Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upadła na niebezpiecznym stopniu. Domaga się odszkodowania za cierpienie i ból

Zdzisław SUROWANIEC
Zdaniem pani Janiny stopień został przebudowany po jej wypadku.
Zdaniem pani Janiny stopień został przebudowany po jej wypadku. Zdzisław Surowaniec
Była pracownica Społem w Stalowej Woli upadła na niebezpiecznym stopniu w hurtowni. Domaga się zadośćuczynienia za ból

- Chodzi mi o to kłamstwo. O to, że jest zmowa milczenia. Bo ja najlepiej wiem o co się potknęłam. O próg z betonach kostek. Takich samych kostek, jakie są na tarasie przy administracji. Dlatego jest problem z odróżnieniem gdzie zaczyna się próg - tłumaczy zdenerwowana Janina Nowak. A jak twierdzi po jej upadku Społem zrobiło nowy próg z betonu.

O co w tym wszystkim chodzi? O cierpienie i odszkodowanie. Janina Nowak jest emerytowanym pracownikiem Społem w Stalowej Woli. Ale na emeryturze kontaktu ze spółdzielnią nie zerwała. Zapędzała się często między innymi do społemowskiej hurtowni koło wiaduktu. I tu doszło do nieszczęścia.

POKONAĆ STOPIEŃ

Było to 2 sierpnia. Jak relacjonuje pani Janina, weszła po schodach na taras budynku administracyjnego wyłożonego kostką brukową. Skierowała się w kierunku rampy, gdzie jest magazyn. Żeby wejść na rampę musiała pokonać stopień. I jak twierdzi, nie zauważyła stopnia, bo - jest tego pewna - stopień zlewał się w oczach z tarasem, bo był zrobiony z brukowej kostki. Nie zauważyła stopnia i upadła.

- Kiedy upadłam, nie straciłam przytomności i dobrze widziałem jak wyglądał i z czego był wykonany stopień - mówi. Wstać pomogła jej sprzątaczka. Zaprowadziła do biura. Stamtąd do szpitala zabrało ją pogotowie.

- Wydawało by się, że to był taki sobie upadek, a tymczasem konsekwencje były poważne - zapewnia pani Janina. Na ranę lewej nogi założonych jej zostały trzy szwy. Miała skręconą prawą stopę, potłuczone żebra. Kiedy jako tako przyszła do siebie po rehabilitacji, rozpoczęła starania o odszkodowanie. Jak się jednak okazało, potknęła się po raz drugi o ten sam stopień. Tak można określić spór o to w jakim stanie był stopień w chwili wypadku.

POMALOWANO STOPIEŃ

Pani Janina szacuje, że jakieś trzy tygodnie od wypadku, między 28 sierpnia i 4 września, stopień, który jej zdaniem był wykonany z kostki, został zdemontowany, a jego miejsce zajął stopień odlany z cementu. Pomalowano go w czarno-żółte pasy, co go teraz mocno odróżniało od pozostałego podłoża. Zawieszono także na łańcuchu tabliczkę informującą o progu. - Gdyby tak było w chwili wypadku, na pewno zauważyłabym stopień i nie upadłabym - stwierdziła w liście do Społem.

Społem poradziło pani Janinie, żeby domagała się odszkodowania od Warty, w której spółdzielnia ubezpieczyła się od odpowiedzialności za wypadki. Kiedy inspektorzy Warty poprosili Społem o przysłanie zdjęcia miejsca wypadku, otrzymali foto odnowionego progu. Ubezpieczyciel przyznał więc, że próg jest oznakowany prawidłowo i nie ma podstaw do wypłaty odszkodowania. "Nie znajdujemy żadnych podstaw do przypisania ubezpieczonemu jakiejkolwiek winy w ich utrzymaniu i oznakowaniu" - stwierdziła Warta. Pismo kończy pouczenie, że adresat listu może zaskarżyć Wartę do sądu.

STARTA FARBA

Prezes Społem Jacek Nowicki przekonuje, że spółdzielnia nie miga się z płaceniem odszkodowań za wypadki.

- Mamy teraz pięć wypadków przy pracy. Gdyby w sprawie pani Janiny Nowak była nasza wina, doszłoby do wypłaty odszkodowania - mówi. Przede wszystkim prezes absolutnie dementuje informację, że doszło do przebudowy feralnego stopnia. - Owszem, został tylko pomalowany, bo doszło do starcia warstwy farby - przyznaje.

Prezes wspomina, że o upadku ze stopnia w hurtowni dowiedział się od pani Janiny, kiedy przyszła do niego, domagając się zadośćuczynienia. - Tłumaczyłem tej pani, że nie było przebudowy stopnia, ale nie dała się przekonać - mówi. Przytacza także informację, że pani Janina nie była pierwszy raz w hurtowni, że bardzo często robiła tam wcześniej zakupy i nigdy nie spadała ze stopnia.

ZATARCIE ŚLADÓW

Jednak trzeba przyznać, że "Społem" zagrało nie fair, podsuwając Warcie zdjęcie odnowionego progu, a nie tego jak próg wykonał w chwili wypadku. Być może okazałoby się, że utrzymanie progu, którym tak zachwycił się inspektor Warty, było fatalne i można było popełnić błąd, który skutkował upadkiem. Pomalowanie go i odświeżenie można potraktować jak zatarcie śladów.
- O to kłamstwo mi chodzi, o to, że robią ze mnie głupią - denerwuje się pani Janina.

Nadal upiera się, że próg został przerobiony, a nie tylko pomalowany. Ma na to nawet pisemne oświadczenie jej syna, który dzień po wypadku poszedł do hurtowni odebrać jej rower. Widział to miejsce i także potwierdza, że próg był wykonany z kostki, że nie był betonowy, jak teraz.
Pani Janina jak ostatniej deski ratunku trzyma się pomysłu, że jak się napisze o jej nieszczęściu, to znajdą się świadkowie, klienci hurtowni, którzy potwierdzą, że prób został przerobiony. Wtedy ułatwi to jej wyciągnięcie od Społem zadośćuczynienia za ból, jaki do dziś odczuwa po wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie