Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W celach szyją laki dla chorej Elizy

Konrad SINICA [email protected]
Stojąca w celi maszyna do szycia pracuje prawie na okrągło.
Stojąca w celi maszyna do szycia pracuje prawie na okrągło. Konrad Sinica
Kobiety odbywające kary w Areszcie Śledczym w Nisku i mężczyźni z Oddziału Zamiejscowego w Chmielowie włączyli się ogólnopolską akcję charytatywną. Szyją lalki dla chorej Elizy.
Lalki z niżańskiego aresztu są naprawdę piękne.
Lalki z niżańskiego aresztu są naprawdę piękne. Konrad Sinica

Lalki z niżańskiego aresztu są naprawdę piękne.
(fot. Konrad Sinica )

Cele Aresztu Śledczego w Nisku i Oddziału Zamiejscowego w Chmielowie zamieniły się w fabryki lalek. Panowie i panie odbywający wyroki z wielkim zacięciem pracują przy maszynach do szycia. Lalki, które wykonują zostaną sprzedane na internetowych aukcjach, z których pieniądze pójdą na szczytny cel. Chodzi o ratowanie życia chorej dziewczynki.

Eliza Banicka z Gniezna choruje na rzadką chorobę Niemanna-Picka typu C, zwaną niekiedy dziecięcym Alzheimerem. W całym kraju cierpi na nią zaledwie kilkanaścioro dzieci. Wśród nich jest 12-letnia Eliza, córka Darii i Dariusza Banickich. Nieleczona choroba stopniowo prowadzi do śmierci.

GRA O ŻYCIE

Jeszcze do niedawna nie była znana żadna skuteczna metoda jej leczenia. Obecnie dla chorych dzieci pojawiła się nadzieja. Na rynku dostępny jest lek na chorobę Niemanna-Picka. Preparat jest jednak niewyobrażalnie drogi. Jedno opakowanie zbawiennej substancji kosztuje około 36 tysięcy złotych. To wystarcza zaledwie na 21 dni. Roczny koszt leczenia wynosi więc ponad 600 tysięcy złotych. Nie ma co liczyć na pokrycie kosztów z Narodowego Fundusz Zdrowia. Państwo Baniccy od Miesięcy prowadzą bezskuteczną jak dotąd batalię z ministerstwem zdrowia, w której gra toczy się o życie dziewczynki.

Choroba Niemanna-Picka zabrała już państwu Banickim jedno dziecko. Teraz rodzice walczą o uratowanie życia 12-letniej Elizy. Niestety nie stać ich na tak kosztowne leki. Jednym ze sposobów pozyskiwania pieniędzy na finansowanie leczenia jest ogólnopolska akcja "Uszyj lalkę dla Elizy". Akcja polega na tym, że za pomocą internetowych aukcji licytowane są własnoręcznie szyte lalki. Szczegółowe informacje na temat historii dziewczynki i możliwości pomocy dostępne są na stronie internetowej www.elizabanicka.pl.

ŁAMANIE STEREOTYPÓW

Swój udział w tej niezwykłej akcji ma Areszt Śledczy w Nisku, który od niedawna zamienił się w prawdziwą fabrykę lalek. To pierwsza placówka penitencjarna w Polsce, która włączyła się w pomoc dla Elizy. Pomysł podrzuciła kurator Bożena Nowak z tarnobrzeskiego sądu. Namówiła kapitana Jacka Babiaka z Oddziału Zewnętrznego w Chmielowie (powiat tarnobrzeski), by ten zorientował się, czy wśród znajdujących się w areszcie mężczyzn nie znajdą się tacy, którzy zechcą przyłączyć się do szycia lalek na ten szczytny cel.

- Znalazło się kilku osadzonych panów, którzy podjęli się tego wyzwania - mówi major Simona Wójtowicz, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Nisku. - Na początku trochę się obawialiśmy, jak mężczyźni sobie poradzą z szyciem lalek, bo przecież nie jest to typowo męskie zajęcie. Początkowo chętnych było trzech panów, teraz jest ich dziesięciu. Szyją korpusy i część ubranek.

Jeden z nich szyje na maszynie. Tej trudnej dla panów sztuki nauczył się specjalnie na potrzeby akcji. Pozostali wypełniają korpusy fizeliną, ubierają w ubranka i przyszywają oczka.

- To jest niesamowite, że panowie w Chmielowie wykazali taką determinację w tym szyciu - twierdzi rzecznik aresztu. - To jest też pewne przełamanie stereotypu, no bo facet nagle szyje lalki i ozdabia kiecki. Trzeba mieć w sobie trochę samozaparcia i dużo odwagi. Zwłaszcza w takim środowisku. Pytałam jednego z nich, czy koledzy się nie śmieją. Odpowiedział, że to my dziwimy się innym, że nie chcą wziąć udziału w tak fajnej akcji. To jest naprawdę budujące.

POSPOLITE RUSZENIE

- W tym tygodniu połączyliśmy siły - dodaje major Simona Wójtowicz. - Znaczna cześć gotowych korpusów lalek została przekazana do Aresztu Śledczego w Nisku. Wśród kobiet odbywających tutaj karę nastąpiło prawdziwe pospolite ruszenie. Ustawiają się kolejki do pięciu maszyn do szycia, którymi dysponuje zakład. Każda z kobiet pragnie by jej lalka była najpiękniejsza. Powstają Japonki, Cyganki, panny młode, księżniczki, ale też piękne, zwykłe dziewczynki z kucykami, w dresach, w ogrodniczkach i sukieneczkach.

W niżańskim areszcie został ogłoszony Wielki Tydzień Szycia Lalek dla Elizy. Koordynatorem akcji na terenie placówki w Nisku jest Karolina Klimka. Kiedy rozmawiała z osadzonymi kobietami na temat udziału w akcji, to żadna z nich nie odmówiła.

- Mamy praktycznie sto procent zaangażowania - mówi major Wójtowicz. - Niektóre dziewczyny mówiły, że nie potrafią szyć, ale za to umieją pleść warkoczyki, przyszywać cekiny lub malować oczka. W tej chwili mamy kilka gotowych lalek do przekazania. Będziemy szyć dopóki nam wystarczy materiałów. Bo z tym jest największy problem. Chcielibyśmy zatem zaapelować do różnych firm na terenie Niska i Stalowej Woli, żeby w miarę możliwości przekazały nam jakieś materiały, ścinki, włóczki. My to wszystko wykorzystamy do szycia lalek.

CZECZENKA ZULI

W ubiegłym tygodniu mury Oddziału Zamiejscowego w Chmielowie opuściło 17 lalek, w niedzielę z Aresztu Śledczego w Nisku wyjedzie ich prawdopodobnie 30. Wszystkie trafią na internetowe aukcje. Każda z lalek ma specjalny znaczek informujący o tym, dla kogo została uszyta. W środku mają wszyte czerwone serduszka. Wszystkie otrzymają też certyfikat z imieniem i krótką historią. Niekiedy interesującą. Tak jak w przypadku lalki Zuli.

- Uszyła ją dziewczyna, która wyszła z naszego aresztu w środę - mówi Simona Wójtowicz. - Koniecznie chciała skończyć swoją pracę przed wyjściem na wolność. Kobieta jest Czeczenką, nazywaliśmy ją tutaj Zuli, bo miała imię bardzo trudne do wymówienia. Chciała, żeby tak nazywała się jej lalka.

SERCE SIĘ ŚCISKA

Same osadzone w Areszcie Śledczym w Nisku chętnie mówią o udziale w charytatywnej akcji. Są zadowolone, że mogą zaangażować się w pomoc chorej dziewczynce.

- Serce się ściska, kiedy dziecko jest chore, sama mam jeszcze małe dzieci - mówi jedna z kobiet odsiadujących wyrok w niżańskim areszcie.

- Chcemy wnieść jakiś swój wkład w to, żeby temu dziecku było lżej. Jak każdy doda coś od siebie, to może szybciej zbiorą się pieniądze na te lekarstwa. Cel jest szczytny. Mamy ogromną satysfakcję, że możemy komuś pomóc i jesteśmy z tego powodu szczęśliwe.

- Zdecydowałyśmy się wziąć udział w tej akcji dlatego, że ta dziewczynka jest bardzo chora i potrzebuje pomocy - uważa Kasia, koleżanka z innej celi. - Wiem, że Eliza straciła brata dlatego, że nie było pieniędzy na leki. Zrobiło się nam przykro z tego powodu. Lalki robimy z bardzo dużą przyjemnością i zaangażowaniem. Szyjemy od rana do wieczora. Tym bardziej, że jesteśmy w takim miejscu, gdzie mamy dużo czasu. Chciałybyśmy, żeby lalki sprzedały się i jak najwięcej pieniędzy udało się uzbierać. Może wszyscy wspólnie pomożemy temu dziecku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie