Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Nęcek: zdobyć tytuł jest trudno, obronić jeszcze trudniej, a robić to przez tyle lat to jest szacunek dla zawodniczek (ROZMOWA)

Damian Wiśniewski
Marcin Radzimowski
W czwartek tenisistki stołowe KTS Enea Siarki Tarnobrzeg po raz 28. w historii zostały mistrzyniami Polski. Ich trener, Zbigniew Nęcek, opowiedział nam między innymi o trudnościach związanych z byciem najlepszym zespołem przez niemal trzy dekady.

Jak wrażenia po obronieniu kolejnego tytułu mistrza Polski?

Sprawia nam to ogromną radość. Ja to często podkreślam. O naszych odczuciach najlepiej świadczy reakcja całej ławki ze mną włącznie po zdobyciu ostatniej piłki przez Kingę Stefańską. Jesteśmy ludźmi sportu i to dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Zdajemy sobie sprawę z tego, że przy takiej dominacji wielu kibicom i obserwatorom wydaje się, że to takie proste. Jednak naprawdę drużyna z Lidzbarka miała swoją siłę, a w rewanżu nie było jeszcze Darii Trigolos, numeru dwa na Białorusi. Więc ja to odbieram w kategorii sukcesu i radości.

W play off nasz bilans jest konkretny. Dwa razy po 3:0 w półfinale, dwa razy po 3:0 w finale. We właściwym momencie byliśmy bardzo dobrze nastawieni i przygotowani. Wykonaliśmy bardzo solidnie naszą pracę, a potem radowaliśmy się ze zdobycia kolejnego tytułu. Cieszymy się, że spotykamy się z wyrazami uznania kibiców z całej Polski i Europy, przychodzą do mnie różne wiadomości z gratulacjami. Nasz sukces został również zauważony przez europejską federację tenisa stołowego, ETTU.

Panie trenerze, ale trudniejsze były chyba te mecze z Polmlekiem w sezonie zasadniczym, prawda? Nawet ten wygrany w Lidzbarku 3:0. Dwa pojedynki były wówczas pięciosetowe. W Tarnobrzegu Ma Wenting ograła zarówno Li Qian jak i Han Ying

Tak, ale w rozgrywce finałowej graliśmy nieco innym składem. W Tarnobrzegu wówczas nie zagrała Eliza Samara, tylko Kinga Stefańska. W Lidzbarku z kolei wystąpiły Li Qian, Wiktorija Pawłowicz i również Kinga Stefańska. Dopiero w pierwszym finałowym meczu wyszliśmy w optymalnym zestawieniu.

Ten ostatni mecz w Lidzbarku zadecydował o mistrzostwie i otworzył nam drogę do złotego medalu. W rundzie zasadniczej chcieliśmy wygrać i wygraliśmy, ale najsilniejszy skład został wystawiony na pierwsze starcie finałowe.

Ja to zawsze podkreślam - zdobyć tytuł jest trudno, obronić jeszcze trudniej, a robić to prze tyle lat to jest szacunek mój trenerski dla zawodniczek. Potrafią sprostać tej presji.

Kinga Stefańska jest z panem najdłużej i ma najwięcej tych tytułów.

Zdecydowanie. To jest jej 23. sezon i 22. drugi tytuł mistrzowski.

Uciekł wam tylko jeden tytuł, w 2007 roku.

Tak, ale wtedy wydarzyło się to bardziej z powodu kłopotów kadrowych niż z drużyną z Nadarzyna. Cóż, musieliśmy przełknąć tę sytuację. Wówczas przed meczami finałowymi byliśmy zdecydowanymi faworytami, jednak delikatnie mówiąc drużyna nam się rozleciała po udziale dwóch moich zawodniczek w mistrzostwach świata.

To się stało, ale wyciągnęliśmy wnioski. Nawet podczas tego rewanżowego meczu mógł pan zaobserwować, że na ławce siedziało łącznie sześć zawodniczek. Jeżeli stawia się konkretne cele, a takim było obronienie tytułu mistrza Polski i jak najlepsze zaprezentowanie się w Lidze Mistrzyń, to musimy mieć szeroką kadrę i możliwości manewru.

W tym roku musieliśmy zmierzyć się z ciężką kontuzją Li Qian, która wyłączyła ją z gry na trzy miesiące. Mieliśmy swoje sprawy przeziębienia, ale przeszliśmy przez te trudne momenty właśnie dzięki tej strategii posiadania szerokiej kadry. Nie ograniczamy się do trzech zawodniczek, bo problemy zdrowotne w sporcie się zdarzają. I wybroniliśmy się w trudnych dla drużyny momentach.

Teraz w najbliższych dniach czekają pana zawodniczki właśnie indywidualne mistrzostwa świata.

Tak, do Węgier pojadą Li Qian, Elizabeta Samara, ja, jako trener reprezentacji Polski i Kinga Stefańska również jako członek sztabu szkoleniowego. Han Ying nie będzie reprezentowała Niemiec z tego powodu, że aby móc to robić na mistrzostwach świata, musi upłynąć minimum dziesięć lat od momentu otrzymania paszportu danego kraju. Może reprezentować Niemcy na mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich, ale na tym turnieju są inne przepisy.

Pozostałe zawodniczki będą się już przygotowywać do finału Ligi Mistrzyń?

Han Ying doskonale wie jak ma się przygotowywać do tych zawodów i będzie to robiła w Niemczech. W rewanżu z Polmlekiem grała z tejpem, co wynika z przeciążenia po turnieju World Tour w Katarze. To się nawet dobrze składa dla naszych planów klubowych, że będzie miała teraz czas na wyleczenie tych przeciążeniowych problemów i potem być w pełni gotową na rywalizację z Dr. Casl Zagrzeb.

Gu Ruochen na tę rywalizację finałową zostanie powołana?

Bardzo bym chciał, ale na dzień dzisiejszy to nie jest pewne. Ona bardzo chce zagrać, ale zobaczymy jeszcze, czy będzie to możliwe. Za jakiś czas będę mógł odpowiedzieć na to pytanie, teraz czynimy starania, żeby było to możliwe.

Na mistrzostwach świata jej nie będzie?

Nie, ale ona jest jedną z lepszych chińskich zawodniczek i czasami ma swoje zobowiązania w ojczyźnie i w ośrodku gdzie funkcjonuje. To jest bardziej złożony temat, w tej chwili nie mamy jeszcze gwarancji czy będzie grała, czy nie.

Rozmawiał Damian Wiśniewski

Tenisistki KTS Enea Siarka Tarnobrzeg mistrzyniami Polski

POLECAMY RÓWNIEŻ:



Laureaci Plebiscytu 2018 i ich kobiety - żony, narzeczone, dziewczyny





Świętokrzyskie zawodniczki jak modelki [AKTUALIZACJA]






Najprzystojniejsi sportowcy w świętokrzyskich klubach. Zdjęcia z prywatnych sesji!





Księża z diecezji kieleckiej mistrzami Polski w piłce nożnej! [ZDJĘCIA]



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie