- Bank Żywności z Tarnobrzega, który regularnie co miesiąc zaopatrywał nas w jedzenie odmówił dalszej, bezpłatnej pomocy - żali się Marta Kaczor, szefowa Towarzystwa Pomocy Humanitarnej w Nowej Dębie, w którym znajdował się Bank Żywności. - Umowa zostanie wznowiona, jeśli zapłacimy sześć procent wartości każdej dostawy.
To niby niewiele, bo kilkaset złotych, ale szefowej Towarzystwa Pomocy Humanitarnej nie stać na taki wydatek. - Pracuję społecznie, a żyję z niewielkiej renty, na dodatek sama musze opłacać telefony, martwić się o transport z Tarnobrzega do nowej Dęby - opowiada pani Marta.
Cała nadzieja w spotkaniu, na które Marta Kaczor wybrała się do Urzędu Miasta i Gminy.
- Mam nadzieję, że burmistrz Wiesław Ordon jakoś mi pomoże. Wprawdzie już kiedyś odmówił, twierdząc, że w urzędzie nie ma funduszu na taki cel, ale liczę na to, że nie pozostawi ponad 800 podopiecznych naszego Banku Żywności bez stałej, comiesięcznej pomocy - dodaje Marta Kaczor.
Zdaniem Marty Kaczor należy się spodziewać, że osób potrzebujących wsparcia z Banku Żywności będzie coraz więcej, bo kolejne zakłady w gminie szykują zwolnienia pracowników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
