Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła Anna Rzeszut z Baranowa Sandomierskiego, założycielka Zespołu Obrzędowego „Lasowiaczki”

Marcin Radzimowski
archiwum
W wieku 80 lat w niedzielę rano zmarła Anna Rzeszut z Baranowa Sandomierskiego, założycielka Zespołu Obrzędowego „Lasowiaczki”, kultywatorka tradycji lasowiackiej, człowiek - orkiestra i dusza towarzystwa. To dzięki niej tysiące osób dowiedziały się, jak przed laty żyli mieszkańcy naszego regionu.

- Nikt już nie pielęgnuje takich zwyczajów jak my. Nasze stroje też są niepowtarzalne, nie jesteśmy ubrani w srebro i złoto, wyglądamy jak żebraki. Tak wyglądali Lasowiacy - wspominała Anna Rzeszut, nazywana przez wielu królową Lasowiaczek.

Grupa folklorystyczna stworzona w 1976 roku przez Annę Rzeszut przypominała o lasowiackich obrzędach związanych z Wigilią Bożego Narodzenia, świętem Trzech Króli, Wielkanocą, Zielonymi Świątkami oraz innymi świętami. „Lasowiaczki” zdobywały wiele nagród na ogólnopolskich konkursach, jak choćby na „Sabałowych Bajaniach”.

Anna Rzeszut nie uznawała „nowoczesności w kulturze”. Od dekad sama wykonywała wianki dożynkowe, kwiaty z bibuły, palmy wielkanocne, lasowiackie serca z bibuły, hafty i pieczywo. Jej haftowane obrusy i serwety otrzymało wiele znanych osobistości, między innymi papież Jan Paweł II.

Dla wszystkich była niezwykle serdeczną i ciepłą osobą. Nie pozwalała, żeby do niej zwracać się per pani. - Babka Hanka jestem a nie żadna pani - złościła się za każdym razem. Sama też skracała dystans, do nowo poznanych osób od razu zwracając się po imieniu. I nie miało znaczenia, czy to ktoś „zwykły”, czy może prezydent.

Wspominała zresztą, jak w 2010 roku na ogólnopolskich dożynkach na Jasnej Górze spotkała się z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
– Powiedziałam mu, że ja do wszystkich mówię na „ty”, więc wyjątku dla prezydenta też robiła nie będę - wspominała z uśmiechem. - Dodałam, że dam mu popalić, jeśli będzie kiepsko sprawował swój urząd.

Swego czasu dostało się też od babci Hanki Donaldowi Tuskowi, na wspomnianych „Sabałowych Bajaniach”. To było w 2005 roku, kiedy Tusk był kandydatem w wyborach prezydenckich. Przyszły premier w ramach zabawy był pasowany na zbójnika i miał za zadanie „polecieć na miotle”. - Tak go pchnęłam, że aż biedny upadł - wspominała, mając nawet wyrzuty sumienia.

Anna Rzeszut była duszą towarzystwa. Pod swoim dachem, w domu niedaleko zamku w Baranowie Sandomierskim, gościła wiele znanych osób, między innymi aktorów nocujących w zamku w Baranowie Sandomierskim. Przyjeżdżali na występy w ramach Barbórkowej Dramy Teatralnej w Tarnobrzegu. U babci Hanki bywali Jan Kociniak, Jan Kobuszewski, Aleksandra Śląska czy Jerzy Kryszak.

Anna Rzeszut przez wiele lat uczyła nas zwyczajów lasowiackich, a sama w tej kulturze była zakochana. Unikała też lekarzy, wierząc w lecznicze właściwości ziół. Wiedziała, na co pomaga mięta, na co liście pokrzywy a na co dziurawiec i kłącza tataraku. Nie wspominając już o zdrowotnych właściwościach malinowej naleweczki, która w zimowy wieczór rozgrzewa jak nic innego. Z uśmiechem wspominała, że u lekarza ostatni raz była, gdy rodziła syna.

Odeszła niezastąpiona skarbnica wiedzy lasowiackiej, bez której zespół „Lasowiaczki” nie będzie już taki sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie