Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaryzykował i postawił na borówkę amerykańską. Teraz przez urzędowe problemy może wszystko stracić

Grzegorz LIPIEC [email protected]
Dariusz Winiarski prowadzi w Tarnobrzegu plantację borówki amerykańskiej. Przedsiębiorca ma jednak problem, chciałby oddać gminie swoją działkę przy ulicy Sienkiewicza za 2,5 hektara, gdzie jest uprawa borówki. Samorząd odpowiada „nie”.
Dariusz Winiarski prowadzi w Tarnobrzegu plantację borówki amerykańskiej. Przedsiębiorca ma jednak problem, chciałby oddać gminie swoją działkę przy ulicy Sienkiewicza za 2,5 hektara, gdzie jest uprawa borówki. Samorząd odpowiada „nie”. Grzegorz Lipiec
Dariusz Winiarski z Tarnobrzega realizuje się, prowadząc uprawę borówki amerykańskiej. Napotyka jednak problem, który może zakończyć jego działalność

Przedsiębiorca chciałby oddać gminie swoją działkę przy ulicy Sienkiewicza, tuż przy wybudowanym wiadukcie, za 2,5 hektara, gdzie jest uprawa borówki amerykańskiej. Samorząd odpowiada "nie".

- Kiedy kilka lat temu postawiłem na uprawę borówki amerykańskiej wielu nie wierzyło w sukces. Własnoręcznie wyzbierałem kamienie z tego pola, sprawdzałem zakwaszenie gleby, wybudowałem studnię, a teraz przez urzędowe problemy może być mi to zabrane. Złożyliśmy z moim prawnikiem propozycję wymiany ziemi, ale napotykamy na opór - mówi Dariusz Winiarski.

HISTORIA

Dariusz Winiarski zakupił w 2000 roku działkę pod budowę domu przy ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu. - Tam chciałem postawić dom. Działka ma powierzchnię 15 arów. Wtedy też zostałem przez kolegę zachęcony do rozpoczęcia uprawy borówki amerykańskiej. Wydzierżawiłem od miasta 5 hektarów ziemi przy ulicy Zamkowej, na połowie uprawiana jest teraz borówka amerykańska. Umowa dzierżawy wygasa w 2013 roku - mówi Dariusz Winiarski.

Kłopoty zaczęły się w chwili rozpoczęcia budowy wiaduktu. - Osobiście chciałem szybko wybudować dom, ale w magistracie mówiono, abym chwilę poczekał. Zatem i tam posadzone zostały krzewy borówki amerykańskiej - wspomina przedsiębiorca. - Podczas budowy wiaduktu zniszczono 150 krzewów, inwestor, czyli firma Skanska nie zadbał o ich zabezpieczenie. Tak po prostu je wykopano i wykradziono. Poza tym działka została zdewastowana, odcięta od dróg dojazdowych. Wjazd od strony wiaduktu jest niemożliwy, powstał tam chodnik. Z drugiej strony powstał ponad metrowy nasyp ziemi. Musiałbym zasypać swoją działkę.

Prawnik, z którym pan Dariusz pojawił się w naszej redakcji przyznaje, że działka straciła na wartości, a uciążliwość wiaduktu, zmusza do wielu inwestycji, w tym choćby postawienia ekranów dźwiękoszczelnych.

PROPOZYCJA

Pan Dariusz przez lata dbał o 2,5 hektara ziemi przy ulicy Zamkowej na której uprawia borówkę amerykańską. - W planie zagospodarowania teren, gdzie uprawiane są owoce, nie ma przeznaczenia budowlanego. Sam chciałbym wciąż prowadzić plantację, bo borówka będzie w ciągu najbliższych kilku lat w szczytowym okresie owocowania. Pozostałe 2,5 hektara jest przeznaczone pod budownictwo - mówi przedsiębiorca.

Zgodnie z prawem adwokat oraz przedsiębiorca złożyli samorządowi propozycję. Zdewastowana działka przy ulicy Sienkiewicza zostałaby wymieniona na dzierżawione 2,5 hektara, gdzie teraz rośnie borówka amerykańska. Właścicielem działki budowlanej przy wiadukcie zostanie miasto. Podobnie stanie się z ziemią bliżej ulicy Zamkowej. Natomiast ziemia z plantacją borówki będzie należeć do Dariusza Winiarskiego. O wzajemnych spłatach pieniężnych zadecydują biegli.

Tarnobrzeski magistrat jednak negatywnie wypowiedział się w tej kwestii. Jak się dowiedzieliśmy samorząd sprawę uważa za zamkniętą, odszkodowanie za działkę przy ulicy Sienkiewicza zostało według urzędników wypłacone, a wymiana nie wchodzi w rachubę.

- Przecież to jest absurd. Postępowanie w sprawie odszkodowania trwa. Nawet ostatnio Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie zwrócił się do Urzędu Miasta w Tarnobrzegu z prośbą o dostarczenie kolejnych dokumentów. Nie dostałem żadnych pieniędzy za szkody na działce przy ulicy Sienkiewicza - odpowiada Dariusz Winiarski.

Prawnik zauważa, że w tym przypadku urzędnicy prawdopodobnie nie widzieli "na żywo" działki przy ulicy Sienkiewicza, ani tej przy ulicy Zamkowej.

CO MAM ZROBIĆ Z KRZEWAMI?

Udaliśmy się na obie działki. I rzeczywiście na tą przy wiadukcie nie można wjechać. - Jak się na to patrzy, to aż serce się kraja - mówi bohater naszego tekstu.

Za to przy ulicy Zamkowej, na części dzierżawionej ziemi, otoczona drzewami jest uprawa borówki amerykańskiej. - Proszę zobaczyć, kilkanaście metrów dalej jest śmietnisko w lesie, bo nikt nie dba o porządek, a tutaj działka doprowadzona do ładu - mówi przedsiębiorca. - Do miejskiej kasy płacę za dzierżawę całej ziemi, nie tylko fragmentu, na którym uprawiam borówkę amerykańską.

Przy zbiorze owoców pracuje w sezonie nawet kilkanaście osób. - Praca jest ciężka, ale staram się, jak mogę, aby osoby zbierające owoce czuły się dobrze. Borówki sprzedawane są na targu, ale też mam sporo zamówień, nawet z Niemiec oraz Węgier.

Dariusz Winiarski z niepokojem spogląda w przyszłość. - Koniec dzierżawy to wyrok dla plantacji, która teraz jest w szczytowym okresie owocowania. To koniec mojej działalności, bo stracę klientów i trafię "na garnuszek" urzędu pracy. Bez możliwości dorabiania pozostanie grupa kilkunastu osób. Działka przy ulicy Sienkiewicza, z którą wiązałem spore nadzieje, wymaga gruntownych zmian - przyznaje.
Redakcja zwróciła się do Kancelarii Prezydenta Miasta Tarnobrzega, aby urzędnicy dokładniej przyjrzeli się sprawie pana Dariusza. Bo czy tak ma wyglądać pomoc osobom prowadzącym działalność gospodarczą? Do sprawy na pewno będziemy wracać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie