Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu zaginionego kota

Barbara Matoga
Przerażony obcym otoczeniem kot często ukrywa się w ciasnych zakamarkach
Przerażony obcym otoczeniem kot często ukrywa się w ciasnych zakamarkach 123rf
Porady. Kilka tygodni temu pisaliśmy o tym, jak zapobiegać zaginięciu psów i w jaki sposób ich szukać. Dziś będzie o zagubionych kotach, bo i one - zbyt często, niestety - wychodzą z domu i nie potrafią lub nie mogą do niego wrócić.

Podstawowe zasady poszukiwania zaginionego kota są podobne do tych, które obowiązują w przypadku psa. Przede wszystkim - trzeba go szukać, w bliższej i dalszej okolicy, rozwieszając ogłoszenia ze zdjęciem pupila i numerem telefonu, pod którym osoba, która go zauważy, może się skontaktować z jego opiekunem, a także informacje o ewentualnej nagrodzie. Takie ogłoszenia warto umieścić także - za zgodą personelu - w pobliskich sklepach i lecznicach weterynaryjnych. Warto o zagubionego kota rozpytywać wśród dzieci oraz miejscowych miłośników piwa, wypijanego pod chmurką - oni z reguły mają sporo czasu na obserwowanie otoczenia i często widzą to, co umyka innym ludziom. Koniecznie trzeba też odwiedzić miejscowe schronisko dla bezdomnych zwierząt, bo zdarza się, że znalezionego kota ktoś odwiezie właśnie tam. Można też w schronisku zostawić wiadomość - również ze zdjęciem - o naszej zgubie i poprosić o kontakt, jeśli w azylu pojawi się taki kot.

Na tym jednak podobieństwa w metodach poszukiwania kota i psa się kończą. Zagubionego psa łatwiej dostrzec - jest (przeważnie) większy od kota, poza tym, próbując odnaleźć drogę do domu, kręci się wśród ludzi, często wręcz ich zaczepia, prosząc o pomoc. Kot natomiast w ciągu dnia ukrywa się, czasem w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach, jest przerażony, nie reaguje na nawoływanie. Bury Czortek, który wypadł z okna, dwie doby przesiedział pod samochodem, stojącym na podwórku przed jego domem. W nocy jego zrozpaczona opiekunka usłyszała cichutkie miauczenie, ale żeby zabrać uciekiniera do domu, musiała wczołgać się pod samochód, bo przerażony kot bał się opuścić swoje schronienie. O tym, że nie ruszał się z tego miejsca przez wiele godzin świadczył fakt, iż natychmiast po powrocie pobiegł do kuwety - widać było, że na zewnątrz bał się nawet załatwić.

Tego typu zachowanie jest charakterystyczne dla kotów nie wychodzących, które nie znają okolicy i wpadają w panikę w obcym otoczeniu. Ale właśnie takie koty - jeśli po ucieczce z domu nie spotka je od razu nieszczęście - łatwiej jest odnaleźć, niż te wychodzące swobodnie na zewnątrz. Domowy pupil, który wymknął się z domu lub wypadł z okna, z reguły szuka kryjówki w najbliższej okolicy i tam właśnie należy go szukać. Należy zacząć od przeszukania wszystkich potencjalnych miejsc schronienia w pobliżu - klatek schodowych, piwnic i piwnicznych okienek, krzaków, wnęk pod balkonami. Nie zaszkodzi też zajrzeć pod zaparkowane samochody, a nawet do wnętrza rynien. I nie należy się sugerować tym, że jakiś otwór wydaje się za mały - przerażony kot zmieści w każdej dziurze. Koniecznie trzeba też skontaktować się z okolicznymi karmicielami bezdomnych kotów. Znają oni swoich podopiecznych i wiedzą, kiedy w dokarmianym stadku pojawia się nowy stołownik.

Poszukiwania najlepiej prowadzić nocą lub nad ranem, kiedy jest cicho, nie ma ludzi i psów, nie jeżdżą samochody. Dobrze jest mieć przy sobie latarkę - światło odbija się w kocich oczach. Jeśli kot je suchą karmę, warto zabrać ze sobą puszkę z pokarmem i zachęcająco nią grzechotać, z nadzieją, że wygłodzone zwierzę zareaguje na znajomy dźwięk. Jeżeli zaś w domu jest jeszcze jeden kot, można wyjść z nim na spacer - oczywiście w dobrze zapiętych szelkach i na smyczy lub w transporterku - bo jest szansa, że będzie szukał i znajdzie przyjaciela lub przywoła go miauczeniem. W ten sposób odnalazła się pewna kotka, która wyskoczyła z balkonu. Jej kumpel w pięć minut namierzył przerażoną kupkę futerka skuloną w piwnicznym okienku, gdzie przesiedziała prawie dwie doby!

Zdarza się, że już „namierzony” uciekinier nie daje się złapać i ucieka przed swoim opiekunem. Nie znaczy to, że nagle zdziczał, lecz po prostu tak bardzo się boi. Zachętą do podejścia może w tym przypadku być mocno pachnące jedzenie (np. tuńczyk lub wędzona ryba); można też spróbować skropić okolicę walerianą, której zapachowi niewiele kotów potrafi się oprzeć. W ostateczności przerażonego kota można łapać do specjalnej klatki-łapki, którą posiadają organizacje prozwierzęce i schronisko.

Kiedy jednak zaginie kot wychodzący, który zwykle wracał do domu, szanse na jego odnalezienie są znacznie mniejsze. W przypadku kota nie kastrowanego istnieje jeszcze możliwość, że w poszukiwaniu partnerki udał się na dłuższą wyprawę i po kilku dniach wróci. Przeważnie jednak zniknięcie takiego kota oznacza, że spotkało go coś złego - agresywny pies, zły człowiek, rozpędzony samochód. Zawsze jest jednak - niewielka - możliwość, że został zamknięty w jakimś pomieszczeniu lub przygarnął go ktoś, kto uznał go za kota bezdomnego. W przypadku zwierzaków rasowych lub w typie rasy w grę wchodzi jeszcze kradzież…

O tym, że poszukiwania należy kontynuować, choćby wydawało się, że sprawa jest beznadziejna, świadczą przypadki kotów, które odnaleziono po wielu miesiącach, często w miejscach bardzo odległych od domu. Najlepiej jednak zapobiegać zaginięciu zwierzaka. W domach kotów nie wychodzących okna i balkony powinny być zabezpieczone siatką, a domownicy i goście - uczuleni na próby ucieczki przy otwieraniu drzwi wejściowych. Dalekim wyprawom kotów, wypuszczanych na zewnątrz bez kontroli, zapobiega kastracja, a ich odnalezienie może ułatwić obroża (bezpieczna, a więc rozpinająca się po zaczepieniu, np. o gałąź) z adresem i numerem telefonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski