- W ogniskach zapominamy o tym, co dzieje się w naszych domach, a tam często jest smutek, bezrobocie i bieda - to urywek dramatycznego listu, jaki napisały dzieci uczęszczające na zajęcia do tarnobrzeskich ognisk środowiskowych, działających przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Podopieczni apelują o pomoc w ratowaniu zagrożonych placówek, które z braku pieniędzy mogą zostać zamknięte.
Przypomnijmy, w Tarnobrzegu działają trzy ogniska. Z dniem pierwszego stycznia wojewoda podkarpacki zrzucił obowiązek ich finansowania na tarnobrzeski samorząd. Z budżetu wojewody na utrzymanie ognisk przekazywano 400 tys. zł. rocznie. Władze Tarnobrzega twierdzą, że dotacja w takiej wysokości będzie niemożliwa.
Wychowawcy w poszukiwaniu pieniędzy na utrzymanie ognisk pukają, gdzie tylko jest to możliwe. Z pomocą swoim wychowawcom przyszły dzieci, które napisały list. Piszą w nim o kąciku komputerowym, Internecie, ciekawych zajęciach i co najważniejsze spokoju, którego często brakuje w rodzinnym domu.
- Naszym "Aniołem Stróżem" jest pani Lidia Harnik - czytamy w liście. - Pani Lidia dba o to, żebyśmy dobrze się uczyli w ogniskach. Pomaga w zdobywaniu najpotrzebniejszych rzeczy, np. wyprawek szkolnych, żywności i odzieży. Odwiedza nas często i dba o nas, jak najlepsza matka.
List otrzymał m.in. Jan Dziubiński, prezydent Tarnobrzega oraz pracownicy zarządu oddziału regionalnego TPD w Rzeszowie. - Mamy nadzieję, że po przeczytaniu tych kilku ciepłych słów osoby, które decydują o przyznaniu pieniędzy na naszą działalność zmienią zdanie, zwiększą dotację i pozwolą nam dalej działać - mówi jeden z wychowawców. - My jakoś odnajdziemy się w tej trudnej rzeczywistości, ale co będzie z dziećmi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?