Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaiskrzyło między starostą a wójtem w sprawie słynnej kładki w Burdzach

Zdzisław Surowaniec
Nielegalna kładka na Łęgu jest od lat obiektem sporu za przyczyną Władysława Skrzypacza, który chce przechodzić przez rzekę tylko w tym miejscu.
Nielegalna kładka na Łęgu jest od lat obiektem sporu za przyczyną Władysława Skrzypacza, który chce przechodzić przez rzekę tylko w tym miejscu. Zdzisław Surowaniec
Starosta stalowowolski chciał cudu i doprowadzenia do wybudowania kładki na rzece Łęg w Przyszowie-Burdzach, w miejscu, gdzie nielegalnie kładkę zmontował Władysław Skrzypacz. Jednak wójt Bojanowa nie chce, aby starosta mieszał do tego, co dzieje się w jego gminie. Między panami zaiskrzyło.

Władysław Skrzypacz mieszka na terenie należącym do gminy Grębów w powiecie tarnobrzeskim, a kładkę na Łęgu wybudował na terenie gminy Bojanów w powiecie stalowowolskim. Kładka to klasyczny przykład samowoli budowlanej. Sklecona została zaraz po tym, jak wojsko rozebrało stary zmurszały most. To teren należący do poligonu wojskowego.

TYP HISTERYKA

Skrzypacz to typ histeryka, głośno domagającego się spełnienia jego żądań. A te żądania sprowadzają się do tego, że chce przechodzić suchą noga właśnie tam, gdzie był most i gdzie jest poligon. Pierwsza kładka, którą wybudował z pomocą okolicznych chłopów była tak kiepskiej jakości, że spłynęła z wiosenną wodą.

Druga jest już ciut lepsza, ale to konstrukcja zagrażająca życiu - stwierdził inspektor nadzoru budowlanego i nakazał ro-zebranie kładki. Skrzypacz, nawet przypiekany rozpalonym żelazem kładki nie rozbierze. Inspektorowi nie udało się znaleźć firmy, która za pieniądze rozebrałaby mostek.

KŁADKA NAD BRZEGIEM

Starosta Siembida postanowił być tym, który przetnie wę-zeł gordyjski, którego nie można od lat rozsupłać. Wystąpił do Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia o użyczenie na czas nieograniczony nieruchomości o powierzchni 100 m kw, przylegającej do drogi powiatowej. Chodzi o teren nad brzegiem Łęgu, przyczółek, gdzie miałaby stanąć wojskowa kładką, jaką starosta wypatrzył w demobilu.

I tu nadepnął na odcisk wójtowi Bojanowa Sławomirowi Serafinowi. Wójt uznał, że starosta miesza się w nie swoje sprawy i powywołuje na porozumienia, których nie było. - Żadnego porozumienia między mną i starostą nie było. Opowiada bajki, kiedy mówi, że było. Porozumiałem się z gminą Grębów i sami sobie poradzimy z budową kładki w innym miejscu, bez starosty - mówi wyraźnie poirytowany wójt Serafin.

Władze wojskowe już odpowiedziały w ubiegły piątek, że zgody na budowę mostu na poligonie na rzece Łęg nie dadzą. Teraz obie strony - wójt i starosta - zarzucają sobie mącenie wody.

Sławomir Serafin, wójt Bojanowa: - Jesteśmy niezależni od powiatu, a starosta chce narzucać nam pewne rzeczy. Jeśli starosta chce, niech stawia sobie most na terenie obejmującym poligon, ale za swoje pieniądze i niech bierze odpowiedzialność za to, co się stanie z ludźmi, którzy tam będą przechodzili. Ja na to nie pójdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie