Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. Jest wyrok w sprawie katastrofy drogowej w Nagnajowie

Marcin RADZIMOWSKI
Uszkodzenie przęsła mostu naruszyło konstrukcję. Do czasu naprawy przez kilka miesięcy most był całkowicie wyłączony z ruchu ciężarówek, przez kilka tygodni także z ruchu samochodów osobowych.
Uszkodzenie przęsła mostu naruszyło konstrukcję. Do czasu naprawy przez kilka miesięcy most był całkowicie wyłączony z ruchu ciężarówek, przez kilka tygodni także z ruchu samochodów osobowych. Marcin Radzimowski
Rok i trzy miesiące więzienia w "zawiasach", dwuletni zakaz kierowania ciężarówkami, grzywna i niemałe koszty procesowe.
Oskarżony w sądzie wyjaśnił, że jego zdaniem w samochodzie pękła opona. Nie  uważał, by przyczynił się do spowodowania katastrofy.
Oskarżony w sądzie wyjaśnił, że jego zdaniem w samochodzie pękła opona. Nie uważał, by przyczynił się do spowodowania katastrofy. Marcin Radzimowski

Oskarżony w sądzie wyjaśnił, że jego zdaniem w samochodzie pękła opona. Nie uważał, by przyczynił się do spowodowania katastrofy.
(fot. Marcin Radzimowski)

Taki wyrok usłyszał we wtorek w tarnobrzeskim Sądzie Rejonowym 62-latek, który kierując ciągnikiem siodłowym z naczepą uderzył w przęsło mostu na Wiśle w Tarnobrzegu-Nagnajowie, uszkadzając je.

Choć ten proces sądowy trwał zaledwie pięć godzin, dotyczył czynu o ogromnych społecznych konsekwencjach trwających kilka miesięcy.

CHYBA PĘKŁA OPONA

31 maja ubiegłego roku 62-letni mężczyzna, kierowca zawodowy z czterdziestoletnim stażem prowadził ciągnik siodłowy volvo z naczepą samowyładowczą. Jechał z kopalni dolomitu "Jurkowice-Budy" (powiat staszowski) wioząc 27 ton kruszywa do jednej z firm w Mielcu. Poruszał się drogą krajową nr 9 relacji Radom - Rzeszów i dojeżdżał właśnie do mostu na Wiśle w Tarnobrzegu - Nagnajowie, na granicy województw świętokrzyskiego i podkarpackiego.

- W odległości dwóch, trzech metrów od barierki przez mostem usłyszałem jakiś huk, wystrzał. Podejrzewam, że pękła opona. Nagle mnie ściągnęło na prawe pobocze, próbowałem odbijać kierownicą w lewo, żeby nie spaść z mostu - mówił dzisiaj przed sądem oskarżony Kazimierz C. - Samego momentu uderzenia w przęsło nie pamiętam, kiedy się ocknąłem ciężarówka była przewrócona a mnie pomagał wyjść z kabiny młody mężczyzna.

Ów młody mężczyzna to inny kierowca ciężarówki, który od kopalni dolomitu do miejsca wypadku jechał cały czas bezpośrednio za oskarżonym. To odcinek około 30 kilometrów. W tym czasie nie zauważył, by jadąca przez nim ciężarówka miała jakieś problemy z utrzymaniem toru jazdy.
NIE ZJECHAŁ NAGLE

- Jakieś dwieście metrów przez mostem volvo zjechało prawymi kołami na asfaltowe pobocze i nie zwalniając jechało tak aż do momentu uderzenia w przęsło mostu - zeznawał świadek. - Nie było nagłego zjazdu na pobocze tuz przez mostem.

Te spostrzeżenia potwierdziły ekspertyzy specjalistyczne: uderzenie w barierkę energochłonna i most nosi cechy uderzenia prostoliniowego, czyli samochód nie zjechał nagle na pobocze - wbrew temu, co twierdzi oskarżony. Także biegli badający oponę wykluczyli, że pękła przed wypadkiem, w ich ocenie jej rozerwanie powstało w efekcie uderzenia w metalowe elementy bartery i mostu.

- Prawdą jest to, co oskarżonemu powiedział lekarz, że otrzymał on drugie życie, gdyż skutki tej katastrofy mogły być bardzo tragiczne. Właściwie to jest cud, że kierowca jest dzisiaj tutaj z nami - mówił w mowie oskarżycielskiej prokurator Mirosław Chamera z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu. - Niestety, prawdą jest jednak także to, że do zdarzenia doszło wyłącznie wskutek błędu oskarżonego. Dowodzą tego zarówno zeznania świadka jak i wyniki ekspertyz i wersję pękniętej opony należy wykluczyć. Oskarżony twierdzi, że czuł się dobrze i był wypoczęty, jednakże przyjmował także leki na choroby serca i na nadciśnienie tętnicze a według biegłych te leki mogą obniżać sprawność psychofizyczną, wywołując senność zawroty głowy i halucynacje.

NIE ZACHOWAŁ OSTROŻNOŚCI

Argumentację oskarżyciela posiłkowego podzielił także sąd. Po ogłoszeniu wyroku sędzia Stanisław Zych w ustnym jego uzasadnieniu bardzo szczegółowo opisał, skąd taki a nie inny wymiar kary, odnosząc się do poszczególnych aspektów sprawy.

- Każdy kierowca zobowiązany jest do zachowania ostrożności na drodze, a kierowca samochodu ciężarowego z uwagi na masę pojazdu musi zachować wyjątkowo szczególną ostrożność - mówił sędzia Stanisław Zych. - W tym przypadku oskarżony tej ostrożności nie zachował. Czy to była tylko nieuwaga, czy może niekorzystny wpływ leków? Tego nie wiemy, jednak nawet w tym drugi przypadku, jeśli kierowca źle się poczuł, nie powinien kontynuować jazdy. Przy wymiarze kary warto pamiętać o ogromnych kosztach spowodowanych przez tę katastrofę.

Wyrok nie jest prawomocny i stronom przysługuje zażalenie.

Koszt naprawy uszkodzonej konstrukcji mostu sięgnął przeszło 1,8 mln złotych. Straty to także doszczętnie zniszczona ciężarówka a także znacznie większe koszty ponoszone zwłaszcza przez firmy transportowe, które z powodu wyłączenia z ruchu mostu na kilka miesięcy, musiały kierować ciężarówki na długie objazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie