Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włodzimierz Gąsior, trener PGE Stali Mielec: Usłyszałem od rodziny „na co ci to”

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Materiały prasowe PGE Stali Mielec
- Chciałbym, aby drużyna z optymizmem podchodziła do pracy i robiła wszystko z entuzjazmem. Oczywiście wiem, że jest ciężko, jesteśmy na ostatnim miejscu, ale też nie jest tragicznie – powiedział nam Włodzimierz Gąsior, trener PGE Stali Mielec.

Znudziło się panu życie emeryta?
Nawet nie, bo przyznam, że jest to wygodne życie. Z drugiej jednak strony zawsze ciągnie wilka do lasu, aczkolwiek nie przypuszczałem, że w tym momencie będę pracował w Stali Mielec w roli trenera. Raczej widziałem siebie w tym wieku, jako dyrektora czy koordynatora. Jak już wspomniałem, na emeryturze żyło mi się całkiem dobrze, ale nawet moja żona się śmiała, że lepiej funkcjonuję, jak cały czas jestem pod prądem (śmiech).

Minęły dwa lata odkąd ostatni raz pracował pan w zawodzie. Telefon nie dzwonił?
Może i ktoś się odzywał, ale ja wiele lat pracowałem w ten sposób, że cały tydzień musiałem spędzać poza domem i nie uśmiechało mi się to ponownie. Wyobrażałem sobie, że na koniec będę pracował tutaj na miejscu, ale pewnie nie, że w takiej roli. Zdaję sobie sprawę, że jestem kimś w rodzaju strażaka i w klubie pewnie się spodziewali, że nie odmówię. No i tak się stało.

Jakbym, powiedzmy dwa tygodnie temu, powiedział panu, że będzie trenerem PGE Stali Mielec, to co by pan sobie o mnie pomyślał?
Na pewno bym w to nie uwierzył. Sam o sobie bym pomyślał, że jestem ostatnim, który może przejąć rolę trenera Stali w tym momencie. Już przy pierwszej rozmowie usłyszałem, że jest potrzebny trener na siedem meczów, co w sumie mnie uspokoiło. Przychodzę w trudnym momencie. Między sezonami, czy nawet rundami można pewne kwestie sobie poukładać. Teraz nie ma na to czasu. To jednak nie pierwszy raz, kiedy podejmuję takie wyzwanie. Widocznie jestem stworzony do trudnych spraw (uśmiech).

Po poniedziałkowym zamieszaniu padło sporo gorzkich słów w stronę klubu, a i pan obrywał rykoszetem. Co pan odpowie tym wszystkim ludziom?
Szczerze mówiąc to i ja sobie wyobrażałem, że Leszek Ojrzyński będzie pracował do końca sezonu, bo wziął odpowiedzialność za drużynę. Działacze zadecydowali jednak inaczej. Jeśli chodzi o negatywne komentarze, to ja ich nie czytałem, ale moja rodzina już tak i na pewno to ich bolało. Usłyszałem „na co ci to”. Tak to już jest w naszym narodzie, że więcej jest takich negatywnych komentarzy, niż pozytywnych. Jak trzeba komuś dowalić, to jest sporo chętnych, a jak pochwalić, to już zdecydowanie mniej. Nie powiem, moja rodzina źle to przyjmowała. Jest też jednak druga strona medalu. Otrzymałem sporo sms-ów i telefonów ze wsparciem, co było bardzo miłe. Wiem, że nie brakuje ludzi mi przychylnych, za co im dziękuję. Po tych kilku dniach powiem jednak, że najbliższe mi osoby miały dużo racji…

Trener Maciej Skorża powiedział, że pracę w Lechu Poznań zaczął od rozmowy z Tymoteuszem Puchaczem. Z kim pan najpierw porozmawiał?
Nie ukrywam, że są w drużynie piłkarze, których znam od lat. Mam tu na myśli Krystiana Getingera, Maćka Domańskiego czy Kamila Kościelnego. To są wychowankowie i wiem, że tacy zawodnicy zawsze zostawią na boisku serducho. Nie powiem jednak, że pracę zacząłem od spotkania z kimś konkretnym. Rozmawiałem z całą drużyną, a także moim sztabem, w którym mam wiele znajomych twarzy.

Domyślam się, że śledził pan poczynania PGE Stali. Jakie ma pan wnioski?
Takie, że dzisiaj drużyna powinna być w innym miejscu. Patrząc na mecze w tym roku, mam tu na myśli spotkania wyjazdowe z Piastem Gliwice, Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków oraz domowe z Wisłą Płock, Cracovia czy Lechią Gdańsk, to tych punktów powinno być sporo więcej. Gdyby tak się stało, to, jestem przekonany, Leszek Ojrzyński wciąż by pracował, a my byśmy nie rozmawiali, a jak już, to o czymś innym.

Co, w tak krótkim czasie, będzie w stanie pan zmienić?
Przede wszystkim mentalność. Potrzebna jest wiara, że z każdym można walczyć i szukać punktów. Chciałbym, aby drużyna z optymizmem podchodziła do pracy i robiła wszystko z entuzjazmem. Oczywiście wiem, że jest ciężko, jesteśmy na ostatnim miejscu, ale też nie jest tragicznie. Mogę ingerować w system gry, dobór poszczególnych piłkarzy, ale właśnie sfera mentalna, moim zdaniem, jest w tym momencie najważniejsza. Nie brakowało przecież meczów, w których Stal miała bardzo dobre fragmenty, ale i nie brakowało tych słabszych. Trzeba sprawić, aby drużyna na odpowiednim poziomie grała przez pełne 90 minut. To w psychice tkwią największe rezerwy.

Miał pan okazję porozmawiać z trenerem Ojrzyńskim?
Z Leszkiem znamy się od dawna, kiedy jeszcze w różnych rolach pracowałem w Koronie Kielce. On wtedy przychodził tam w sumie jako mało znany trener. Mieliśmy okazję współpracować i zawsze go ceniłem, bo robił dobrą robotę. W takich sytuacjach, jak ta obecna, zawsze odpowiada trener. Taki już sobie wybraliśmy zawód. Byłem umówiony na rozmowę z nim, ale ze względu na wiele obowiązków jeszcze do niej nie doszło.

W meczu z Wartą Poznań drużyna wyglądała na apatyczną. Na treningach było to zauważalne?
Oczywiście, że tak. Właśnie dlatego muszę jak najszybciej dotrzeć do chłopaków, aby ich podnieść. Oni sobie zdają sprawę, że trochę zawalili, a mecz z Wartą to uwypuklił. Chcę to zmienić, a mecze pokażą, czy to się udało.

Już w niedzielę czeka was mecz z Zagłębiem Lubin. Czuje pan dreszczyk emocji?
Nie, dziwne prawda. Może jakbym był młodszy, to inaczej bym to wszystko odbierał. Teraz podchodzę do tego na chłodno. Uważam, że tej drużynie potrzebny jest spokój. Jakbym próbował działać obecnie krzykiem, to nie wiem, czy skutek nie byłby odwrotny od zamierzonego.

W miesiąc zagracie siedem spotkań. Każde pewnie będzie meczem o życie. Jest pan przygotowany na emocjonalny rollercoaster?
Przede wszystkim czekają nas mecze z drużynami topowymi. Nie będzie łatwych przeciwników. Wie pan, co zauważyłem w poprzednich meczach? Im rywal był mocniejszy, tym Stal grała lepiej. To jest budujące.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Włodzimierz Gąsior, trener PGE Stali Mielec: Usłyszałem od rodziny „na co ci to” - Nowiny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie