Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fibak: W Guadalajarze Iga Świątek będzie musiała trochę utemperować prędkość tych swoich zabójczych forhendów

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Iga Świątek jest już pewna występu w Masters, Hubert Hurkacz wciąż walczy.
Iga Świątek jest już pewna występu w Masters, Hubert Hurkacz wciąż walczy. fot. karolina misztal / polska press/dziennik baltycki
- W górach gra jest bardziej techniczna, finezyjna, bo w rozrzedzonym powietrzu piłki latają szybciej, a kort wydaje się krótszy i węższy - mówi Wojciech Fibak przed debiutem Igi Świątek w kończących sezon WTA Finals. Finalista Masters z 1976 roku ocenia również szanse Huberta Hurkacza na awans do ATP Finals. Wspomina także zmarłego w ubiegłym tygodniu Jacka Niedźwiedzkiego.

Frances Tiafoe oddał przysługę Hubertowi Hurkaczowi, pokonując w Wiedniu Jannicka Sinnera. Ale póki co nasz tenisista jest pierwszym rezerwowym w rywalizacji o start w ATP Finals (Masters).
To prawda, ale gdyby Włoch awansował do finału, miałby już 170 punktów przewagi w rankingu ATP Race nad Hubertem. A w przypadku zdobycia tytułu 370. Ma 60 i to jest do odrobienia w Paryżu [turniej ATP Masters 1000 wystartował w poniedziałek – red.]. Spójrzmy na drabinkę - Hubert zacznie w Bercy od meczu z Janem-Lennardem Struffem, albo Tommy’m Paulem. Potem może trafić na Andy’ego Murray’a lub Felixa Augera-Aliassime’a. W ćwierćfinale na Stefanosa Tsitsipasa. To są rywale w jego zasięgu jeśli zagra tak, jak wiosną w Miami.

Sinner też może zajść daleko.
Pytanie tylko, jak szybko pozbiera się po tej wpadce w Wiedniu. Trochę bez jego winy, bo grał dalej solidnie po tym, jak roztrwonił wysokie prowadzenie. To Tiafoe zrobił show, trochę nawet na granicy dobrych manier. Akurat Włoch jest dobrze wychowany i nawet nie patrzył w jego stronę, ale wielu innych tenisistów zwróciłoby mu uwagę. Albo poprosiło sędziego o interwencję. Te jego pozy, kładzenie się na korcie... Namawianie publiczności do dopingu. Trochę mi to przypomniało mój finał Masters z Manuelem Orantesem, w którym wydarzenia spoza kortu wpłynęły na końcowy wynik [punktem zwrotnym był wywiad, przeprowadzony podczas przerwy z aktorem Kirkiem Douglasem – red.]. Dla nas akurat dobrze się to ułożyło, że Amerykanin urządził cyrk, bo w efekcie tak sam siebie pobudził, że grał naprawdę fenomenalny tenis. Bardzo przy tym ciekawy technicznie, bo stosował naprawdę trudne zagrania. Za to Sinner ma świadomość, że prowadząc 6:3, 5:2 miał awans do Masters dosłownie na wyciągnięcie ręki. Zależało mu tym bardziej, że przecież w tym roku turniej odbędzie się w Turynie. Na pewno jest zawiedziony, losowanie też ma moim zdaniem trudniejsze od Huberta. Przynajmniej na początku, bo Carlos Alcaraz potrafi być groźny w hali, podobnie jak Piere-Hugues Herbert.

W tym roku oba turnieje Masters odbędą się w nowych miejscach. Kobiecy, z udziałem Igi Świątek, w Guadalajarze. Nie wszystkim podoba się ta lokalizacja ze względu na wysokość nad poziomem morza.
Rozmawia pan ze specjalistą od gry w górach. Gdyby wszystkie turnieje odbywały się na wysokości, to byłbym pewnie w pierwszej trójce na świecie. Wygrywałem i dochodziłem do finałów w Gstaad, Monterrey, Mexico City czy w Kitzbühel. W górach gra jest bardziej techniczna, finezyjna, bo w rozrzedzonym powietrzu piłki latają szybciej, a kort wydaje się krótszy i węższy. Tak w zasadzie jest, bo trzeba bardziej uważać, żeby nie wyrzucić w aut. W takich warunkach bardziej niż siła liczą się technika i taktyka, co mnie akurat odpowiadało.

Jak poradzi sobie Świątek?
Zobaczymy. Na pewno są to warunki wymarzone dla Ashleigh Barty i trochę dziwię się, że Australijka wycofała się z rywalizacji. Myślę, że to nie warunki były jej głównym problemem, choć jej otoczenie na nie narzekało. Dla Igi z kolei to jest olbrzymia szansa i trzeba się cieszyć, że tak szybko po Agnieszce Radwańskiej mamy kolejną Polkę w gronie uczestniczek Masters. Na pewno będzie jednak musiała trochę utemperować prędkość tych swoich zabójczych forhendów. Bardziej kontrolować swoje uderzenia. Z drugiej jednak strony Iga jest bardzo wszechstronną tenisistką, potrafi atakować, świetnie gra przy siatce, umie zagrać slajsa.

Kto może być jej najgroźniejszą rywalką?
W tych warunkach na pewno mogła być Ons Jabeur, gdyby się zakwalifikowała [jako ósma i ostatnia do Masters awansowała Anett Kontaveit - red]. Groźna może być też Paula Badosa. Raczej nie Aryna Sabalenka.

U kobiet pokoleniowa zmiana nadeszła szybko. Za to u mężczyzn… Mija właśnie 45 lat od chwili, gdy ostatni raz mieliśmy polskiego singlistę w turnieju Masters.
No trochę faktycznie zleciało, ale tenis jest sportem globalnym. Konkurencja jest olbrzymia i nawet dobry system szkolenia nie gwarantuje sukcesu. Spójrzmy na Szwedów, którzy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku mieli wielu wspaniałych graczy. Mocni byli jeszcze w 90., ale później słabli z każdym rokiem, a dziś nie mają ani jednego tenisisty w pierwszej setce rankingu ATP. Na krawędzi balansuje Mikael Ymer, reszta jest daleko. I to wszystko dzieje się w kraju z takimi tradycjami, z taką liczbą kortów i hal.

Podobnie jest również choćby w Anglii, gdzie najlepszym tenisistą przez wiele lat był szkolony w Hiszpanii Szkot [Andy Murray], a tegoroczny US Open wygrała dla nich Emma Raducanu – urodzona w Kanadzie córka Chinki i Rumuna.
To też dobry przykład na to, że w tenisie nie da się niczego zaprogramować. Musi pojawić się talent. Dlatego tym bardziej cieszmy się z tego co mamy, jest Iga, jest Hubert. Pamiętam, że po zakończeniu kariery czekałem 20 lat na Polaka w głównej drabince Wimbledonu. Dopiero w 2008 roku pojawił się Dawid Olejniczkak, po nim Łukasz Kubot z Michałem Przysiężnym, potem Jerzy Janowicz. Teraz mamy Huberta, Kamila Majchrzaka. U pań coraz śmielej przebija się Magda Linette.

Linette zakończyła niedawno współpracę z Dawidem Celtem. To dobra decyzja?
Trochę szkoda, bo ich współpraca przynosiła dobre efekty. Wiadomo było jednak, że to się prędzej czy później skończy, ze względu sytuację rodzinną Dawida. To zupełnie zrozumiałe, że Agnieszka Radwańska chce mieć trochę spokoju po latach życia na walizkach i na pewno nie chciałaby, żeby teraz jej mąż znikał z domu na tak długo.

Zakładając, że Hurkacz się zakwalifikuje – jakie może mieć szanse w Turynie?
Dla mnie będzie faworytem w ewentualnych meczach z Novakiem Djokoviciem, Andrijem Rublewen i Matteo Berrettinim. Nie wiadomo w ogóle co będzie z Djokoviciem, który ma za sobą bardzo trudne chwile w Tokio i w Nowym Jorku. Ciągle wisi również nad nim kwestia jego dziwnego stosunku do szczepień, na pewno będą go o to pytać na każdej konferencji prasowej. Na pewno to nadal olbrzymie nazwisko, ale po ostatnich porażkach rywale już się go nie boją tak, jak wcześniej. Jeśli wygra kilka meczów w Paryżu, to złapie rytm i w Turynie może być groźny, gdyby jednak wcześnie przegrał to kto wie, czy w ogóle nie wycofa się z Masters.

Kogo można umieścić w tej sytuacji w gronie faworytów?
Na pewno groźni mogą być Alexander Zverev i Tsitsipas. Zapewne również Daniił Miedwiediew, choć ostatnio mniej grał i trzeba poczekać, żeby ocenić w jakiej jest formie. Budujące jest, że z każdym z wymienionych Hubert potrafi już grać jak równy z równym.

Na koniec chciałbym zapytać o przykrą wiadomość z ubiegłego tygodnia. Chodzi mi o śmierć Jacka Niedźwiedzkiego.
Minęło kilka dni, a ja wciąż jestem w szoku. Poza rodziną i najbliższym otoczeniem nikt nie wiedział, że jest aż tak poważnie chory. Jacek był moim idolem, kiedy miałem 13-14 lat byłem w niego wpatrzony jak w obrazek. Między nami był niby tylko rok różnicy, ale Jacek szybciej dojrzewał, więc wyglądał na sporo starszego. W dodatku nie tylko świetnie grał, ale miał również znakomitą prezencję. Przystojny, dobrze zbudowany, zawsze opalony i świetnie ubrany. Do tego pięknie grał w tenisa, atakował, często chodził do siatki. Byłem nim oczarowany i chciałem grać tak, jak on. Trochę jednak potrwało, zanim byłem w stanie mu dorównać. Jacek był również dobrym kolegą, zawsze opiekował się mną podczas wyjazdów z reprezentacją. Zawsze mieszkaliśmy razem w pokoju, często graliśmy razem debla. Od kilku dni ciągle go wspominam – nasz wygrany wspólnie turniej ATP w Barcelonie, albo wyprawę na Etnę podczas turnieju w Palermo. Dziękował mi po zejściu, bo zmusiłem go żeby wziął ze sobą sweter, a na szczycie straszliwie wiało. Chciałbym go teraz uhonorować.

To znaczy?
Mam pomysł, żeby zorganizować w Sopocie, na kortach SKT, memoriał Jacka i jestem skłonny zaangażować się w to przedsięwzięcie finansowo. Chciałbym, żeby ludzie z całej Polski mogli przyjechać i godnie go pożegnać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie