Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wataha psów zagryzła sarnę! Wygłodniałe zwierzęta grasują koło Tarnobrzega (zdjęcia, video)

Marcin RADZIMOWSKI
Rozszarpana sarna a wokół niej ślady walki zwierzęcia o życie.
Rozszarpana sarna a wokół niej ślady walki zwierzęcia o życie. fot. Marcin Radzimowski
Rozszarpana sarna i kilka psów wyjadających jej wnętrzności. Tak makabryczny widok zauważyli w czwartek rano pracownicy firmy A.S.A Tarnobrzeg, porządkujący cmentarz komunalny w Tarnobrzegu - Sobowie. Powiadomiono policję i straż miejską, bo wygłodniałe bezpańskie zwierzęta mogą zaatakować ludzi!

Od rana grupa pracowników A.S.A. czyściła teren cmentarza zlokalizowanego przy lesie zwierzynieckim, mężczyźni palili suche gałęzie. W tym czasie tuż przy ogrodzeniu nekropolii rozgrywała się rzeź. Kilka psów rozszarpywało zabitą wcześniej sarnę.

NIE BAŁY SIĘ

- Psy wygryzały wnętrzności. W ogóle się nas nie bały, szczekały. Dopiero po chwili odgoniliśmy je od padliny - mówi jeden z mężczyzn. - Odeszły do lasu.

Nie ma wątpliwości, że młoda sarna została zagryziona nad ranem - godzinę, może dwie godziny wcześniej. Wokół rozszarpanego ciała zwierzęcia widać było ślady dramatycznej walki o życie. Sarna była na straconej pozycji, zagoniona w narożnik ogrodzenia z siatki i otoczona przez psy nie mogła uciec. Na śniegu widać wiele śladów racic i pełno krwi.

- Trzeba koniecznie ten problem rozwiązać. Przecież na cmentarz przychodzą ludzie, także z małymi dziećmi. Nie ma wątpliwości, że psy mogą być zdziczałe, skoro chodzą po lesie watahą - ocenia tarnobrzeski radny Stanisław Uziel, który powiadomił nas o zagryzionej sarnie. - Trzeba albo wyłapać te psy, albo dokonać odstrzału, zanim dojdzie do tragedii.

Na miejsce przyjechała policja i straż miejska. Policyjny technik zrobił dokumentację fotograficzną tego, co pozostawiły psy.

O znalezisku powiadomieni zostali policjanci i strażnicy miejscy.
(fot. fot. Marcin Radzimowski)

MOGĄ ZROBIĆ KRZYWDĘ

Przyjechał też Ryszard Madej, znany tarnobrzeski miłośnik przyrody.

- Psy to przyjazne człowiekowi zwierzęta, ale jeśli są zdziczałe i wygłodniałe, mogą zrobić człowiekowi krzywdę - mówi Madej. - A nie wiadomo, czy to jedyne zagryzione zwierzę, bo być może w lesie są też inne.

Trzymając się śladów pozostawionych przez psy, wyruszyliśmy samochodem leśną drogą przy cmentarzu. Udało nam się wytropić watahę. Sześć psów stało w odległości około 200 metrów w linii prostej od miejsca znalezienia padliny, zwierzęta powoli przemieszczały się w pobliże drogi (odległość około 300 metrów). W watasze dostrzegliśmy leciwego wilczura i pięć mniejszych psów, najprawdopodobniej mieszańców.

Od miejsca, gdzie psy zagryzły sarnę do najbliższych zabudowań osiedla Sobów jest około 700 metrów. Nie można wykluczyć, że psy przyszły właśnie stamtąd, choć możliwe też, że to zbieranina zwierząt porzuconych w lesie przez właścicieli.

Myśliwi mogą bez zezwolenia zastrzelenić psa, który przebywa w lesie w odległości większej niż 200 metrów od zabudowań i jeśli zwierzę takie wygląda na zdziczałe (bez obroży, kagańca).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie