Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciechowi Nieradce brakuje w obecnym zespole charakteru

/ARKA/
Wojciech Nieradka, były piłkarz "Stalówki”, boi się o utrzymanie stalowowolskiej drużyny w drugiej lidze.
Wojciech Nieradka, były piłkarz "Stalówki”, boi się o utrzymanie stalowowolskiej drużyny w drugiej lidze. Marcin Radzimowski
Boję się o ten zespół i biorę pod uwagę to, że może nastąpić w tym sezonie spadek - przyznaje Wojciech Nieradka. Były piłkarz "Stalówki", z którą grał w pierwszej lidze, mówi wprost, że w obecnej drużynie ze Stalowej Woli brakuje mu charakteru.

Nieradka jest kierownikiem stalowowolskiej drużyny, widzi jej mankamenty i potrafi je odważnie wyliczyć.

ONI SĄ ZA GRZECZNI

Piłkarze Stali zakończyli rundę jesienną dopiero na 15. miejscu w drugoligowej tabeli, czwartym od końca. Na obecną chwilę spadkowym, bo wszystko wskazuje na to, że z drugiej ligi wschodniej spadnie aż pięć zespołów, jeśli z pierwszej ligi do naszej grupy zdegradowane zostaną trzy drużyny.
- Jak patrzyłem na nasz zespół, to gdy było ciężko i nie szło, to nie widziałem, żeby jeden drugiemu pomagał, była cisza na tym boisku. Za grzeczni są ci nasi piłkarze - komentuje Wojciech Nieradka. - Drużynie brakuje niestety trochę charakteru, brakuje takiego sk…na, który by krzyknął, zmobilizował resztę. Chłopcy wychodzili na boisko i jak przez pierwsze 15-20 minut nic nie weszło albo dostali bramkę, to pojawiał się brak wiary w sukces. Drużynę poznaje się właśnie wtedy, gdy nie idzie, trzeba czasem siąść po meczu w szatni, kupić skrzynkę piwa, pogadać po męsku. A u nas po meczu każdy idzie w swoją stronę. Nie mówię, że chłopaki nie przeżywają niepowodzeń, bo przeżywają. Ale brakuje w zespole kogoś takiego jak kiedyś Mietek Ożóg, który potrafił ochrzanić, poderwać zespół.

TO JEST NIEZROZUMIAŁE

Dla Nieradki niezrozumiałe jest, że Stal w pierwszej części sezonu na swoim boisku wywalczyła zaledwie pięć punktów.

- A jak zespół wygrywa u siebie albo przegrywa, ale po walce, to jest wtedy zupełnie inna opinia o drużynie - komentuje. - Stal była zawsze znana ze swojego charakteru, tego, że na własnym stadionie grała ostro, a rywale wiedzieli czym to pachnie. A teraz przeciwnicy pytali: ile chcecie goli? Mówię to z przesadą, ale to musi się wiosną zmienić, gramy dziewięć spotkań u siebie. Nasi działacze zdecydowali, że zmobilizują zespół poprzez zamrożenie części wypłat i wypłacenie ich w razie utrzymania, ja mogę to zrozumieć, choć z drugiej strony rozumiem też dlaczego piłkarze się burzyli. Bo zarobki są w Stali jedne z najniższych w drugiej lidze i jeszcze to mogą mieć ścięte, a mają rodziny, muszą liczyć się z każdą złotówką. Oby te pieniądze jednak mieli wypłacone i utrzymali się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie