Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo trzech mężczyzn w Stalowej Woli. Oskarżony przed sądem: Ja zabiłem? Mnie tam nie było

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył w środę proces 66-letniego Zenona K. ze Stalowej Woli, oskarżonego o to, że wspólnie i w porozumieniu z 29-letnim Krzysztofem S. zamordował nożem trzech mężczyzn w wieku 40, 57 i 63 lat.

ZOBACZ TAKŻE:
Jelenia Góra: Morderca Ewy Pilarskiej skazany 24 lata po popełnieniu zbrodni

(Źródło:
gazetawroclawska.pl)

29-latek nie jest oskarżony, gdyż według biegłych psychiatrów jest niepoczytalny. Po otwarciu przewodu sądowego prokurator Jacek Węgrzynowicz z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu odczytał akt oskarżenia. Wyłania się z niego obraz krwawych zdarzeń, jakie miały miejsce w nocy z 15 na 16 listopada 2015 roku w bloku socjalnym przy ulicy Popiełuszki w Stalowej Woli. 16 listopada rano policja otrzymała informację o znalezieniu zwłok trzech mężczyzn - dwa ciała leżały w lokalu zajmowanym przez oskarżonego Zenona K., trzecie - w innym lokalu, a nieżyjącym był jego mieszkaniec.

To właśnie jego brat, który próbował mężczyznę wyciągnąć ze społecznego dna, w procesie występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Jak w śledztwie ustaliła prokuratura, każdy z mężczyzn zginął od ponad dwudziestu ciosów zadanych bagnetem z 17-centymetrowym ostrzem. Jak ustalono, ciosy zadawali zarówno 66-latek jak i jego 29-letni kolega (przekazywali sobie bagnet). Motywem były nieporozumienia wzmocnione wypitym alkoholem oraz pieniądze - jednej z ofiar zrabowano 5 złotych, 10 papierosów i inne nieustalone rzeczy.

- Nie wiem, po co tu jestem. Nie wiem o co mnie się oskarża, ja nic nie zrobiłem. Jestem niewinny. Mnie nawet tam nie było - przekonywał wczoraj sąd 66-letni Zenon K. Według oskarżenia w chwili dokonania zabójstwa miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność, dlatego sąd może (choć nie musi) zastosować wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary. Składając krótkie wyjaśnienia mówił o dwóch ofiarach, których ciała znaleziono w jego lokum.

- „Siwy” i „Łysy” mieszkali u mnie prawie dwa lata. Nigdy jakoś nie było problemów a ten się zjawił i od razu ich zamordował - przekonywał sąd 66-latek. Miał na myśli bezdomnego 29-latka, którego pod dach przygarnął kilka dni przed krwawymi zdarzeniami. - Tamtego dnia rano poszedłem na miasto szukać puszek. Gdy wróciłem, „Młody” siedział na kanapie. Obok na kanapie leżał zakrwawiony „Łysy”, na podłodze leżał „Siwy”. Nie dawali znaków życia - mówił oskarżony. - To on ich zabił. To nieprawda, że miałem z tym coś wspólnego. Jak twierdził w śledztwie 66-latek, wyszedł z mieszkania, żeby pochodzić po mieście. Wrócił po kilku godzinach, wieczorem. Wraz z 29-latkiem położyli się spać, w tym samym pokoju. Obok dwóch trupów. Rano 66-latek postanowił, ze trzeba wezwać policję. Poprzez znajomego skontaktował się telefonicznie z mundurowymi.

Utrzymuje, że nieprawdą jest to, co zeznał „Młody”, jakoby też dźgał bagnetem. O zabójstwie kolegi z innego piętra też nic nie wie. Przecież jego tam nawet nie było... 66-latkowi grozi kara od 8 do 15 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie. Sąd może jednak także nadzwyczajnie złagodzić karę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie