koniec trzeciej kwarty Siarka wygrywała jedenastoma punktami?
- My jesteśmy takim zespołem, że potrafimy nawet odrobić osiemnastopunktowe straty. W drugich połowach męczymy przeciwnika jak tylko możemy, a kiedy jeszcze trafimy kilka koszy, dostajemy wiatr w plecy, a przeciwnik się podłamuje. Tak było w Tarnobrzegu.
* Siarka cię nie rozczarowała?
- Nie. Zagrali dobry mecz, szczególnie rozgrywający Piotr Kardaś grał tak, że ręce same składały się do oklasków. To wysokiej klasy zawodnik.
* Jak ci się gra w Rzeszowie?
- Bardzo dobrze. Na początku trener Bogusław Wołoszyn miał średnie zaufanie do mnie, ale teraz coraz częściej daje mi szansę gry. Widzi, że jestem zawodnikiem, który walczy i potrafi zmobilizować zespół.
* Dlaczego nie grasz w Siarce, skoro latem minionego roku bardzo tego chciałeś?
- Byłem na rozmowach przez tym sezonem. Nie dogadałem się jednak z obecnym trenerem Siarki panem Zbigniewem Pyszniakiem. Nie chodziło o warunki finansowe, bardziej o sprawy związane z mentalnością niektórych osób i złym nastawieniem do mojej osoby. Może się coś w tym temacie wreszcie zmieni. Ja mam pozytywne nastawienie i chciałbym grać w Siarce.
* Podobno było inaczej, dogadałeś się i po prostu, ot tak sobie, nie przyszedłeś na trening.
- To nieprawda. Było tak, że na drugi dzień miałem dać odpowiedź, ale przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że zostanę w Resovii. Jak tylko mogę przychodzę w tym sezonie na mecze Siarki i trzymam kciuki za ten zespół, a że ten jeden raz musiałem się cieszyć z przegranej Siarki, to już inna sprawa (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?