Dla szkoleniowca siatkarek mieleckiej Stali Jacka Wiśniewskiego minione wakacje były szczególne. Choćby z tego względu, że po raz pierwszy od ponad pięciu lat wyjechał z najbliższymi na wakacyjny wypoczynek.
- Odkąd związałem się z siatkówką, a było to przed pięcioma laty, nigdy nie miałem czasu pojechać z żoną i dziećmi na wakacje. W tym roku się udało i jestem z tego bardzo zadowolony - mówi najprzystojniejszy trener w Lidze Siatkówki Kobiet.
Pan Jacek wraz z żona Małgorzatą, czteroletnią córeczką Darią oraz półtorarocznym synem Maćkiem, pojechali najpierw do Turawy koło Opola, a następnie z południa kraju, przemieścili się na północ, wypoczywając w nadmorskiej Łebie.
- W Turawie jest przepięknie, to bardzo malownicze miejsce, ale byliśmy tam w lipcu, kiedy upały były nie do zniesienia i to był spory mankament. Wraz z żoną nie należymy jednak do ludzi, którzy marudzą i cieszyliśmy się z tego, co mieliśmy. Na szczęście w planie był także wyjazd do Łeby. Przyznam szczerze, że nad Bałtykiem pogoda nas nie rozpieszczała, ale tam też nie narzekaliśmy, bowiem po tych upałach, które przeżyliśmy w Turawie, chłodne noce w Łebie były zbawieniem - opowiada mielczanin.
Szkoleniowiec siatkarek Stali nie wybiega jeszcze myślami do przyszłorocznych wakacji, ale wie, że z najbliższymi sobie osobami znów gdzieś pojedzie. Póki co, wraz ze swymi podopiecznymi przebywa na zgrupowaniu w podrzeszowskiej Kielanarowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?