Tenis stołowy. Trener Zbigniew Nęcek: Igrzyska mogą się odbyć, ale kto się zdąży zakwalifikować? [ROZMOWA]

- Jak, w czasie światowej pandemii, wygląda sytuacja w tenisie stołowym.Tak, jak w większości dyscyplin. Światowa i europejska federacja wstrzymała wszystkie rozgrywki do końca kwietnia. Polski Związek Tenisa Stołowego na razie do końca marca, ale wkrótce będzie się musiał dostosować, bo nie ma jak dokończyć rozgrywek krajowych. Sale są pozamykane, zagraniczni zawodnicy nie wjadą do kraju.

- To wszystko utrudnia przygotowania do decydujących spotkań w lidze, lidze mistrzyń i do igrzysk.Przede wszystkim to naprawdę wielka sprawa, że my już mamy kwalifikację olimpijską, bo niektórzy muszą jeszcze o nią walczyć. Dziś odbywa się telefonferencja MKOL-u z przedstawicielami krajowych komitetów, podobno szef japońskiego komitetu olimpijskiego podtrzymuje gotowość startu igrzysk w Tokio od 24 lipca, ale jak można się zakwalifikować. Szacuje się, że dopiero 20 procent sportowców ma pewność wyjazdu na igrzyska.

W naszej dyscyplinie odbywają się kontynentalne i światowe kwalifikacje, ten pierwszy termin jest niemożliwy do podtrzymania. Przykładowo, jeśli zostaną odwołane kwalifikacje europejskie, to co dalej? Załóżmy, że ITTF podczas interkontynentalnych odbędą się główne eliminacje dla wszystkich. Może jeszcze decydować lista rankingowa na koniec czerwca, a wcześniej jeszcze mają się odbyć przełożone z marca mistrzostwa świata. Sam jestem ciekaw, jak to pójdzie, bo trzeba się jeszcze przygotować do turnieju. Czekam na rozwój sytuacji, jak się rozwinie sprawa pandemii.

- Łatwiej powinno się udać zakończyć rozgrywki ligowe i Ligi Mistrzyń? Jeśli chodzi o Ligę Mistrzyń to do rozegrania pozostały cztery mecze półfinałowe i dwa finały. Czy uda się to w maju lub czerwcu? Nie jestem przekonany, ze względu na napięty kalendarz przedolimpijski. Kompletnie zagmatwana jest też sytuacja ligowa i może być tak, jak w ligowym hokeju, że ETTU może zakończyć zmagania na etapie półfinału, a polska liga zakończyć rozgrywki już w tym momencie, albo przełożyć na jesień. Musimy jednak poczekać na decyzje.

- U pana zawodniczek wszystko w porządku?Wszystkie są zdrowe. Li Qian już trenuje, w Chinach już wszystko wraca do normalności. Dwa dni temu z nią rozmawiałem i u niej wszystko zaczyna wyglądać jak przed epidemią. Han Ying jest w Niemczech-i jak ją znam to jej ośrodek jest hermetycznie zamknięty, ale reprezentanci kraju są w akcji. Eliza Samara też powiedziała, że będzie mieć dostęp do obiektów. W Polsce jest większy problem; jeśli jest zamknięty ośrodek w Gdańsku to Natalia Partyka nie ma gdzie trenować. Natomiast Kinga Stefańska dziś ma wyciąganie szwów. Bardzo szybko była po zabiegu, już dwa dni po kontuzji. Trafiła do świetnego specjalisty i teraz to wszystko musi się zagoić, a potem czeka ją rehabilitacja. Na szczęście może się teraz tylko na tym skoncentrować.

- Jest pan spokojny?O tyle, na ile mam na coś wpływ. Dziś tak naprawdę możemy tylko gdybać. Z każdym tygodniem będziemy jednak mądrzejsi.

- Duże straty poniesie klub w związku z koronawirusem?Nie ma jak tego na razie policzyć, bo jeśli zostaną dokończone rozgrywki to wszystko zrealizujemy. Dlatego na bilans zysków i strat jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Wszystko się zmienia i trzeba z rozwagą poczekać na rozwój sytuacji. Chińczycy na pierwszym froncie już sobie poradzili, ale trwało to 3-4 miesiące, bo pierwsze przypadki zachorowań mieli tam już w listopadzie, a szczyt przyszedł w styczniu. U nas też może to tyle potrwać.

ZOBACZ TAKŻE - Janusz Ślączka, trener żużlowców Wilków Krosno przed nowym sezonem