Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Malinowski: Szanse oceniam 70:30 dla Polski

Paweł KOTWICA
- Białoruś ma jedną gwiazdę i wielu młodych, niedoświadczonych zawodników - mówi przed meczem Białoruś - Polska Białorusin Aleksander Malinowski, były zawodnik i szkoleniowiec Iskry i Vive Kielce, potem trener między innymi AZS Politechnika Radom, od niedawna prowadzący piłkarzy ręcznych Śląska Wrocław.

W sobotę o godzinie 20.15 polscy piłkarze ręczni zainaugurują udział w 23. mistrzostwach świata. W hiszpańskiej Saragossie zmierzą się z Białorusią. Aleksander Malinowski dość sceptycznie ocenia szanse swoich rodaków w starciu z "biało-czerwonymi".

- To młoda drużyna z jedną wielką gwiazdą, Siergiejem Rutenką. Poza nim nikt nie grał w żadnej wielkiej imprezie. Oczywiście ma to swoją dobrą stronę, bo Białorusini są głodni sukcesu, ale szanse oceniam na 70:30 dla Polski - mówi trener, który jako zawodnik brał udział w mistrzostwach świata w 1995 roku. Podczas turnieju rozegranego na Islandii Białoruś zajęła wtedy dziewiąte miejsce, co jest największym sukcesem w historii tamtejszej piłki ręcznej.

- Wielu znakomitych zawodników pochodzących z Białorusi grało w reprezentacji Związku Radzieckiego, jak choćby obecny trener kadry Jurij Szewcow. Takiego zawodnika jak Aleksander Tuczkin kibice piłki ręcznej też na pewno pamiętają. Wywodzili się oni, podobnie jak ja, z Mińska. Była tam znakomita szkoła piłki ręcznej, SKA Mińsk był wiele razy mistrzem Związku Radzieckiego, wygrał też Puchar Europy. Teraz na Białorusi chcą odbudować potęgę, zainwestowano sporo w takie kluby jak Dinamo Mińsk, które dobrze sobie daje radę w Lidze Mistrzów, czy Mieszkow Brześć. Wielkim sukcesem trenera Szewcowa jest to, że udało się namówić Rutenkę na ponowne przyjęcie białoruskiego obywatelstwa (wcześniej miał on paszporty słoweński i hiszpański - przyp. red). Z drugiej strony Szewcow stracił Siergieja Gorboka, który zmienił obywatelstwo na rosyjskie. Dla Szewcowa było to jak zdrada, bo obaj pracowali razem w niemieckich Rhein-Neckar Loewen, bardzo się przyjaźnili, ich rodziny spędzały razem mnóstwo czasu. Teraz w jednym z wywiadów Szewcow powiedział, że nie chce znać Gorboka - opowiada Malinowski.

- Cała gra Białorusi jest ustawiona pod Rutenkę. Jeśli jego uda się wyłączyć, wszystko się sypie, bo tacy zawodnicy jak Nikulenkow czy Puchowskij nie pociągną sami gry w meczu przeciwko wymagającemu rywalowi. No chyba, że Kazik Kotliński (były bramkarz Vive Targi Kielce - przyp. red.) wejdzie do bramki i będzie miał 60 procent skuteczności - śmieje się popularny "Malina".

Jego zdaniem polska drużyna, po zmianach, które przeszła, musi jeszcze trochę okrzepnąć. - Jeśli w drużynie trzeba coś zmienić, to albo zmienia się trenera, albo zawodników. W reprezentacji Polski doszło do jednego i drugiego, bo kilku piłkarzy zrezygnowało z gry w reprezentacji, kilku jest kontuzjowanych. Weszło kilku debiutantów, jak na przykład Michał Chodara i Michał Bartczak, z którymi pracowałem w Kielcach i cieszę się, że mam jakiś malutki wkład do ich sukcesu - mówi Malinowski.

W opinii białoruskiego szkoleniowca najgroźniejszym grupowym rywalem "biało-czerwonych" będzie Słowenia. - Widziałem tę drużynę, gdy grała na Białorusi w eliminacjach mistrzostw Europy. Nasz zespół prowadził już sześcioma bramkami, ale mecz skończył się remisem 32:32. Słoweńcy grają bardzo szybką, techniczną piłkę ręczną i mogą sprawić kłopot każdemu - kończy Malinowski.

Aleksander Malinowski urodził się 29 kwietnia 1964 roku w Mińsku. Był piłkarzem ręcznym miejscowego SKA (zdobył z tym klubem 5 razy mistrzostwo ZSRR i raz Puchar Europy), a potem Iskry Kielce (1993-96, dwa mistrzostwa Polski), Esperance Tunis (Tunezja), ASA Tel Awiw (Izrael) i MKS Końskie.

Jako trener Vive Kielce zdobył w 2003 roku pierwszy w historii klubu dublet - puchar i mistrzostwo kraju. Z kieleckim klubem pracował również w końcówce sezonu 2004/05 i w sezonie 2007/08 (zastąpił go Bogdan Wenta, który kielecki zespół prowadzi do dziś). Potem pracował w Warmii Olsztyn i AZS Politechnika Radom, a od listopada 2012 roku prowadzi pierwszoligowy Śląsk Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Aleksander Malinowski: Szanse oceniam 70:30 dla Polski - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie