Od 2004 r. do dziś kontrolerzy wystawili gapowiczom 44 tys. 368 mandatów. Ci, którzy nie zapłacą, nie mogą spać spokojnie.
- Wykorzystaliśmy już wszystkie możliwości prawne ściągania zaległych należności od gapowiczów - mówi Roman Maksymiak, szef Miejskiego Zakładu Komunikacji - Korzystamy z pomocy sądów, Krajowego Rejestru Dłużników, a współpraca z firmą windykacyjną podniosła wskaźnik do bardzo przyzwoitego poziomu.
W tym roku MZK ściągnęło już 39,05 proc. długów.
- Niektórzy gorzowianie są zdolni do wszystkiego, byle tylko nie zapłacić nam za przejazd. Czasem nawet ryzykują życiem - mówi Marek Świst z działu zarządzania ruchem. Jako przykład podaje chłopaka, który przed kontrolą uciekał przez okno i omal nie wpadł pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Zdarzają się też wyłamane w autobusie drzwi i pobicia kontrolerów, często kończące się poważnymi obrażeniami. Tzw. wskaźnik gapowiczów nie jest w naszym mieście wysoki, bo wynosi niecałe 3 proc. - Nie jest to powód, by spocząć na laurach, bo będziemy dążyć do tego, by wszyscy kupowali bilety - zapewnia M. Świst.
Także pasażerom autobusów i tramwajów zależy na tym, by nie jeździli z nimi naciągacze. - Niech ścigają gapowiczów jak się tylko da, jak chcą jeździć niech płacą - powiedziała nam Anna Wieczorek, pasażerka linii 112.
Współpracę z gorzowskim MZK chwali sobie Wojciech Sypniewski z wrocławskiej firmy obsługującej przedsiębiorstwo. - Dostajemy bardzo rzetelne dane, które ułatwiają nam kontakt z gapowiczami i tym samym odzyskanie długu - zapewnia kierownik działu windykacji. - Nasze zadanie polega na tym, by uświadomić klientowi, że prędzej czy później będzie musiał zapłacić. Zwykle całą kwotę udaje się odzyskać po trzech miesiącach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
