Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeski milicjant przed sądem. IPN: - Jako funkcjonariusz pozwolił katować ludzi

Marcin RADZIMOWSKI
W najbliższy piątek, po 65 latach od dramatycznych wydarzeń, przed sądem stanie Jan J. - były kierownik Referatu Śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej zarzucają mu dopuszczenie się zbrodni komunistycznych, będących zbrodniami przeciwko ludzkości.

Śledczy zarzucają oskarżonemu, że jako funkcjonariusz MO pozwalał podwładnym stosować besitalskie formy przesłuchań "wrogów komunistycznego państwa". Czytając akt oskarżenia trudno oprzeć się wrażeniu, że metody te były często o wiele bardziej nieludzkie od tych, jakie miały być stosowane względem terrorystów w tajnych więzieniach CIA…

Według prokuratorów rzeszowskiego oddziału IPN, Jan J. ma wiele na sumieniu. W latach 50 i 60 piastował różne stanowiska kierownicze w Milicji Obywatelskiej, w tym czasie wielokrotnie wspólnie z podległymi mu funkcjonariuszami przekraczał władzę i stosował represje wobec "wrogów państwa". Niektórzy mieli to przypłacić życiem i zdrowiem.

ZA NAPAD NA ŻOŁNIERZY SOWIECKICH

Jan J. w roku 1948 był kierownikiem Referatu Śledczego Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej w Tarnobrzegu. Prokurator zarzuca mu, że w okresie od marca do maja tegoż roku wspólnie z innymi funkcjonariuszami (nie ustalono liczby i tożsamości), znęcał się nad trzema zatrzymanymi mężczyznami - Władysławem R., Mieczysławem R. i Bolesławem P.

Kaci w mundurach mieli bić aresztantów przetrzymywanych w tarnobrzeskiej komendzie MO, chcąc wymusić na nich przyznanie się do przynależności do nielegalnej organizacji niepodległościowej i uczestnictwa w napadzie na żołnierzy radzieckich. Mężczyźni faktycznie nie dokonali tego napadu, jednak sąd skazał ich za to.

Udział Jana J. w maltretowaniu aresztantów polegać miał na uczestnictwie i zlecaniu częstych przesłuchaniach tych osób, dokonywanych także nocą, podczas których podlegli mu funkcjonariusze wyzywali je słowami wulgarnymi i obraźliwymi oraz wielokrotnie bili, używając między innymi kawałków gumy z ołowianym prętem w środku oraz pistoletu. Milicjanci mieli także grozić Władysławowi R., że "zgnije w więzieniu i na wolność nigdy nie wyjdzie", mężczyzna wielokrotnie został pobity do utraty przytomności. Funkcjonariusze umieszczali również Władysława R. w specjalnej celi izolacyjnej pozbawionej jakiegokolwiek wyposażenia i ogrzewania, nie podając żadnych pokarmów i napoi.

POWIESILI NA DRUCIE KOLCZASTYM

Najtragiczniejsze wydarzenia, w jakich - zdaniem oskarżyciela - swój udział miał Jan J., dotyczy stycznia 1951 roku. Wtedy to oskarżony był komendantem Posterunku MO w Rozwadowie (od grudnia 1973 roku dzielnica Stalowej Woli). Jak ustalono od 22 do 25 stycznia 1951 roku komendant miał doprowadzić do zatrzymania i aresztowania Wojciecha P., bez najmniejszego powodu. Wystarczyło podejrzenie przynależności mężczyzny do "wrogiej grupy politycznej". Jan J. jako komendant dopuścić miał do tego, by podlegli mu funkcjonariusze katowali aresztowanego, wielokrotnie bijąc go po całym ciele. Wojciech P. zmarł wskutek doznanych obrażeń.

Jak ustalono, tuż po stwierdzeniu zgonu Wojciecha P. jeden z funkcjonariuszy poszedł do mieszkającego nieopodal lekarza żądając wydania zaświadczenia, że Wojciech P. nie zmarł na skutek pobicia. Lekarz odmówił wydania takiego zaświadczenia, gdyż na miejscu zdarzenia stwierdził, iż funkcjonariusze MO "najpierw Wojciecha P. przesłuchiwali, później go nożem przebili (…), a następnie powiesili na drucie kolczastym na oknie."

Oskarżonemu grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności (zarzucane przestępstwa opisane zostały w Kodeksie Karnym z 1932 roku i związane są z ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu).

Termin rozpoczęcia procesu przed Sądem Rejonowym w Tarnobrzegu wyznaczono na najbliższy piątek, 15 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie