W Stalowej Woli topniejący śnieg odsłonił dzikie wysypiska

Po tym jak stopniał śnieg, w Stalowej Woli widać w całej okazałości dzikie wysypiska śmieci. Za ich uprzątnięcie zapłacą wszyscy mieszkańcy oraz ci, którzy je wyrzucili. Z prostej przyczyny - nikt się nie wymiga od płacenia za wywożenie odpadów.

A jak przypomniał Kierownik Referatu Gospodarki Odpadami i Ochrony Środowiska Witold Tutak wykrycie sprawców zaśmiecania otoczenia nie jest takie bardzo trudne. Pomagają inni, którzy spisują numery rejestracyjne aut podrzucających śmieci i informują urząd. Także po zawartości śmieci można zorientować się do kogo należą.

Jak widać, stare przyzwyczajenia trzymają się mocno i w mieście jest kilka miejsc, gdzie podrzucane są worki z odpadami. Jednym z nich są krzaki przy ulicy Przemysłowej czy okolice "kaczych dołów". Kierownik Tutak przypomina, że nie warto podrzucać śmieci. Stawki za ich wywóz zmalały, a kara za śmiecenie jest wysoka. W stawce za śmieci wliczona jest opłata za likwidowanie dzikich wysypisk. Gdyby tych wysypisk nie było, opłaty za oczyszczanie środowiska byłyby jeszcze mniejsze.

Niebawem w Stalowej Woli odbędzie się pozimowe sprzątanie ulic i terenów komunalnych. Wtedy będzie wiadomo ile jest dzikich wysypisk, gdzie leżą wory z odpadami. A są one także w lasach. Część podrzuconych śmieci łatwo będzie zagospodarować. To takie, jakie zauważyliśmy przy ulicy Przemysłowej, gdzie z wora wysypało się mnóstwo butelek po piwie. Ale już takie jak popiół z palenisk pójdzie na wysypisko. Jednak do akcji zwożenia odpadów trzeba będzie zatrudnić ludzi. I choć w polskiej kulturze donoszenie na innych jest źle widziane, w tym przypadku należy uprzejmie donosić na tych, którzy podrzucają nam śmieci pod nos.