Dwanaście pracownic szkolnych kuchni zjawiło się wczoraj u prezydenta Stalowej Woli. Protestują przeciwko planom likwidacji przygotowywania obiadów w szkołach. Obawiają się utraty pracy po wprowadzeniu cateringu czyli dożywiania dzieci przez jedną kuchnię, która dostarczy obiady z zewnątrz.
- Myślałem, że przychodzicie do mnie z jakąś propozycją - powitał ich prezydent Andrzej Szlęzak. Panie nie miały propozycji, tylko krytykowały catering, który, ich zdaniem, nie zapewni dzieciom dobrego wyżywienia.
Miasto dopłaca do wyżywienia dzieci w szkołach. Ponosi także koszty remontu kuchni, a nie wszystkie są jeszcze dostosowane do unijnych norm. Przy zmianie sposobu dożywiania może na tym zaoszczędzić kilkaset tysięcy złotych rocznie - wynika z szacunkowych wyliczeń. - Jeżeli nie będziemy oszczędzać, to przejemy pieniądze, których nam brakuje - tłumaczył prezydent.
Ze szkolnych obiadów korzysta w Stalowej Woli około 1200 dzieci. - W stołówkach zlikwidowaliśmy etaty kierowników, oszczędzamy co tylko się da, praca jest na akord, zarabiamy niewielkie pieniądze - broniła stołówek jedna z kobiet.
- To są za małe oszczędności - ocenił prezydent. Ostrzegł, że w najbliższych miesiącach koszty wyżywienia mogą jeszcze wzrosnąć na skutek galopujących cen tego wszystkiego, co służy do przygotowywania posiłków. - Wtedy rodzice mogą rezygnować z dożywiania dzieci, co jeszcze mocniej wpłynie na podwyższenie kosztów funkcjonowania kuchni - szacuje prezydent. Ponadto MOPS otrzyma z państwowej kasy mniejsze normatywy na dożywianie, a w szkołach maleje liczba dzieci.
Prezydent dał kobietom przykład Mielca, gdzie pracownice likwidowanych w gimnazjach stołówek podjęły działalność gospodarczą i świetnie sobie radzą z wyżywieniem innych. - Nawet samochody sobie kupiły - ta uwaga wywołała już tylko śmiech kobiet, co świadczyło, że nie wierzą w zbijaniu interesu na gotowaniu. Skrytykowały jedzenie cateringowe, że niesmaczne.
- Ogłosimy przetarg na dożywianie i jednym z warunków do spełnienia będzie to, aby posiłki były tańsze, ale pełnowartościowe - stwierdził prezydent.
Nie wszystkie deficytowe
W Stalowej Woli jest dwanaście kuchni w szkołach. Jak się okazuje, nie wszystkie stołówki są deficytowe. W samorządowym Zespole Szkół przy ul. Wojska Polskiego miasto nie dopłaca do wyżywienia. - Wiele zależy od dyrektora, który może mieć dobre pomysły na prowadzenie placówki - ocenił prezydent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?