Agencja Ochrony "Kuratela" w Radomiu upada. Firmę sprawdza Państwowa Inspekcja Pracy

- Już od grudnia nie możemy dowiedzieć się, czy dostaniemy należne pieniądze. W firmie zarabiało się i tak grosze, trochę ponad 800 złotych miesięcznie, ale nawet tych pieniędzy nam nie wypłacono. Od grudnia od nikogo nic się nie można dowiedzieć - mówi chcący zachować anonimowość były pracownik firmy.

- Potwierdzam, że w firmie tej prowadzimy postępowanie kontrolne. Tylko tyle mogą zdradzić na ten temat - dodaje Jerzy Weremczuk, szef radomskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy.

Nie udało nam się skontaktować z szefem firmy ochroniarskiej, co ciekawe nie są w stanie skontaktować się z nim także dwie pracownice, pracujące w radomskim biurze firmy.

- Nie wiemy zupełnie co się dzieje. Właściciel i szef firmy nie odbiera telefonów. W tej chwili kończymy realizację różnych umów i zupełnie nie wiemy co będzie dalej - powiedziała jedna z pracownic biura.

Na stronie internetowej firmy można znaleźć informację, że "Kuratela" zatrudnia aż 350 pracowników ochrony. Nieoficjalnie mówi się, że firmę ochroniarską ma przejąć inna radomska agencja ochrony. Nie wiadomo, czy przejmujący "Kuratelę" ureguluje należności wobec pracowników.

- Niestety spraw dotyczących zalegania z wypłatami lub niepłacenia pensji mamy coraz więcej. W wielu sprawach chodzi o zaległości w regulowaniu rachunków z tytułu umów - zleceń, a tym przypadku Państwowa Inspekcja Pracy ma ograniczone możliwości interweniowania. Zainteresowani mogą jedynie samodzielnie występować do Sądu Pracy w powództwem cywilnym - mówi Jerzy Weremczuk.

Według niego, aż 70 procent spraw prowadzonych przez radomski oddział Państwowej Inspekcji Pracy dotyczy takich spraw jak kwestie płacowe i nieprzestrzeganie przepisów dotyczących czasu pracy, a tylko 30 procent bezpieczeństwa i higieny pracy.