Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"23 godziny za kratkami bez jedzenia i picia". Do "Echa" zgłosił się człowiek, który opowiada dziwną historię

/pok/
Policja: może złożyć skargę.

Mieszkaniec gminy Kowala, który sylwestrową noc spędził w policyjnej "wytrzeźwiałce" twierdzi, że w czasie 23 godzin pobytu tam nie dano mu jedzenia i picia, odmawiano załatwienia się w cywilizowanych warunkach, a całe traktowanie go nazywa skandalicznym. Tymczasem policja odpiera zarzuty i zapowiada skierowanie do sądu dwóch wniosków o ukaranie mężczyzny.

Grzegorz Ch. bawił się w sylwestrowy wieczór wraz z żoną i dziećmi na przyjęciu u znajomych w miejscowości Ludwinów. Po godzinie 23 wyszedł do domu mieszkającego około 100 metrów dalej kolegi. Po drodze zatrzymał się, by wysikać się. Jak twierdzi, było to w miejscu, gdzie nie stały żadne zabudowania i nikogo swych zachowaniem nie obrażał . W tym momencie nadjechał policyjny samochód.

- Byłem pod wpływem alkoholu, ale na pewno nie byłem pijany - utrzymuje - Policjanci chcieli mnie wylegitymować, ale ja sądząc, że nie mam przy sobie dowodu, nie podałem im go. Zostałem zatrzymany. Świadkami tego byli koledzy oraz żona.

Zawieziono mnie do Radomia do policyjnej "wytrzeźwiałki". Tam dopiero odnalazłem w ubraniu dowód.
Według Grzegorza Ch. badanie wykazało, że miał on około promila alkoholu w organizmie. Potem zamknięto w trzyosobowym pomieszczeniu.

- Wypuszczono mnie dopiero po 23 godzinach - mówi. - Przez ten cały czas nie zmrużyłem oka nawet przez chwilę. Nie dostałem nic do jedzenia i nawet kropli picia, odmawiano mi też wyjść do toalety, choć leczę się z powodu nadpobudliwego pęcherza. Potrzebę musiałem załatwiać w celi do jakiejś puszki. Gdy próbowałem się skarżyć, słyszałem, że to nie jest Ciechocinek ani Busko…

Grzegorz Ch. narzeka też, że żona przez kilka godzin nie mogła na policji otrzymać informacji, co się z nim dzieje. Wychodząc z izby został obciążony za pobyt w niej kwotą 140 złotych.

- Nie było potrzeby zabierania mnie na izbę, a traktowanie mnie tam było skandaliczne. Zamierzam złożyć zażalenie na doprowadzenie i umieszczenie mnie w izbie - zapowiada.

Według Rafał Jeżaka, z zespołu do spraw komunikacji społecznej radomskiej policji przebieg zdarzenia był odmienny od tego, jaki przedstawia Grzegorz Ch.

- Mężczyzna został zatrzymany 31 grudnia po godzinie 23, gdy załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne na środku ulicy w Kowali. Nie chciał podać swoich danych personalnych ani tego, gdzie mieszka. Był pod wpływem alkoholu. Chwiał się na mrozie. Gdyby zachowywał się normalnie i podał dane osobowe, zostałby odwieziony do domu. W trosce o jego bezpieczeństwo, aby nie stał się ofiarą przestępstwa, nie zamarzł, czy też nie został potrącony przez samochód został przewieziony do Policyjnych Pomieszczeń dla Osób Zatrzymanych.

Zdaniem Rafała Jeżaka policjanci z posterunku w Kowali skierują do sądu dwa wnioski u ukaranie mężczyzny. Jeden za nieobyczajny wybryk, czyli załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscu publicznym oraz drugi za umyślnie wprowadzenie w błąd policji, która upoważniona jest do legitymowania osób.

- Jeżeli mężczyzna czuje się pokrzywdzony, to może złożyć skargę, która zostanie wyjaśniona - dodał Rafał Jeżak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie