Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia zapłaci miliony euro za panikę wywołaną bakterią coli

Karolina JAMRÓG
25 euro za każde 100 kg ogórków. Tyle dostanie plantator, który przez panikę wśród klientów, wywołaną bakterią coli, musiał zniszczyć albo wyrzucić warzywa.

Od pierwszych doniesień na temat groźnej bakterii, która stała się przyczyną śmierci kilkudziesięciu osób u naszych zachodnich sąsiadów, minął miesiąc. Wywołana wówczas panika i obawy klientów przed kupnem "skażonych" ogórków i pomidorów uderzyły także w podkarpackich plantatorów.

SĄ PIENIĄDZE ZA OGÓRKOWY KRYZYS

Teraz, kiedy minął szok, zaczynają liczyć straty. A te są ogromne. Zdaniem Stanisława Bartmana, prezesa Podkarpackiej Izby Rolniczej, plantatorzy z regionu stracili ponad 4 mln zł. - Sam jeździłem po gospodarstwach, widziałem stosy ogórków, których nikt nie chciał kupować, rozmawiałem z ludźmi. Kilku rolników straciło nawet po pół miliona złotych. Niektórzy musieli zlikwidować uprawy - wyjaśnia.
Według wstępnych szacunków, straty poniosło 50 plantatorów z regionu. 26 z nich już złożyło wnioski o odszkodowania i czekają w kolejce na pieniądze.

- Rolnik dostanie ok. 25 euro za każde 100 kg niesprzedanych ogórków i od 42 do 44 euro za 100 kg słodkiej papryki. Jeśli stracił pomidory, otrzyma 34 euro za każde 100 kg - tłumaczy Mariusz Kawa, dyrektor Agencji Rynku Rolnego w Rzeszowie.

Komisja Europejska zarezerwowała 210 mln euro dla rolników z 27 państw. Odszkodowania będą przysługiwać plantatorom, którzy wskutek paniki wśród klientów stracili minimum 100 kg warzyw i potrafią to udokumentować. Wysokość wypłat będzie zależeć od liczby złożonych wniosków.

ROLNICY: DOBIŁO NAS ROSYJSKIE EMBARGO

- Straty są gigantyczne. Trudno je dokładnie wyliczyć, bo sezon jeszcze trwa. Żeby przetrwać na rynku, musieliśmy na początku drastycznie obniżyć ceny. Ogórki sprzedawaliśmy po 50-60 groszy za kg. Teraz kosztują już 1,50 zł i sytuacja powoli wraca do normy - przyznaje Witold Markowski, współwłaściciel zakładu ogrodniczego w Przyborowie koło Dębicy. Jego zdaniem, największym ciosem dla plantatorów było embargo nałożone na warzywa przez Rosję. - 60, może 70 proc. zbiorów trafia na rynek rosyjski. Przez to musieliśmy wyrzucić aż 150 ton ogórków - dodaje przedsiębiorca. Wniosek o odszkodowanie dla jego firmy trafił już do rzeszowskiej Agencji Rynku Rolnego.

KLIENT KUPUJE POLSKIE NOWALIJKI

W sklepach i na targowiskach nie ma już śladu po panice, którą wywołała bakteria. - Największy strach mamy już za sobą. Jeszcze miesiąc temu nie było klienta, który nie zapytałby, skąd są ogórki czy pomidory. Jeśli tylko usłyszał "Hiszpania", odchodził. Ludzie nie chcieli kupować nawet hiszpańskich truskawek. Teraz jest już spokojniej - mówi pani Monika, sprzedawczyni z placu "Balcerowicza" w Rzeszowie.

Jej słowa potwierdza pan Wojciech, którego spotkaliśmy wczoraj na zakupach. - Ludzie chyba się zorientowali, że nic im nie grozi, jak będą rozsądnie kupować. Skoro bakteria była w Niemczech, to nie kupujmy niemieckich warzyw, tylko polskie. Takie same zakupy robiłem miesiąc temu. Przez to, że inni bali się kupować ogórki, płaciłem mniej - dodaje mieszkaniec Rzeszowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie