Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza zbrodnia. Mija miesiąc od zabójstwa sandomierzanki w Janowie Podlaskim

Michał LESZCZYŃSKI, [email protected] MAREK PIETRZELA, [email protected]
W Janowie Podlaskim 7 sierpnia na miejscu zbrodni przy alei dojazdowej do stadniny pracowała ekipa dochodzeniowo-śledcza.
W Janowie Podlaskim 7 sierpnia na miejscu zbrodni przy alei dojazdowej do stadniny pracowała ekipa dochodzeniowo-śledcza. archiwum / Marek Pietrzela
Wśród tysięcy osób, które na początku sierpnia przyjechały do Stadniny Koni w Janowie Podlaskim były dwie, które się spotkały z fatalnym skutkiem. Jedna przyjechała z Sandomierza volkswagenem golfem. I już nie żyje. O drugiej nikt nic nie wie. To morderca.

7 sierpnia

7 sierpnia

W niedzielę, 7 sierpnia, około godziny 6 stażysta, który szedł do pracy w stadninie zobaczył na łące przy alei dojazdowej do stadniny zwłoki kobiety - to była 46-letnia mieszkanka Sandomierza.

W niedzielę, 7 sierpnia, około godziny 6 stażysta, który szedł do pracy w stadninie zobaczył na łące przy alei dojazdowej do stadniny zwłoki kobiety. Ciało leżało w kałuży krwi przy samochodzie stojącym nieopodal bramy do stadniny. Volkswagen golf o numerach rejestracyjnych z Sandomierza parkował na prowizorycznym parkingu zorganizowanym na łące. Stadnina przygotowywała się wówczas do największej dorocznej imprezy - Dni Konia Arabskiego. Spodziewano się tysięcy gości.

Policja natychmiast zamknęła ten parking i ogrodziła go taśmami. Przyjechał prokurator. Z pierwszych ustaleń policyjnych wynikało, że stażysta znalazł ciało 46-letniej kobiety z Sandomierza. Kobieta prawdopodobnie nocowała w samochodzie, bo w aucie znaleziono śpiwór.

- Śmierć 46-latki nastąpiła wskutek wykrwawienia. Ofiara miała sześć ran kłutych zadanych w szyję - mówiła po otrzymaniu wyników sekcji zwłok prokurator Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy lubelskiej Prokuratury Okręgowej. - Zabezpieczono szereg śladów kryminalistycznych. Żadnej hipotezy w śledztwie nie wykluczamy. Apelujemy do obywateli, którzy coś wiedzą o okoliczności tego przestępstwa, aby skontaktowali się z prokuraturą lub policją - podkreśliła rzecznik.

TO BYŁO PRAWIE MIESIĄC TEMU.
NIE ZASŁUGIWAŁA NA OKRUTNĄ ŚMIERĆ

- Jeszcze dzisiaj nie możemy uwierzyć, że tak po prostu jej nie ma - mówi jedna z koleżanek z pracy 46-letniej kobiety, która pracowała w sandomierskim szpitalu. Zajmowała się rehabilitacją, pomagała przy hipoterapii. - Nie ma wątpliwości, że kochała konie. Mogła o nich opowiadać godzinami. Wszystkie podziwiałyśmy ją za taką pasję - dodaje znajoma.

Na jednym z popularnych portali społecznościowych 46-latka zamieściła 54 zdjęcia. Na większości widać konie albo przytulającą się do nich panią Małgorzatę. Pod zdjęciami pisała: "Zawsze kochane przeze mnie". Jej siostra komentowała fotografie: - Ta miłość, to na całe życie.

Każdą wolną chwilę spędzała w stadninie. Bywała na różnych pokazach. Sama potrafiła jeździć konno na oklep. Na wyjazd do Janowa szykowała się od dawna, zwłaszcza że od kilku lat była tam stałym gościem. Nie wynajmowała pokoju w hotelu. Spała w samochodzie, żeby było taniej.

Była niezwykle pogodną osobą. Mimo że, jak mówią znajomi, los jej nie rozpieszczał. Jakiś czas temu miała ciężki wypadek. Przeżyła zderzenie z ciężarówką. Ledwo, co z tego wyszła.

Była w Sandomierzu bardzo lubiana i szanowana. Jej tragiczną śmierć komentowało całe miasto. Przy słupach z nekrologami zatrzymywało się mnóstwo ludzi. Ci, co ją znali, podkreślali, że nie zasługiwała na tak okrutną śmierć.

Osierociła dwóch synów, jeden ma 25, drugi 19 lat.

NIKT STĄD

Policja poszukuje człowieka, którego widziano przy samochodzie. Na podstawie zeznań świadków opublikowała portret pamięciowy mężczyzny, który może mieć coś wspólnego z tą tragedią. Widziano go też w barze, był agresywny.

- W sobotę w jednym z lokali w Janowie ludzie widzieli dziwnie wyglądającego mężczyznę. Był w towarzystwie kobiety. Zachowywał się jakby był naćpany. Był agresywny, miał jakieś pretensje do kobiety. Oboje byli przyjezdni. Czy nie była to jakaś zawiedziona i odrzucona miłość? - zastanawia się mieszkanka Janowa Podlaskiego. I dodaje, że ten dziwnie zachowujący się obcy nie pojawił się już więcej.

- Pewnie grasował tu ktoś z zewnątrz - uważa Maciej Falkiewicz, malarz. - Ludzie są tym zszokowani - dodaje i ma nadzieję, że to nie będzie zbrodnia bez wykrytego sprawcy. Pan Andrzej z Janowa Podlaskiego też uważa, że w sprawę zabójstwa jest zamieszany obcy. - Ciągle odczuwamy, że nie jest to nikt stąd.

Jacek Drabarek, szef bialskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej, przyznaje, że trwają poszukiwania ważnego świadka. - Policja stara się odnaleźć osobę, której rysunkowy portret opublikowała. Zeznania tego mężczyzny mogą coś wnieść do sprawy. Dotychczas nie ustalono żadnych motywów tego przestępstwa - wyjaśnia prokurator.

Podinspektor Tadeusz Węgrzyniak z bialskiej Komendy Miejskiej Policji ma nadzieję, że poszukiwany świadek może posiadać informacje istotne dla wyjaśnienia tajemnicy. - Na łące przed stadniną mogło nie dojść do zabójstwa. Przestępstwo może zostać zakwalifikowane jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Sprawa jest skomplikowana, bo w grę nie musiał wchodzić motyw rabunkowy. Portfel 46-latki znaleziono pod jej ciałem - podkreśla podinspektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie